REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Nowa agencja zagraża polskiej gospodarce? Związkowcy chwytają się brzytwy i zawiadamiają NIK

Szefowie 15 związków podpisali się pod zawiadomieniem do NIK, w którym przekonują, że powołanie do życia Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) godzi w polskie interesy.

22.04.2021
11:13
metan-gornicy-rzad-protesty
REKLAMA

Pod zawiadomieniem do NIK są podpisy m.in. szefów Zrzeszenia Związku Zawodowych Energetyków, Federacji Związków Zawodowych Węgla Brunatnego, Federacji Związków Zawodowych GK Polskiej Grupy Energetycznej oraz Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność” Tauron Serwis.

REKLAMA

Związkowcy proszą NIK o pomoc, bo uważają, że najnowsze pomysły Ministerstwa Aktywów Państwowych nie dość, że nie służą suwerenności i niezależności energetycznej, to dodatkowo stoją w sprzeczności i godzą w interes Polski. Takie zagrożenie, zdaniem związkowców, związane jest z ideą powołania do życia Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). 

„Zgodnie z założeniami funkcjonowanie NABE ma być finansowane ze środków publicznych, a w głównej mierze ma zależeć od środków uzyskanych w ramach podjęcia stosownego stanowiska przez Unię Europejską. Projekt opiera się tylko i wyłącznie na założeniach, bez gwarancji oraz ustalonego sposobu funkcjonowania w przyszłości krajowej energetyki”

– czytamy w zawiadomieniu do NIK.

Związkowcy: NABE uzależni nas od importu energii

Podpisani pod pismem do NIK przekonują, że:

„NABE zagraża funkcjonowaniu krajowej gospodarki oraz daje możliwości uzależnienia Krajowego Systemu Energetycznego od obcego kapitału oraz importowanej energii”.

W pięciu punktach tłumaczą swoje wątpliwości i obawy, co do promowanego przez resort aktywów państwowych kształtu transformacji energetyczno-górniczej. Zastanawiają się m.in. nad tym, czy jest przygotowany jakiś scenariusz na wypadek, kiedy jednak Bruksela nie wyrazi zgody na powstanie NABE. Boją się, że wtedy NABE z dnia na dzień stanie się bankrutem. I co dalej? Podobnie krytycznie oceniają brak stabilizacji cen emisji. Ich zdaniem jest ryzyko, że większość uzyskanych na transformację środków trzeba będzie oddać do unijnego systemu handlu emisjami EU ETS. 

Związkowcy uważają też, że taki a nie inny pomysł MAP na transformację energetyczno-górniczą oznacza brak gwarancji niezależności energetycznej kraju. „Zwłaszcza uwidocznione to jest w latach 2025-2033, gdzie tylko i wyłącznie odstawiamy jednostki wytwórcze, bez inwestowania w uzupełnienie mocy w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym” - przekonują autorzy zawiadomienia do NIK. Ich zdaniem grozi to powstaniem do 2033 r. - kiedy ma zacząć w Polsce funkcjonować pierwszy blok jądrowy - dziury energetycznej. Związkowcy w wątpliwość poddają także uzależnienie krajowego systemu ciepłowniczego wyłącznie od technologii gazowych. 

W takim przypadku jesteśmy tylko i wyłącznie importerem paliwa uzależnieni od dostawców gazu, bez gwarancji stabilności ceny

– zauważają.

Ekolodzy w NABE widzą kreatywną rachunkowość

Wcześniej na wydzielaniu z państwowych spółek aktywów węglowych i skoncentrowaniu ich w NABE suchej nitki nie zostawili eksperci klimatyczni. Np. dla Joanny Flisowskiej, szefowej zespołu klimat i energia w Greenpeace Polska, plan restrukturyzacji energetyki w takim kształcie, to nic innego, jak kolejne subsydia na utrzymywanie energetyki węglowej. Przekonuje, że w ten sposób „rząd szuka kolejnych sposobów na dosypywanie pieniędzy podatników, by utrzymać węglowe status quo”. Z kolei analitycy z Fundacji Instrat wyliczyli, że nawet biorąc pod uwagę wyłącznie optymistyczne scenariusze - NABE do 2040 r. wygeneruje ponad 31 mld zł strat. 

Wojciech Kukuła, starszy prawnik z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, przekonuje też, że pomysł powołania do życia NABE nijak się ma do polityki klimatycznej UE. Jego zdaniem jest mało realne, żeby Komisja Europejska z jednej strony przyspieszała z Nowym Zielonym Ładem, a z drugiej godziła się na długoletnią pomoc publiczną dla wydobywania węgla w Polsce. Zgody KE na to nie potrafi sobie wyobrazić także Paweł Czyżak, analityk w Fundacji Instrat. Jego zdaniem zarówno plan dokapitalizowania polskiego sektora węglowego, jak i datę 2049 r. wyznaczającą termin zamykania ostatniej kopalni w Polsce - należy włożyć między bajki.

Transformacja czy nacjonalizacja?

REKLAMA

Złośliwi zarzucają MAP, że pokazało plan nacjonalizacji sektora energetyczno-górniczego, a nie transformacji. Główne założenie polega na tym, że NABE, która ma zajmować się przede wszystkim wydobyciem węgla brunatnego, ale też sprzedażą terenów po odstawionych jednostkach, ma skupić węglowe udziały z państwowych spółek, żeby tak im dać finansowy oddech.

Ale te „brudne” aktywa w ten sposób wcale nie znikną, dalej będą pod kontrolą państwa. Dla związkowców tak naprawdę to przelewanie z pustego w próżne, na czym z pewnością – ich zdaniem – nie skorzysta nas system elektroenergetyczny.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA