REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

Biiip, potrzebne potwierdzenie. Tak Biedronka oszczędzi pieniądze na podatek handlowy

Rząd szuka pieniędzy w kieszeniach sieci handlowych, sklepy odpowiedzą zwalnianiem kasjerów. Defetyzm? Niekoniecznie. Jeronimo Martins przyznaje, że Biedronka pójdzie w dalszą automatyzację sklepów, bo po wprowadzeniu podatku handlowego musi pilnować kosztów.

05.05.2021
14:50
Kasy samoobsługowe w Biedronce. Sieć wprowadzi jeszcze więcej automatów
REKLAMA

Nasza największa firma będzie nadal realizować projekty zwiększające efektywność sklepów i logistyki

– napisało Jeronimo Martins w ostatnim raporcie finansowym
REKLAMA

Za tą skomplikowaną korporacyjną nowomową stoi jasny przekaz: idziemy w dalszą automatyzację naszych placówek. Więcej nowoczesnych rozwiązań pozwalających na planowanie dostaw, a przede wszystkim – zalew sklepów nowymi kasami autonomicznymi.

Jeronimo Martins zamierza na to wysupłać 700 mln euro, z czego 60 proc. pójdzie na rozwój samej Biedronki. Sieć od pewnego czasu zwolniła tempo rozwoju, stawiając na modernizację istniejących sklepów. W 2021 kontynuuje ten trend – w całej Polsce przybędzie 100 nowych placówek, a 300 dostanie nowy sprzęt.

Po co ta fiksacja na punkcie efektywności? Portugalczycy są do bólu szczerzy i podkreślają, że pomoże ona chronić rentowność w 2021 r., „pomimo niskiej inflacji żywności i wprowadzenia podatku wyrównawczego w styczniu”

Przypomnijmy, że od początku tego roku sieci handlowe obowiązuje podatek handlowy. Danina jest odprowadzana co miesiąc i jest powiązana z obrotem. Sieci mają do dyspozycji kwotę wolną w wysokości 17 mln zł miesięcznie. Powyżej tego progu płacą 187 0,8 proc. od przychodu do kwoty 187 mln zł i 1,4 proc. od każdej złotówki powyżej.  

 class="wp-image-1027775"

Podatek najmocniej uderzy w Biedronkę

Według wyliczeń „Wiadomości Handlowych” danina może kosztować „Biedrę” 70 mln zł miesięcznie – więcej niż resztę sieci handlowych razem wziętych.

Nad optymalizacją pracują jednak wszyscy. Druga spółka należąca do Jeronimo Martins, czyli drogeria Hebe, chce do końca 2021 r. wyposażyć w kasy samoobsługowe wszystkie placówki. Na początku lutego Lidl otworzył swoją dwutysięczną kasę automatyczną. Auchan w wakacje ubiegłego roku miał tylko 500 kas, w połowie 2021 r. chce ich mieć już równy tysiąc. Duże ambicje w tej sferze wykazuje też Netto, które po połknięciu Tesco stanie się jedną z największych sieci w Polsce.

To oznacza jedno.

Kasjerów czekają trudne czasy

Kasjer to zawód zagrożony wyginięciem. Sieci handlowe twierdzą oczywiście, że o żadnych zwolnieniach nie może być mowy. Nawiasem mówiąc, do redukcji personelu na skutek automatyzacji nie przyznała się chyba żadna branża. Wszyscy jak jeden mąż powtarzają za to, że wprowadzenie maszyn pozwoli odciążyć pracowników, bo zamiast wykonywać żmudne, nomen omen mechaniczne czynności będą mogli skupić się na bardziej ambitnych zadaniach.

Rok temu Marta Florczak, ówczesna szefowa HR w Auchan Retail Polska tłumaczyła, że instalacja kas samoobsługowych pozwoli kasjerom na bardziej zróżnicowaną pracę, w której „liczy się spersonalizowane podejście do klienta”. Ba, dodawała, pracownicy sklepów nabędą też nowe kompetencje!

Jak będzie wyglądało to w praktyce? Zakładam, że kasjerzy i kasjerki zajmą się obsługą klienta. Będą doradzać przy zakupie, wskazywać facetom wysłanym przez żony na zakupy, gdzie znaleźć majonez itd. Dobra, wszyscy wiemy, że tak nie będzie. Biedronka oszczędza dzisiaj nawet na liczbie osób obsługujących fizyczne kasy, tak żeby przypadkiem do żadnej z nich nie było zbyt krótkiej kolejki. Obsługę premium możemy włożyć między bajki.

Zostają jeszcze etaty w centrali. Pani Zosia mogłaby zostać księgową, Kolja zostanie wysłany do działu marketingu, a Marek zajmie się logistyką. Okej, to brzmi jak jeszcze lepszy żart.

 class="wp-image-1026989"

Sieci handlowe nie inwestują w kasy automatyczne po to, by mnożyć koszty. Wręcz przeciwnie. Jak każda firma chcą je ciąć do oporu przy zachowowaniu jako takiej jakości obsługi. Skoro więc klienci przyzwyczajają się do obecności maszyn, będzie ich w placówkach handlowych coraz więcej. Realnie do pomocy przy kilku, a może nawet kilkunastu kasach wystarczy jedna przeszkolona osoba. Reszta out.

Dzięki temu nowe daniny w rodzaju podatku handlowego przestają być problemem.

Sklepy swoje zarobią z nawiązką

REKLAMA

Sam proces przechodzenia z „dzień dobry panie Janku” na powtarzane z frustrującą obojętnością: „konieczne zatwierdzenie”, „konieczne zatwierdzenie”, „konieczne zatwierdzenie”, dokonałby się i bez zachęty rządu. Wprowadzenie podatku handlowego daje sieciom dodatkowy bodziec do tej transformacji.

I pewnego dnia ockniemy się w sklepie, który jest marzeniem księgowych. Sami szukamy i pakujemy towary, sami je potem kasujemy i płacimy. Kierownik sklepu musi zadbać tylko o to, by półki były cały czas pełne. Zero kosztów pracowniczych, niespodziewanych zwolnień chorobowych, ludzkich nastrojów i kaprysów. I tylko tego „dzień dobry panie Janku” żal.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA