REKLAMA
  1. bizblog
  2. Środowisko

Koniec ekogroszku, a w płucach sadza. Smog to w Polsce piąta pora roku

Smog nie przestraszył się pandemii. I jak tylko zrobiło się chłodniej, znowu przywitał nas z otwartymi ramionami. A za chwilę przez zamieszanie z ekogroszkiem z jakością powietrza może być jeszcze gorzej.

02.11.2021
5:44
smog-powietrze-sezon-grzewczy
REKLAMA

Rybnik, Świerklaniec, Myszków, Lubliniec, Goczałkowice Zdrój – to tylko część miast z południa Polski, gdzie smog znowu daje się we znaki. Stężenia pyłów zawieszonych PM2,5 i PM10 sięgają 150 μg/m3. Tymczasem Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przekonuje, że w pierwszym przypadku bezpieczną granicą jest 25 μg/m3, a dla PM10 - 40 μg/m3.

REKLAMA

Zdaniem Piotra Kuczery, przewodniczącego Śląskiego Związku Gmin i Powiatów i prezydenta Rybnika, czas na edukację powoli się kończy. Wojewódzkie uchwały antysmogowe wyrzucają najstarsze kopciuchy. Zgodnie z przepisami na Śląsku do 31 grudnia 2021 r. powinny być wymienione wszystkie piece węglowe eksploatowane dłużej niż 10 lat od daty ich produkcji lub kotły bez tabliczki znamionowej.

Uchwała obowiązuje i nie ma taryfy ulgowej

– zaznacza Kuczera.

Smog to nie tylko południe Polski

Ale wbrew pozorom smog to nie jest wyłącznie domena miast z południa Polski. To powielanie stereotypów. Zanieczyszczenie powietrza ma w poważaniu ma jakiekolwiek granice. I smog tak samo psuje powietrze w Rybniku, Katowicach, jak w Poznaniu, Łodzi i w Warszawie. 

Dobrze ukazują to wyniki badań dotyczących stężeń dwutlenku azotu (NO2), którego głównym źródłem jest transport samochodowy (41 proc. emisji NO2 w skali kraju). Analizę w największych aglomeracjach miejskich w Polsce wykonały połączone siły m.in. Polskiego Alarmu Smogowego, Krakowskiego Alarmu Smogowego, Warszawskiego Alarmu Smogowego, Stowarzyszenia „Łódź bez Smogu” czy Zielonego Mazowsza. 

Pomimo zmniejszonego ruchu samochodowego na skutek pandemii, a tym samym ograniczenia szeregu czynności wymagających przemieszczania się po mieście, odnotowane wartości NO2 bardzo często przekraczały normę przyjętą w prawie unijnym i polskim dla rocznego stężenia (40 μg/m3)

– czytamy w podsumowaniu badań.

Dwutlenek azotu: najgorzej jest w Krakowie

Autorzy analizy wyraźnie podkreślają, że „w żadnym z punktów pomiarowych nie odnotowano stężenia na tyle niskiego, by spełnić wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia (roczne stężenie na poziomie 10 μg/m3)”. To pokazuje, że polskie miasta mają bardzo duży problem z nadmiernym stężeniem dwutlenku azotu i powinny jak najszybciej wdrożyć działania ograniczające ruch samochodowy w mieście. W co wpisuje się przede wszystkim tworzenie stref czystego transportu.

Zdecydowanie najgorsza sytuacja, jeżeli chodzi o stężenie NO2 jest w Krakowie. W 59 proc. punktach pomiarowych odnotowano stężenia wyższe niż norma. Ale w Warszawie nie jest wcale lepiej: ponadnormatywne stężenia odnotowano w 54 proc. punktach.

Nie ma takiej ulicy w Warszawie - gdzie prowadziliśmy badania - która spełniałaby normy WHO dla NO2 – przekonują przedstawiciele Stowarzyszenia Warszawa Bez Smogu.

W Poznaniu – 40 proc., we – 39 proc., a w Łodzi – 33 proc. Najwyższe, rekordowe stężenia dwutlenku azotu wykazano w Warszawie w tunelu na Wisłostradzie (78 μg/m3) oraz w Krakowie na przystanku autobusowym na Górze Borkowskiej w Krakowie – przy ulicy Zakopiańskiej (73 μg/m3).

Szczególnie szkodliwe są tu diesle o klasie niższej niż Euro 6 (a więc wyprodukowane przed 2016 rokiem) oraz starsze auta benzynowe o klasie niższej niż Euro 3 (a więc wyprodukowane przed 2001 rokiem)

– czytamy w opracowaniu.

Po zmianach w ekogroszku będzie jeszcze gorzej

Jak widać, rządowy program Czyste Powietrze po trzech latach funkcjonowania zbyt dużej różnicy nie robi. W jego ramach do tej pory podpisano w sumie ponad 260 tys. umów i wypłacono przeszło 2 mld zł dofinansowania. To raczej skromne dane, biorąc pod uwagę, że pierwotnie budżet Czystego Powietrza rozpisano na poziomie 103 mld zł na 10 lat. Na razie wychodzi więc na to, że wypłacono raptem 1,9 proc. środków. Sytuację ma poprawić jeszcze większe zaangażowanie się w ich dystrybucję gmin i banków komercyjnych. 

Ale jest też realna groźba, że walka ze smogiem będzie jeszcze bardziej nieskuteczna. Wszystko za sprawą zmian norm jakości węgla, głownie dla ekogroszku i ekomiału. W pierwszej kolejności z ich nazw ma zniknąć przedrostek „eko-”, który zdaniem resortu może wprowadzać konsumentów w błąd. Wilgotność ekogroszku nie będzie mogła być wyższa niż 11 proc. Zawartość popiołu musi zmieścić się w przedziale od 2 do 7 proc., a wartość opałowa (w stanie suchym) ma być powyżej poziomu 28 MJ/kg. Z kolei poziom siarki w ekogroszku ma spaść z 1,7 do 1,2 proc. 

Górnicy podkreślają, że dzisiaj jest w Polsce tylko jedna kopalnia, gdzie można byłoby produkować ekogroszek zgodny z nowymi normami. Zwracają też uwagę, że nowe normy jakości węgla uderzyłyby w pierwszej kolejności w program Czyste Powietrze.

Przecież ludzie w ramach programu Czyste Powietrze wymieniali piece na kotły 3, 4 i 5 klasy. I czy będą w nich palić po tych proponowanych zmianach? – pyta Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności.

Zresztą sama obsługa programu Czyste Powietrze już wie, że coś się święci i nadchodzą zmiany.

REKLAMA

Można wymienić stary kocioł na nowy piec na ekogroszek, ale na dofinansowanie w takim przypadku można liczyć tylko do końca roku. Bo chcą wycofać ekogroszki – słyszymy na ogólnopolskiej infolinii.

W efekcie Polacy pozbawieni ekogroszku i skazani na droższy surowiec mogą wrócić do starych nawyków i wrzucać do pieców to co jest pod ręką. Na czym jakość powietrza z pewnością nie zyska.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA