REKLAMA
  1. bizblog
  2. Praca

Listonosze nie dali się udobruchać podwyżkami. Jadą demonstrować do Warszawy, bo wkurza ich Orlen

Dopiero co został ugaszony w Poczcie Polskiej pożar, który mógł doprowadzić do paraliżu Polski, bowiem zdesperowani listonosze grozili strajkiem generalnym, jeśli nie dostaną podwyżek, a to oznaczałoby niedostarczone listy z urzędów czy niedostarczone seniorom emerytury. Wywalczyli pieniądze. Ale pojawił się kolejny problem: Orlen. Listonosze są wściekli, że państwowy koncern wchodzi im w paradę z paczkomatami i w przyszłym tygodniu wybierają się protestować pod Ministerstw Aktywów Państwowych.

15.10.2021
6:01
e-doreczenia-poczta-polska
REKLAMA

Pożar w Poczcie Polskiej został ugaszony we wtorek, kiedy to Solidarność wypracowała z władzami spółki porozumienie. Od przyszłego roku pracownicy PP objęci układem zbiorowym otrzymają podwyżki, najpierw 1 stycznia 250 zł brutto do wynagrodzenia zasadniczego, co realnie ma przełożyć się średnio na wzrost płacy o 338 zł w przeliczeniu na pełen etat.

REKLAMA

Potem 1 lipca kwota ta wzrośnie o kolejne 50 zł brutto, co przełoży się na wzrost wynagrodzenia średnio o 405 zł brutto.

A na deser jeszcze jednorazowa nagroda - 500 zł brutto, ale tylko pod warunkiem, że Poczta Polska otrzyma w bieżącym roku od państwa wypłatę z tytułu tarczy antycovidowej.

Orlen wykiwał pocztowców

Ale podwyżki nie do końca uspokoiły nastroje. Inne związki zawodowe działające w PP nadal są żądne krwi i zapowiadają, że pocztowe miasteczko w Warszawie ciągle jest realne. Listonosze wybierają się do Warszawy 18 października na obchody Dnia Łącznościowca. Planują przy okazji wpaść z wizytą pod okna ministra Jacka Sasina. Dlaczego? Bo wkurza ich Orlen – pisze „Rzeczpospolita”.

Chodzi o paczkomaty, na które stawia paliwowy gigant, tym samym robiąc konkurencję Poczcie Polskiej. A przecież oba podmioty należą do tego samego właściciela Ministerstwa Aktywów Państwowych, nie powinny więc, zdaniem pocztowców, robić sobie konkurencji.

To niezdrowe, niezrozumiałe i niepokojące – uważają pocztowcy.

Uruchomienie przez Orlen automatów osłabia znacząco pozycję operatora wyznaczonego. Jak PP ma rywalizować z potentatem paliwowym, który przynosi miliardowe dochody, jak mamy utrzymać miejsca pracy

– napisali związkowcy w liście do MAP.

To rzeczywiście zabawne, bo projekt Orlen Paczka, w ramach którego paliwowa spółka planuje do końca tego roku uruchomić 500 paczkomatów, a do końca 2022 r. 2 tys., powstał na bazie wcześniejszej współpracy Orlenu z Pocztą Polską i usługi Paczka w Ruchu. Pocztowcy mieli wręcz rozwijać paczkomaty razem z Orlenem, ale ten teraz uznał, że wykręci Pocztę bokiem i zrobi to sam. Po co dzielić się z zyskami z bankrutem?

Poczta szoruje po dnie

Napisałam „bankrutem”, bo choć PP oczywiście zbankrutować nie może mniej więcej z tych samych powodów co ZUS, to jej wyniki finansowe są fatalne. W 2020 r. przychody państwowego operatora zmniejszyły się o 5 proc., a spółka zanotowała 119 mln zł straty. 70 proc. placówek w sieci PP jest nierentownych, rynek listów umiera, a nadzieją miały być rozwijające się paczki. Tylko ten Orlen wchodzi w paradę.

Zarządzanie pracownikami kuleje. W PP pracuje ponad 70 tys. osób, ale firmie brakuje rąk do pracy. Na urlopach i na chorobowym przebywa tyle osób, że w niektórych placówkach obsada to 50 proc. stanu.

Wszystkiemu winny i tak jest Orlen.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA