REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes /
  3. Felieton

Rząd w opałach. Przez lockdown odwracają się od niego nawet zwolennicy PiS

Buntowi przedsiębiorców kibicują nie tylko skrajni liberałowie, ale nawet zwolennicy PiS, zdaniem których rząd powinien otworzyć stoki narciarskie, restauracje, hotele, a nawet kawiarnie. Tylko siłownie nie są im do szczęścia za bardzo potrzebne. To akurat różni ich od reszty społeczeństwa. Kolejne miesiące lockdownu mogą być gwoździem do trumny PiS-u.

26.01.2021
10:09
Rząd w opałach. Przez lockdown odwracają się od niego nawet zwolennicy PiS
REKLAMA

Nie wiem, co się wszyscy do tych biednych siłowni przyczepili. Można kupić sobie hantle za parę groszy i w domu poćwiczyć

– powiedział w RMF FM prof. Andrzej Horban, główny doradca szefa rządu ds. walki z epidemią koronawirusa.
REKLAMA

Nie wiem jak wam, ale mi w uszach natychmiast zadźwięczały słowa Bronisława Komorowskiego, który zapytany podczas kampanii wyborczej o to, jak ma żyć i dorobić się własnego mieszkania ktoś, kto zarabia 2 tys. zł odpowiedział: „trzeba zmienić pracę i wziąć kredyt”.

Ten sam poziom niezrozumienia potrzeb społeczeństwa. W tym przypadku zarówno tego, które chce ćwiczyć jak i tego, które chce znów zarabiać na tym, że inny ćwiczą.

I nie chodzi tu o to, że czy rząd ma rację zamykając siłownie, restauracje czy hotele, czy też się myli. Chodzi o to, w jaki sposób prof. Horban uznał, że to przecież żaden problem.

A to całkiem poważny problem, bo przedsiębiorcy tracą właśnie majątek życia. Ich pracownicy nie mają z czego żyć. A społeczeństwo zwyczajnie ma już dość siedzenia w domu - i to nie jest wyłącznie kwestia kaprysu. Według WHO to, że od roku żyjemy z takimi ograniczeniami spowoduje lada chwila pandemię chorób psychicznych.

Tymczasem rząd wydaje się nie wykazywać tu żadnego zrozumienia, choćby w warstwie komunikacyjnej, bo w kwestii decyzji robi to, co musi robić.

I to z kolei powoduje niezrozumienie społeczeństwa, które ma już dość pandemicznych restrykcji. 

Nawet wyborcy PiS mają dość decyzji rządu

Jak wynika z badania przeprowadzonego przez IBRIS dla Business Insider Polska, większość Polaków nie zgadza się z decyzjami rządu o zamknięciu wielu sektorów gospodarki. Sondaż pokazuje, że:

  • 74,9 proc. społeczeństwa popiera otwarcie stoków i wyciągów narciarskich;
  • 69,6 proc. popiera otwarcie restauracji;
  • 69,2 proc. popiera otwarcie hoteli i pensjonatów;
  • 65,4 proc. popiera otwarcie kawiarni;
  • 59,2 proc. popiera otwarcie siłowni i klubów fitness.

Badani mieli negatywny stosunek tylko do otwarcia klubów i dyskotek - tylko 23,9 proc. respondentów uznało, że należy pozwolić im ponownie działać.

Ale co ciekawe, IBRIS nałożył te odpowiedzi na filtr sympatii politycznych i okazuje się, że buntujących się przeciw rządowym ograniczeniom przedsiębiorców popierają nie tylko skrajni liberałowie skupieni wokół Konfederacji, ale również wyborcy PiS-u.

W grupie zwolenników partii Jarosława Kaczyńskiego otwarcie hoteli i pensjonatów popiera 51 proc. ankietowanych, uruchomienie stacji narciarskich 59 proc., restauracji 52 proc., a kawiarni 51 proc. Różnica pomiędzy zwolennikami PiS a wyborcami pozostałych sił politycznych jest jedynie w stosunku do siłowni i klubów fitness - tu poparcie dla otwierania tych obiektów jest jedynie na poziomie 34 proc.

Śladami Florydy nie pójdziemy

Coraz więcej Polaków powtarza „już dość”. Nie przekonuje ich przykład Szwecji, która od początku pandemii obrała inną strategię niż reszta krajów i nie zamykała gospodarki. Dziś przyznaje, że to był błąd.

Argumentem dla nich jest raczej Floryda, która wiosną 2020 r. zupełnie otworzyła gospodarkę. Jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, w maju masowe wymieranie ludzi z tego powodu było brane pod uwagę jako zupełnie realny scenariusz. Mimo to, władze podjęły ryzyko. Duże. 

Owszem, we Florydę kilka tygodni później uderzyła fala zachorowań. Okazuje się jednak, że wcale nie bardziej niż w inne stany, które objęte były endemicznymi restrykcjami. 

Do 16 stycznia 2021 r. (Floryda-przyp.red.) zanotowała 24 tys. zgonów covidowych, co daje ok. 110 śmierci na 100 tys. mieszkańców i plasuje ją na 25. miejscu na tle innych stanów”

– pisze Sebastian Stodolak na łamach DGP.

To znaczy, że trzeba wszystko otwierać? To z pewnością nie będzie żaden argument dla polskiego rządu, który znowu rozczaruje swoich wyborców, bowiem luzowanie obostrzeń zapowiada się leniwie. Od 1 lutego otwarte będą z powrotem prawdopodobnie tylko galerie handlowe. A zmęczenie w społeczeństwie rośnie.

REKLAMA

Partia najwyraźniej jeszcze tego nie rozumie i próbuje zaklinać rzeczywistość. Zdaniem Olgi Semeniuk, wiceminister w resorcie rozwoju w weekend otwartych było ok 70-80 zbuntowanych lokali. Tymczasem Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej szacuje, że po 18 stycznia działalność wznowiło 20 tys. lokali gastronomicznych. Minister skonfrontowana z tymi liczbami stwierdziła, że to „zatrważające i szokujące dane”.

Podobny poziom zdziwienia może ogarnąć PiS wiosną, jak zobaczą, ilu wyborców się od nich odwróciło.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA