REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton

Dekarbonizacja? Dobre sobie. Zobaczcie, co się dzieje z Jastrzębską Spółką Węglową

Giełda kocha węgiel. Jastrzębska Spółka Węglowa drożała przez dziewięć sesji z rzędu i została najpopularniejszą spółką na polskim rynku.

08.09.2021
8:30
JSW-gornicy-nagroda-manifestacja
REKLAMA

Najbardziej efektowny wykres, jaki ostatnio widziałem wygląda tak. Dziewięć sesji wzrostowych z rzędu. To akcje Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

REKLAMA
 class="wp-image-1531063"

We wtorek seria się skończyła, ale akcje spadły zaledwie o 0,1 proc. i pod koniec sesji znów drożały.

Ku zaskoczeniu wielu, w samym środku dyskusji o konieczności odchodzenia od węgla, czyli tak zwanej dekarbonizacji, akcje dużego producenta węgla podrożały już o blisko 90 proc., licząc od początku roku, wprawiając w zdumienie wielu pobieżnych obserwatorów tego, co dzieje się na polskiej giełdzie.

Kluczowe jest to, że węgiel z JSW jest inny i służy do czegoś innego niż węgiel z pierwszej lepszej śląskiej kopalni zrzeszonej w deficytowym państwowym molochu PPG. JSW wydobywa i sprzedaje węgiel koksujący, czy też metalurgiczny, a do tego koks, który produkuje w koksowniach. To zupełnie coś innego niż węgiel energetyczny, który elektrownie wykorzystują do produkcji coraz droższego prądu. Węgiel koksujący wykorzystuje się głównie w hutach, a najważniejszym partnerem biznesowym JSW nie są PGE, Tauron, czy Enea, tylko Arcelor Mittal.

Tak więc spółka z Jastrzębia działa na styku trzech rynków: węgla, koksu i stali. Wszystkie są globalne, tak więc wydaje się, że JSW nie ma praktycznie wpływu na to, ile kosztują produkty, którymi handluje. To nie do końca prawda, bo notowania giełdowe to tylko punkt odniesienia, a prawdziwe ceny w prawdziwych kontraktach pomiędzy producentem i kupującym mogą się różnić, poza tym od wyczucia i profesjonalizmu zarządu zależy, w którym momencie te kontrakty, które potem obowiązują przez dłuższy czas, się zawiera. Mimo wszystko jest więc tu pewne pole do popisu. Jednak inwestorzy na giełdzie takich szczegółów nie znają, pozostaje im kierować się tym, co się dzieje na rynkach surowcowych, bo dane stamtąd są łatwiej dostępne.

Dochodzimy więc do dość prostego schematu. Kiedy koks i węgiel koksujący drożeją, to wtedy drożeje też JSW. A skoro te dwa surowce służą głównie do produkcji stali w hutach, to istotne są też ceny stali. Gdy idą w górę, to można oczekiwać, że rośnie popyt na stal, huty więc będą chciały produkować jej więcej, a zatem będą kupować więcej koksu albo węgla, z którego ten koks powstaje. Proste. Jednak aby nieco skomplikować rzeczywistość, trzeba jeszcze wziąć pod uwagę to, że giełda dyskontuje nie to, co dzieje się teraz, ale to, co się dopiero ma wydarzyć. Dyskontuje więc przyszłość: akcje JSW zaczynają drożeć nie wtedy, kiedy stal i koks też już drożeją, trend wzrostowy może pojawić się wcześniej. Inwestorzy i analitycy mogą zakładać i prognozować, że surowce sprzedawane przez spółkę z Jastrzębia dopiero zaczną drożeć i to wystarczy, aby zainteresować się akcjami „dopóki są tanie”. Za kilka miesięcy, gdy prawdopodobnie (zgodnie z oczekiwaniami inwestorów) będą już droższe, będą też już mniej atrakcyjne.

To dlatego akcje JSW zaliczyły wieloletni dołek w marcu 2020 roku. Pandemia oznaczająca recesję na całym świecie dopiero wchodziła do Europy i USA, ale rynek giełdowy już dyskontował to, że po pandemii przyjdzie ożywienie gospodarcze. Wtedy akcje Jastrzębskiej Spółki Węglowej przez trzy dni kosztowały nieco mniej niż 10 złotych. Dziś są po około 50 zł. Ceny stali na rynku chińskim w tym czasie poszły w górę mniej więcej o 190 proc.

 class="wp-image-1531066"

Węgiel i koks sprzedawany przez JSW według raportów spółki taniał przez większość 2020 roku, ale w tym roku już wyraźnie drożeje. Zwłaszcza rozszalały się ceny koksu, w pierwszym kwartale tego roku spółce udało się podnieść ceny o 18 proc. a w drugim kwartale o kolejne 30 proc. Było to możliwe, ponieważ w tym samym czasie na rynku europejskim koks podrożał o blisko 70 proc.

W efekcie Jastrzębska Spółka Węglowa, która w 2020 roku miała 1,5 mld zł straty netto i ponad 600 mln straty operacyjnej EBITDA, właśnie zaliczyła kwartał z przychodami najwyższymi od dwóch lat, a zysk EBITDA sięgnął 150 mln zł.

 class="wp-image-1531069"

Biznes więc znów wygląda lepiej i nie psują go nawet żądania płacowe tzw. strony społecznej. JSW wydaje na pracowników ponad 4 mld zł rocznie, czyli około 60 proc. swoich przychodów, ale akurat w tej chwili ją na to stać. Zresztą akurat tą sprawą inwestorzy na rynku się nie przejmują, bo przecież tak jest w polskich firmach węglowych od wielu lat i dla nikogo nie stanowi to niespodzianki. Warto przy okazji zauważyć, że okres recesji JSW wykorzystał na rozepchnięcie się na rynkach światowych. W 2020 sprzedaż spółki w Polsce spadła o 30 proc., ale w tym samym czasie w UE spadła tylko o 3,5 proc. W tym w Niemczech urosła o 12 proc. Wyraźne wzrosty sprzedaży zanotowano też w Rumunii, Słowacji i Belgii, udało się uzyskać ponad 200 mln zł przychodów w Singapurze. W efekcie JSW w ubiegłym roku 54 proc. swoich przychodów uzyskał za granicą.

Skoro wiemy już, że zyski i przychody JSW zależą od węgla koksującego i koksu, który z niego powstaje, a obydwa te surowce zależą od stali, to pozostaje pytanie kiedy rośnie popyt na stal? Odpowiedź jest prosta: wtedy kiedy na świecie rośnie popyt na najróżniejsze towary, do których wyprodukowania stal jest potrzebna – od samochodów przez lodówki, piekarniki, elementy mostów i budynków po kadłuby statków. Jest ich tak wiele, że spokojnie możemy uznać, że popyt na stal rośnie wtedy, kiedy mamy do czynienia z ożywieniem gospodarczym. Czyli wychodzi na to, że akcje JSW i inne tego typu spółki na świecie powinny funkcjonować jak wskaźniki koniunktury – drożeć, zapowiadając ożywienia i tanieć, oczekując na spowolnienia i recesje. Ale nie te w Polsce tylko na świecie, bo po pierwsze spółka jest eksporterem i około połowę swojej sprzedaży uzyskuje za granicą, a po drugie giełdy surowcowe z notowaniami koksu, czy stali to rynki międzynarodowe.

I dokładnie tak jest. W 2016 roku wzrost gospodarczy na świecie był najsłabszy od czterech lat, więc akcje JSW przez cały 2015 i 2014 traciły na wartości. W 2016 zaczęły szybko drożeć, a potem okazało się, że globalny PKB w 2017 i w 2018 rósł wyraźnie szybciej – najszybciej od 2011 roku. Dlatego szczyt notowań JSW zaliczyło na początku 2018 i potem zaczęło się dyskontowanie nieuchronnie nadchodzącego spowolnienia, które niespodziewanie zamieniło się w ostrą recesję po wybuchu pandemii na początku 2020 roku.

 class="wp-image-1531072"

Ale ta recesja oznaczała, że zaraz zaczniemy zmierzać w stronę ożywienia, akcje JSW zaczęły więc drożeć już wtedy – na wiosnę 2020 roku. Poprzednia fala wzrostowa trwała prawie dokładnie dwa lata, a następująca po niej fala spadkowa też dwa lata (i dwa miesiące). Obecna fala wzrostowa trwa już półtora roku, jest więc szansa, że jeśli historia ma się powtórzyć, to jeszcze trochę potrwa.

A skąd tak nagły i wybujały wzrost notowań akcji akurat pod koniec sierpnia, kiedy w sumie nic nowego się nie wydarzyło ani w spółce, ani na rynku? (Poza powołaniem nowego prezesa, ale to chyba mało istotne, bo rynek zakłada, że spółką rządzą związkowcy i ewentualnie minister). Zapewne chodzi o kreski na wykresie, czyli analizę techniczną. Akcje JSW drożeją na giełdzie niejednostajnie, mają swój specyficzny styl. Robią to skokami, które są nagłe i gwałtowne. Pomiędzy nimi są długie miesiące nudy, trendu bocznego albo spadków. Do skoku dochodzi, gdy kurs wybije się powyżej linii, która łączy poprzednie szczyty.

 class="wp-image-1531075"
REKLAMA

Tak było w czerwcu i wrześniu 2020 r., w styczniu 2021 r., no i kolejny raz przed kilkoma dniami. Poprzednie skoki po wybiciu ponad kreskę dawały wzrosty kolejno o: 44, 59 i 51 proc. Ten bieżący na razie podciągnął kurs do góry o 37 proc. Warto też jednak zauważyć, że gdy dynamiczne wybicie się kończy, kurs akcji zawsze w końcu wraca do miejsca, z którego się wybijał i dopiero potem rozpoczyna kolejne podejście w górę.

Zostawiając spekulację na boku, w dłuższym terminie pytaniem bez odpowiedzi jest, jak długo jeszcze rynek może zakładać, że potrwa ożywienie i będzie rósł popyt na stal. Prognozy na 2022 r. są optymistyczne, ale rynek giełdowy pewnie wkrótce zacznie pilnie przyglądać się nadciągającym prognozom na 2023 r. i to one mogą mieć w najbliższych miesiącach duży wpływ na rynek stali, rynek węgla i koksu, a co za tym idzie na notowania JSW. Na razie to wciąż najpopularniejsza spółka na warszawskiej giełdzie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA