REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka
  3. Środowisko

Klimatyczna bzdura roku 2020 przyznana. Na podium minister i sędzia

Chociaż mogłoby się wydawać, że jednak z roku na rok świadomość klimatyczna rośnie i tym samym wskazanie w tym zakresie na bzdurę roku będzie coraz trudniejszym wyzwaniem. Okazało się całkiem odwrotnie i w ostatniej edycji organizatorzy mogli ciut narzekać na klęskę urodzaju.

30.01.2021
12:34
szczyt-klimatyczny-COP27-nic-nie-da
REKLAMA

Europa już trzeci rok idzie w kierunku neutralności klimatycznej i ma nawet swój nowy Zielony Ład. Ekspertyz, opracowań na temat tego, jak w ostatnim czasie zmienia się klimat i które działania człowieka wpływają na to bezpośrednio - jest bez liku. A mimo to organizatorzy konkursu na klimatyczną bzdurę roku - naukowcy z zespołu Nauka o Klimacie - na brak kandydatów nie mogli absolutnie narzekać. 

REKLAMA

Polska Grupa Energetyczna zdystansowała rywali

Bezsprzecznym zwycięzcą rankingu o klimatyczną bzdurę za zeszły rok są eksperci, autorzy opinii - przygotowanej na zlecenie PGE Górnictwo Przemysłowe i Energetyka Konwencjonalna, która była odpowiedzią na pozew sądowy autorstwa Greenpeace Polska.

W swoim opracowaniu postanowili podać w wątpliwość ustalenia raportu IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change - Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu), w którym naukowcy z całego świata bez cienia wątpliwości stwierdzają, że działania człowieka mają ogromny wpływ na zmiany klimatu. Greenpeace Polska „aby spółka zrezygnowała z nowych inwestycji węglowych oraz wdrożyła strategię ograniczenia emisji gazów cieplarnianych – tak, aby najpóźniej w 2030 r.”. 

W odpowiedzi dostali zbiór mitów klimatycznych. Np. to, że „wpływ gazów antropogennych, w tym CO2 na efekt cieplarniany jest znikomy” albo że „nie ma żadnych przekonujących dowodów naukowych, że ludzkie uwolnienie dwutlenku węgla, metanu czy innych gazów cieplarnianych powoduje bądź spowoduje w przewidywalnej przyszłości katastrofalne ocieplenie ziemskiej atmosfery/zakłócenie klimatu Ziemi”. Tym samym - przekonywali autorzy opinii wydanych na zlecenie PGE - nie ma żadnych podstaw do stwierdzenia, że spółka „poprzez swoją działalność przyczynia się do globalnych zmian klimatu”. Ta opinia wygrała bezsprzecznie szranki o klimatyczną bzdurę roku 2020, zdobywając aż 91 pkt.

„W przypadku tej zbiorowej kandydatury nasza redakcja miała problem z wyborem jednego stwierdzenia z zawierającej mnogość mitów i przeinaczeń “opinii naukowych w trybie polemicznym” przedstawionych przez spółkę PGE Górnictwo Przemysłowe i Energetyka Konwencjonalna” - argumentują organizatorzy konkursu. 

Klimatyczna bzdura roku: minister i sędzia na podium

Opinia ekspertów wynajętych przez PGE okazała się bezkonkurencyjna. Zdobywca drugiego miejsca z dorobkiem 39 pkt traci bardzo dużo do pierwszego miejsca. Naukowcy postanowili przyznać drugie miejsce w tym rankingu Michałowi Wosiowi, który podczas lipcowej konferencji „Europejski Zielony Ład a interes Polski” - jak ówczesny minister środowiska - powątpiewał na temat znaczenia dla klimatu emisji CO2. 

„Są różne teorie naukowe co do wpływu samego dwutlenku węgla - to, że on jest na świecie i w jakiś sposób wpływa na zmiany klimatu, to większość naukowców się zgadza; czy głównie czynniki antropogeniczne pochodzące od człowieka - niektórzy stawiają znak zapytania” - stwierdził wtedy Woś. 

Tymczasem od co najmniej paru lat w świecie nauki panuje konsensus, jeżeli chodzi o wpływ emisji gazów cieplarnianych na globalne ocieplenie. Działania zaś zmierzające w kierunku ochrony klimatu koncentrują się przede wszystkim na redukcji ich emisji. Na trzecim miejscu z kolei tegorocznego rankingu na największą bzdurę klimatyczną minionego roku, zdobywając w sumie 24 pkt, ulokował się sędzia Sądu Najwyższego Krzysztof Staryk, który pisząc swoje zdanie odrębne do uchwały o Krajowej Radzie Sądownictwa, nawiązał do globalnego ocieplenia. 

Każdy powinien się zastanowić, jakim sposobem taka mikroskopijna ilość dwutlenku węgla w ziemskiej atmosferze - 0,04 proc. może wpływać na zmianę klimatu

– uznał wówczas sędzia Staryk.

Naukowcy zaś już zdecydowanie wcześniej wykazali, że od początku epoki przemysłowej koncentracja CO2 wzrosła w ziemskiej atmosferze o 48 proc., w przypadku podtlenku azotu o 23 proc. i aż o 160 proc. jeżeli chodzi o metan. 

To nie wina CO2 tylko promieni kosmicznych

REKLAMA

Kolejny na liście (23 pkt), zajmując 4. miejsce w rankingu, jest historyk i ekonomista prof. Wojciech Roszkowski, który w książce „Bunt barbarzyńców. 105 pytań o przyszłość naszej cywilizacji” w podał w wątpliwość w ogóle całe globalne ocieplenie. Na piątym miejscu (19 pkt) znalazł się prof. Władysław Mielczarski, ekspert rynku energii, który w trakcie zebrania Parlamentarnego Zespołu ds. Złoczewa powątpiewał nad związkiem ocieplenia klimatu z coraz większą koncentracją CO2 w atmosferze. 

Szósta lokata (10 pkt) przypada w udziale Adama Gawędy, byłego już sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych, Pełnomocnik Rządu do Spraw Restrukturyzacji Górnictwa Węgla Kamiennego. Stwierdził, że są różne teorie na temat, czy dwutlenek węgla jest w ogóle gazem cieplarnianym. Na kolejnych miejscach, jeżeli chodzi o klimatyczną bzdurę roku 2020, znaleźli się: heliofizyk prof. Paweł Rudawy (8 pkt) oraz Mariusz Sawiński i prof. Tadeusz Paweł Kochański (4 pkt) - autorzy artykułu we „Wprost”, gdzie dowodzą o znaczącym wpływie na ziemski klimat kosmicznego promieniowania.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA