REKLAMA
  1. bizblog
  2. Pieniądze

Mamy najdroższe hipoteki w UE, płacimy sześciokrotnie więcej niż Finowie. „Chory rynek, chore państwo?”

Chory kraj? Chory rynek? A może totalny brak wiedzy ekonomicznej Polaków połączony z trzymaniem się z daleka od strefy euro? Zobaczcie, ile hipoteki kosztują w innych krajach. A potem zastanówcie się, czy chcecie żyć u Orbana. A może wolelibyście wejść do strefy euro? A na koniec jeszcze cofnijcie się w czasie zaledwie do czasów pandemii, kiedy stopy procentowe mieliśmy niemal tak niskie, jak kraje, które przyjęły euro.

06.06.2022
5:03
Mamy najdroższe hipoteki w UE, płacimy sześciokrotnie więcej niż Finowie. „Chory rynek, chore państwo?”
REKLAMA

Odkąd stopy procentowe ostro poszły w górę, regularnie ktoś żali się w social mediach, w jakim to patologicznym systemie żyjemy, skoro pożyczając pieniądze od banku na mieszkanie, musimy oddać dwa razy więcej niż pożyczyliśmy. Po 30 latach. Albo że na początku rata spłacana bankowi to w zasadzie same odsetki. 

REKLAMA

Chory kraj, chore państwo – napisał ostatnio Jacek Gądek, który znieść nie może, że przy racie na poziomie 4 tys. zł na spłatę kapitału idzie tylko ok. 500 zł, reszta, w sumie 3500 zł, to odsetki dla banku.

Może dlatego, że zawodowo zajmuje się polityką, nie ekonomią, tak się oburza. Nie wie, że w pierwszym okresie spłaty spłaca się bankowi przede wszystkim odsetki nie efekt chorego państwa, no chyba że chora jest nie tylko Polska, ale każde państwo, bo wszędzie dokładnie tak samo działa hipoteka.

Ciekawe, że nikt się nie oburzał, dopóki było taniej, choć system działał dokładnie tak samo. Najpierw spłacasz głównie odsetki, bo nawet, jak WIBOR jest niski, to oprocentowanie liczy się od całej kwoty zadłużenia. Im więcej już spłaciłeś kapitału, od tym mniejszej kwoty naliczane są odsetki i z czasem rata kapitałowa staje się większa od odsetkowej i spłata zadłużenia idzie szybciej.

Dziś, kiedy zrobiło się dość drogo, bo oprocentowanie WIBOR + marża sięga ok. 8,5 proc., nagle Polacy zaczęli czuć, że uczciwe oprocentowanie to byłoby może z 8,5 proc., ale w skali całego okresu kredytowania, czyli przez 30 lat. Tylko że znów wychodzi brak wiedzy, bo przy takim oprocentowaniu każdy bank natychmiast by zbankrutował i nikt nie dostałby żadnego kredytu.

Pytanie brzmi, czy w Polsce na tle innych krajów naprawdę hipoteki są tak drogie, żeby mówić, że żyjemy w chory kraju?

I tu z pomocą przychodzi portal RynekPierwotny.pl, który zebrał dane na temat oprocentowania kredytów hipotecznym w różnych krajach i ogłasza, że nasze hipoteki są najdroższe w Europie. Groza? A może przy okazji też skandal i złodziejstwo?

Dane zebrane przez ekspertów pokazują stan na koniec marca 2022 r. Średnie oprocentowanie kredytów w Polsce wynosiło wówczas 5,95 proc. W tym samym czasie w Finlandii 0,91 proc., w Niemczech 1,65 proc. Nawet w Czechach i na Węgrzech było taniej – odpowiednio 3,73 proc. I 4,51 proc.

Hola! Czy ktoś jeszcze pamięta, że koszt kredytu zależny jest od stóp procentowych ustalanych przez bank centralny?

No to teraz druga strona medalu. W strefie euro stopy ustalane przez Europejski Bank Centralny nadal są na poziomie zera. I tak się składa, że zarówno Niemcy jak i Finlandia są w strefie euro, dlatego oprocentowanie hipotek w tych krajach jest tak niskie. Ale dlaczego w takim razie tak się różni? A w Grecji, która również jest w strefie euro, to w ogóle – jest na poziomie 2,81 proc.?

Bo poza stopami na poziom średniego oprocentowania wpływa jeszcze odsetek kredytów udzielanych na stałą stopę. A na to z kolei wpływa poziom rozwoju rynku listów zastawnych, czyli w uproszczeniu, instrumentów finansowych, które pozwalają bankom oferować kredyty ze stałą stopą taniej, bo zdejmują z nich ryzyko.

Ale wróćmy do istoty problemu. Przecież kredyty na Węgrzech też są tańsze niż u nas, a nie są przecież w strefie euro, żeby mogły cieszyć się z zerowych stóp procentowych. Przeciwnie, w Polsce w marcu stopa procentowa była na poziomie 3,5 proc., a na Węgrzech 4,4 proc. To jakim cudem Węgrzy mają tańsze hipoteki?

Ten cud nazywa się Orban. Węgierski premier w ramach przedwyborczego przekupstwa pod koniec grudnia 2021 r. zdecydował o zamrożeniu BUBOR (odpowiednik polskiego WIBOR) na poziomie z października 2021 r. Kiedy podejmował tę decyzję w grudniu, BUBOR był już na poziomie 4 proc., a w październiku 2 proc.

A zatem jeśli chcecie krzyczeć o chorym kraju, to dodawajcie chociaż gwiazdkę z adnotacją, że kraj jest chory, bo nie chce nawet myśleć o wejściu do strefy euro.

Bo Komitet Stabilności Finansowej się nie zgodził

A właściwie to jak to było z naszymi kredytami hipotecznymi, kiedy stopy mieliśmy na podobnym poziomie co strefa euro? A przecież było tak jeszcze niedawno. Zanim RPP rozpoczęła cykl podwyżek w październiku 2021 r., główna stopa w Polsce była na poziomie 0,1 proc. W tym czasie w strefie euro – 0 proc. Różnica żadna.

A koszt hipoteki? Tadam! Wtedy również mieliśmy niemal najwyższy w Europie. Z danych European Mortgage Federation, która co kwartał publikuje raporty na temat rynku kredytowego, wynika, że w trzecim kwartale 2021 r. średnie oprocentowanie nowo udzielanych hipotek wynosiło w Polsce 2,9 proc. I wyprzedzały nas tylko Węgry (4,33 proc.) i Rumunia (3,82 proc.) 

Tylko że Węgrzy już wtedy byli w trakcie podwyżek stóp procentowych, które rozpoczęli już w czerwcu 2021 r.  Rumunia z kolei zaczęła podnosić stopy podobnie jak Polska – dopiero w październiku 2021 r., a więc już w IV kwartale 2021 r., ale za to jako jedyny kraj w Europie w czasie pandemii nie sprowadziła swoich stóp w okolice zera, a jedynie do poziomu 1,25 proc.

A pozostałe kraje, w których główna stopa procentowa była w III kwartale 2021 r. na podobnym poziomie co w Polsce? Podczas gdy u nas średnie oprocentowanie hipotek wynosiło 2,9 proc., w Niemczech 1,28 proc., we Francji 1,12 proc., w Finlandii 0,72 proc., w Portugalii 0,64 proc.

No to jeszcze jakieś przykłady krajów, w których to nie EBC dyktuje poziom stóp. W Wielkiej Brytanii średnie oprocentowanie wynosiło wówczas 1,82 proc., a w Czechach (gdzie stopy już były wyższe niż w Polsce) – 2,28 proc.

To może z tą chorobą coś jest jednak na rzeczy? Może czas porozmawiać o marżach banków?

REKLAMA

Albo o emisji listów zastawnych, o której akurat banki bardzo chciały rozmawiać, ale Komitet Stabilności Finansowej (w skład którego wchodzi Ministerstwo Finansów, Komisja Nadzoru Finansowego i Narodowy Bank Polski), uznał, że umożliwienie masowego udzielania kredytów o stałej stopie nie jest dobry pomysłem, bo jak przyjdzie czas na podwyżki stóp, to kredytobiorcy nie dostaną po kieszeni, a o to przecież w podwyżkach stóp chodzi.

Tak, zdecydowanie mamy dziś o czym rozmawiać. Tylko odpuśćmy sobie populizm w stylu Orbana.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA