REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Metan może okazać się cichym zabójcą polskich kopalń. Ważą się losy reformy systemu ETS

Coraz głośniej i też coraz częściej mówi się o włączeniu metanu do unijnego systemu handlu emisjami ETS. Nad tymi planami pochyliło się ostatnio Europejskie Stowarzyszenie Węgla Kamiennego i Brunatnego Euracoal. Jego członkowie zwracają uwagę Komisji Europejskiej, że kierunek systematycznego pomniejszania emisji jest bezsprzecznie właściwy. Ale też trzeba być wyjątkowo ostrożnym, żeby przy okazji nie wylać dziecka z kąpielą.

29.06.2022
9:42
metan-emisja-metanu-Ember
REKLAMA

Reforma unijnego systemu handlu emisjami ETS, rozpisana na lata, nie będzie polegać wyłącznie na włączeniu do niego transportu drogowego, żeglugi morskiej, czy nieruchomości. Decydujące może okazać się liczenie w ten sposób również emisji metanu. Z jednej strony aktywiści klimatyczni chwalą te plany i przekonują, że bez nich nie uda się osiągnąć neutralności klimatycznej w 2050 r. Z drugiej jednak przedstawiciele sektora górniczego zwracają uwagę, że jeżeli już, to trzeba to zrobić delikatnie i z rozwagą. Inaczej sprawiedliwą transformację w unijnych regionach górniczych zastąpią poważne kryzysy społeczno-gospodarcze. 

REKLAMA

W praktyce to istotny wzrost kosztów działalności i presja na szybkie zamknięcie kopalń - nie ma wątpliwości Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grupy Górniczej (PGG).

Metan w ETS bardziej może popsuć niż pomóc

Tomasz Rogala, oprócz tego, że szefuje największej spółce górniczej w UE, to dodatkowo piastuje stanowisko senior wiceprezydenta Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego Euracoal. Na ostatnim posiedzeniu, zorganizowanym w Pradze, omawiana była m.in. kwestia reformy systemu ETS i włączenia do niego metanu. Zdaniem Tomasza Rogali większość proponowanych korekt w handlu emisjami jest negatywna dla górnictwa. Nowe przepisy, wedle których emisje z metanu miałby zmaleć do 2030 r. nawet o ponad 60 proc., mogą też zagrażać bezpieczeństwu samych górników. Eurocoal nie pierwszy raz zwraca uwagę, że pośpiech w tej sprawie może przynieść odwrotny skutek do zamierzonego. 

Starannie przygotowane porozumienia w sprawie stopniowego wycofywania się z wydobycia węgla rozpadłyby się, prowadząc do poważnych kryzysów społeczno-gospodarczych w regionach górniczych, a nie do obiecanej „sprawiedliwej transformacji - przestrzega Eurocoal.

Węglowe stowarzyszenie zaznacza jednocześnie, że weryfikacja pomiarów emisji powinna być przeprowadzana przez odpowiedzialne władze krajowe przy pomocy jedynie rutynowych inspekcji. Ale przede wszystkim - co dotyczyć ma wszystkich kopalni - bezpieczeństwo musi mieć pierwszeństwo przed uwalnianiem metanu. Włączenie metanu do ETS nie powinno też dotyczyć kopalni przeznaczonych już do zamknięcia. A te nieobjęte takim planem powinny otrzymać co najmniej 5 lat na dostosowanie się do nowych regulacji. 

Kopalniom produkującym głównie węgiel koksujący należy przyznać wyłączenie na tak długo, jak długo węgiel koksujący pozostaje na liście Krytycznych Surowców UE - proponuje też Eurocoal.

Czas wykazać się obrońcom węgla

Ewentualne włączenie metanu do ETS (chociaż teraz zasadne jest spieranie się o to, kiedy to nastąpi, a nie czy w ogóle) będzie oznaczać ogromny kłopot dla polskiego górnictwa. Jak wykazywał jeszcze w 2020 r. think tank Ember aż 70 proc. europejskich emisji metanu związanych z wydobyciem węgla pochodzi właśnie z Polski. Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, wcześniej wyliczał, że włączenie metanu do ETS podwyższy koszty produkcji węgla w Polsce o ok. 1 mld zł. 

Nie mamy szans funkcjonować przy takich wysokich kosztach produkcji węgla - stawia sprawę jasno.

REKLAMA

Jak najgorsze zdanie o włączeniu metanu do ETS mają też związkowcy górniczy. Bogusław Hutek, szef Solidarności w PGG, wylicza, że w takim przypadku obciążenia finansowe spółki JSW mogłyby wynieść z tego tytułu od 1,5 do 2 mld zł. Inni mieliby zresztą bardzo podobne kłopoty. Przecież w Polsce kopalnie niemetanowe można policzyć raptem na palcach jednej ręki. To m.in. kopalnia Piast, Ziemowit, czy Bolesław Śmiały. Reszta, czyli zdecydowana większość, narażona byłaby na kary finansowe. I wtedy wydobycie węgla w Polsce mogłoby się w ogóle przestać opłacać. 

Oby polski rząd się wykazał w tej sprawie i nie będzie tak uległy Unii Europejskiej. Politycy, którzy zapowiadają, że będą walczyć o węgiel mogą teraz się wykazać - uważa Hutek.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA