REKLAMA
  1. bizblog
  2. Gospodarka

Morawiecki żąda kasy od Norwegów. Już je dostaliśmy! Ba, nawet paskudnie nimi wzgardziliśmy

Premier Morawiecki deliberował w weekend, jak fajnie byłoby gdyby Norwegia podzieliła się z nami swoimi nadmiarowymi zyskami z wydobycia paliw kopalnych w trakcie wojny w Ukrainie. Szefowi polskiego rządu umknęło chyba, że Polska dostała od Skandynawów miliardy złotych zupełnie za friko. I z części tych pieniędzy zrezygnowała, uznając że ważniejsze od kasy są pryncypia i walka ze środowiskiem LGBT.

23.05.2022
11:19
Morawiecki żąda kasy od Norwegów. Już je dostaliśmy! Ba, nawet paskudnie nimi wzgardziliśmy
REKLAMA

To żerowanie na tragedii Ukrainy - perorował na spotkaniu z młodzieżą Mateusz Morawiecki. Polski premier zaapelował do młodych ludzi, by pisali do swoich kolegów z północy i tłumaczyli, że należy się dzielić pieniędzmi zarobionymi pośrednio dzięki wojnie w Ukrainie.

REKLAMA

Nadmiarowe zyski Norwegii z ropy i z gazu przekroczą sto miliardów euro

– liczył szef rządu

Premierowi Morawieckiemu chodziło rzecz jasna o pieniądze, które Norwegia gromadzi na koncie swojego państwowego funduszu emerytalnego. Norwegowie uznali, że w przeciwieństwie do większości państw na świecie nie będzie przejadać zysków z wydobycia ropy i gazu na bieżąco. Zamiast tego kasa ląduje w jednym z największych funduszy inwestycyjnych na świecie i czeka na moment, w którym Skandynawom skończą się podziemne zapasy kopalin.

I tu pojawia się pierwszy zgrzyt. Bo Norwegia niby bogaci się na sprzedaży, ale zawirowania na światowych giełdach w trakcie wojny sprawiły, że wartość samego funduszu spada. Norweskie media cytują wypowiedź sekretarza stanu Eivinda Vada Peterssona, który oblicza tegoroczne straty na 550 miliardów koron, co w przeliczeniu na złotówki daje ok. 250 mld. Przed agresją Rosji na Ukrainę jego wartość oscylowała w granicach 12 bilionów koron.

Wcześniej Norweski Państwowy Fundusz Emerytalny wycofał się z inwestycji w rosyjskie spółki. Wyprzedaż akcji rozpoczęła się w lutym, a przed inwazją ich wartość była szacowana na 2,8 mld dol. Gros udziałów Norwegowi ulokowali w firmach z branży energetycznej - Gazpromie i Łukoilu.

I na razie Norwegia zamiast zarobić, straciła na wojnie potężne pieniądze. Ale to nie koniec dowcipu. Premier Morawiecki zapomniał chyba, że nasz kraj chętnie korzysta od lat z funduszy norweskich i funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego (do tych drugich w nieznacznych stopniu dokłada się Islandia i Liechtenstein), które stanowią bezzwrotną pomoc dla państw gorzej rozwiniętych gospodarczo.

Środki są rozdysponowywane w ramach pięcioletnich programów. W drugiej edycji Polska zarobiła 580 mln euro. W trwające do 2021 r. trzeciej odsłonie już ponad 800 mln euro. To po dzisiejszym kursie ponad 6,3 mld zł w ciągu dekady!

Inna sprawa, że pewna niewielka część tych donacji nigdy nad Wisłę nie trafiła. Stało się tak za sprawą radnych ze sławnej listy „stref wolnych od LGBT". Przez godną podziwu upartość samorządowców w walce z tym środowiskiem Kraśnik stracił prawie 2 mln zł, o czym informował aktywista Bart Staszewski. Świdnik stracił w tym samym czasie 40 mln zł.

Pod koniec ubiegłego roku minister spraw zagranicznych Anniken Huitfeldt mówiła, że Norwegia odcięła od wsparcia gminy, które ogłosiły się strefami wolnymi od ideologii LGBT. Ergo - odpuściliśmy norweskie finansowanie na własne życzenie.

Polska czeka na dostawy gazu

REKLAMA

Najlepsze jest jednak to, że słowa Morawieckiego, w których szef rządu poucza Oslo jak ma dysponować swoimi pieniędzmi, padły w trakcie negocjacji z Norwegią w sprawie dostaw gazu do Polski. Gazociąg Baltic Pipe ma być gotowy jeszcze w tym roku, ale PGNiG nie poinformowało o warunkach umowy. A przecież jako spółka giełdowa ma taki obowiązek. Wniosek? Żadnego porozumienia (przynajmniej na papierze) jeszcze nie ma.

Całkiem możliwe, że premier Morawiecki wjechał właśnie z buta w ostatnią fazę pertraktacji. Niby Norwegowie to do bólu pragmatyczny naród i trudno się spodziewać, by unieśli się honorem i zaczęli rzucać nam kłody pod nogi, ale takie wypowiedzi nie tworzą dobrej atmosfery do podpisywania umów. W szczególności takich, które byłyby korzystne dla naszego kraju.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA