REKLAMA
  1. bizblog
  2. Transport
  3. Pieniądze

Podwyżki dla motorniczych i kierowców zjadł Polski Ład. Całą Polskę może zalać strajk zbiorkomu

Przez kolejowe spółki przetoczyły się żądania podwyżek płac, a teraz przyszedł czas na komunikację miejską. Kierowcy autobusów i motorniczy też chcą po prostu więcej zarabiać, a wizja strajków w całej Polsce staje się coraz bardziej realna. Trwa protest w Bydgoszczy, gorąca jest coraz bardziej atmosfera też w Krakowie i innych miastach. Samorządowcy odbijają piłeczkę i pretensje kierują do rządu, który Polskim Ładem solidnie przyciął im dochody.

06.07.2022
9:27
komunikacja-miejska-strajk
REKLAMA

Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.

Za chwilę miną dwa tygodnie, odkąd pracownicy Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w Bydgoszczy rozpoczęli strajk. Kierowcy i motorniczy chcą więcej zarabiać i żądają podwyżki pensji 1000 zł brutto. Przypominają, że w ostatnim czasie cena paliwa wzrosła nawet o 70 proc., a pieniędzy od miasta wcale nie dostają więcej.

REKLAMA

Pracownicy żalą się, że po kilkudziesięciu latach pracy zarabiają na rękę lewo ponad 3000 zł. W odpowiedzi prezydent miasta zawiadomił prokuraturę o działaniach na szkodę spółki na poziomie ponad 400 tys. zł dziennie. Na początku roku pensje w MZK Bydgoszcz podskoczyły o 210 zł, ale miało to związek z podniesieniem najniższej krajowej. Zdaniem związkowców to jednak zdecydowanie za mało. Bo prawdziwego wyrównania płac nie mieli od trzech lat. 

Sytuacja pracowników pogorszyła się z powodu inflacji i wzrosły oczekiwania płacowe, doszły też inne postulaty - tłumaczy Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej.

Komunikacja miejska: inflacja zżera pensje pracowników

Ale Bydgoszcz to tylko przykład. Burzą się też na swoje nieprzystające do inflacji zarobki kierowcy i motorniczy w innych miastach Polski. Na przykład w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacji w Krakowie planowany był strajk włoski. Kierowcy chcieli w pełni wykorzystywać regulaminowe przerwy, co skutkowałoby wypadaniem kolejnych kursów z rozkładów jazdy. Ale koniec końców większość autobusów jeździła zgodnie z planem. Być może ostatecznie uda się tutaj uspokoić sytuację. Chociaż nie przelewa się, strata finansowa na koniec maja MPK w Krakowie wyniosła 13,8 mln zł. Ale mimo to pracownicy mają już w lipcu otrzymać podwyżkę i nagrody kontraktowe. Kolejną zwyżkę pensji zaplanowano od stycznia 2023 r., jej wysokość ma być ustalona już we wrześniu.

Zarząd doskonale zdaje sobie sprawę, jak bardzo obecna sytuacja ekonomiczna, wywołana m.in. przez wojnę na Ukrainie, obciąża domowe budżety - czytamy w liście Rafała Świerczyńskiego, prezesa krakowskiego MPK, do którego dotarł serwis lovekrakow.pl.

Nerwowo jest też w Gdyni, ale tam również pracownicy Zarządu Komunikacji Miejskiej mają dostać podwyżki liczone już od 1 lipca. Sytuacji bacznie przyglądają się też pracownicy transportu publicznego m.in. w Jeleniej Górze, Warszawie, czy we Wrocławiu.

Zdaniem samorządowców to wszystko przez Polski Ład od rządu

Stanisław Taube, prezes Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w RP, w rozmowie z portalsamorzadowy.pl, przypomina, że średnia płaca w komunikacji miejskiej to od 3400 do 3800 złotych netto dla nowo zatrudnianych pracowników, a ci, którzy pracują 20-30 lat, zarabiają ok. 4,2 tys. zł. 

Kierowcy uważają, że ta płaca jest za niska i odchodzą. To powoduje już bardzo dużą lukę, a nowych do tego zawodu jest coraz mniej - tłumaczy Stanisław Taube.

Stąd apele do miejskich włodarzy o podjęcie negocjacji płacowych z kierowcami i motorniczymi. Bo inaczej będą kłopoty. Dlatego Rada Krajowa Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w RP w pełni poprała protest przeprowadzany obecnie w Bydgoszczy. Ale samorządowcy przekonują z kolei, że mają związane ręce. Skarżą się przede wszystkim na Polski Ład, który m.in. obniżył stawki PIT, a to dla miast oznacza mniejsze dochody. Do tego dochodzą jeszcze rekordowe ceny paliw i energii.

REKLAMA

Niestety żaden samorząd w Polsce nie jest w stanie rozwiązać tego problemu systemowo, a zatem za pomocą podwyżek, dopóki rząd nie naprawi sytuacji finansów samorządowych - przekonuje Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni ds. gospodarki.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA