REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes
  3. Technologie

Powstała teczka z hakami na twórcę Tesli? To wyjaśnia, dlaczego ostatni wybryk uszedł Muskowi płazem

Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) mogła znudzić się stawianiem Elona Muska do pionu. Zamiast upominania go albo karania, ilekroć złamie zawartą wcześniej ugodę, SEC stworzyła teczkę, do której zbiera kolejne przypadki.

02.08.2019
16:52
Powstała teczka z hakami na twórcę Tesli? To wyjaśnia, dlaczego ostatni wybryk uszedł Muskowi płazem
REKLAMA

fot: Steve Jurvetson/flickr.com/CC BY 2.0

REKLAMA

Elon Musk nie jest w stanie wytrzymać bez kontrowersji kilku tygodni. Pal sześć gdyby chodziło tylko o jego osobę. Sytuacja wygląda gorzej, gdy zachowanie albo komentarze ekscentrycznego milionera uderzają we wiarygodność całej firmy.

A tak właśnie stało się w ostatni poniedziałek. Musk swoim zwyczajem zatwitował, chwaląc się postępami w produkcji paneli słonecznych. Tesla chce w tym roku zalać rynek tzw. solar roof, które zostały zaprojektowane w taki sposób, by jak najbardziej przypominać normalne dachówki. Ma to przekonać potencjalnych kupców, że instalując sobie na dachu panele, nie oszpecą jednocześnie całego domu.

Linia montażowa dynamicznie się rozpędza. Liczymy na produkcję około 1000 dachów solarnych tygodniowo do końca bieżącego roku – napisał Musk.

Zgodnie z wcześniejszą ugodą zawartą z SEC, dane dotyczące produkcji i prognoz mogą być publikowane przez twórcę Tesli tylko po konsultacjach z prawnikiem.

Tesla powyższych danych nigdzie nie publikowała, a przedstawiciele firmy nie ustosunkowali się do pytania, czy wypowiedź Muska została wcześniej zatwierdzona.

Co zrobiła amerykańska komisja? Otóż… nabrała wody w usta. Jeden z prawników zapytanych przez agencję Associated Press stwierdził, że SEC raczej nie wniesie kolejnego pozwu. Jego zdaniem, regulator tworzy sobie teczkę z portfolio wybryków milionera, by nie stwarzać wrażenia, że nęka go za każdą, nawet najmniejszą głupotę.

Jeżeli przewidywania AP okażą się słuszne, będzie to oznaczać, że twórcę Tesli i SpaceX czekają duże kłopoty. Amerykańska komisja może zbierać przypadki łamania ugody, by w dogodnym momencie wypalić z grubej rury, udowadniając, że Musk notorycznie łamie mozolnie wypracowane ustalenia. A wtedy o kolejne porozumienia będzie niezwykle ciężko.

SEC nałożyła na Muska kaganiec w kwietniu ubiegłego roku.

Zaczęło się od (a jakże) twitta, w którym miliarder poinformował, że chce wykupić Teslę i wycofać ją z giełdy, płacąc udziałowcom po 420 dol. za akcję.

Efekty można było przewidzieć. Wartość udziałów Tesli skoczyła natychmiast o kilkanaście procent. A co zrobił Musk? Po prostu się rozmyślił (tak samo zresztą jak z pomysłem usuniećia konta na Twitterze - jak wyszło, wszyscy widzimy).

Firma została zasypana pozwami. SEC również uznała, że udziałowcy zostali wprowadzeni w błąd. Nałożyła na Muska i Teslę po 20 mln dolarów grzywny. Musk stracił fotel prezesa (zachowując jednak funkcję dyrektora wykonawczego) i dostał zakaz publikowania wrażliwych informacji dot. spółki bez wcześniejszego uzgodnienia.

Nie wytrzymał jednak w tym postanowieniu zbył długo. Już w lutym beztrosko zaćwierkał, że w 2019 r. Tesla wyprodukuje pół miliona samochodów, dorzucają do tego zdjęcie tysięcy maszyn zrobione z lotu ptaka. Jakby tego było mało zaczął też zaczepiać SEC w komentarzach pisząc, że „coś jest nie tak z ich nadzorem”.

Regulator nie wytrzymał. Sprawa trafiła do sądu, a akcje Tesli potaniały o 5 proc.

Musk znowu opublikował niedokładne informacje na temat spółki Tesla do 24 mln swoich twitterowych obserwatorów – napisała SEC w piśmie do prokuratury.

Twórca Tesli skorygował dane. Zedytował wpis, precyzując, że Tesla może być w stanie produkować około 10 tys. samochodów tygodniowo. Co wcale nie musiało przecież oznaczać, że z fabryki wyjedzie pół miliona elektryków.

Wszystko zakończyło się kolejną ugodą. Tym razem Musk zgodził się, by jego posty były przed publikacją sprawdzane przez prawnika.

Czy po ostatnim zamieszaniu miliarder nieco się uspokoi?

Wątpliwe. W grudniu ubiegłego roku w trakcie wywiadu telewizyjnego w programie „60 minut” poleciał przecież otwartym tekstem:

Używam tweedów do wyrażania siebie(…) Nie mam szacunku do SEC – wyznał.

Chwilę później przyznał, że nikt nie sprawdza jego wpisów przed opublikowaniem. Prowadząca na przemian zakrywała z zakłopotania twarz ręką i nerwowo się śmiała. Podobne emocje towarzyszą dziś chyba prawnikom Muska. Bo miliarder konsekwentnie kręci sobie sznur na szyi.

REKLAMA

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA