REKLAMA
  1. bizblog
  2. Podatki
  3. Praca

Jarosław Gowin obronił umowy cywilnoprawne. Ozusowanie umów o dzieło zablokowane

Czego nie zrobił Tusk, chce dokonać PiS - zlikwidować w końcu tzw. umowy śmieciowe. Ale na drodze staje Jarosław Gowin. O ile jest zgoda co do pełnego oskładkowania wszystkich umów zleceń, o tyle po pierwsze, nie można tego zrobić teraz, po drugie na zleceniach powinno się skończyć. Jarosław Gowin broni bowiem umowa o dzieło jak niepodległości.

08.12.2020
8:33
Ozusowanie umów cywilnoprawnych. Gowin obronił umowy o dzieło
REKLAMA

Od kilku miesięcy, wraca temat likwidacji umów śmieciowych. Tym razem wywołała go pandemia. Rząd uważa, że kryzys gospodarczy pokazał, że pracownikom zatrudnionym na śmieciówkach dzieje się krzywda w takich nadzwyczajnych okolicznościach, ponieważ nie są zabezpieczeni, łatwo ich zwolnić, nie mają prawa do żadnych świadczeń i zostają na lodzie. Dlatego chce wykorzystać tę szansę i umowy śmieciowe w końcu zaorać.

REKLAMA

Tylko to nie jest takie proste. Próbował to zrobić już w 2012 r. Rząd Donalda Tuska, ale nie wyszło. Teraz mierzy się z tym PiS. I wygląda na to, że jest bardzo zdeterminowany. ZUS przygotowuje już odpowiednie analizy, w mediach pojawia się coraz więcej „wrzutek” o tym, jak bardzo umowy cywilnoprawne są szkodliwe. I to racja - na polskim rynku są nadużywane, co prowadzi do patologii.

Jednak zlikwidowanie ich całkowicie to wylanie dziecka z kąpielą. Po drugie, moment na dokonanie tej rewolucji jest fatalny.

Szaleństwo kontra okrucieństwo

Ozusowanie umów cywilnoprawnych oznacza, że albo pracodawcy będą musieli ponieść wyższe koszty, albo pracownicy dostaną mniej na rękę. Dokładanie ciężarów pracodawcom w czasie najcięższego kryzysu gospodarczego od lat to szaleństwo. Zmniejszanie przychodów pracownikom w czasie, gdy wielu z nich drży o pracę albo już ją straciło (np. w branży gastronomicznej) to okrucieństwo. Takie reformy przeprowadza się, kiedy mamy prosperity, nie wtedy, kiedy jest kryzys.

Jeszcze późnym latem mówiło się, że szusowanie wszystkich umów zleceń niemal na takich zasadach jak pracy na etacie nastąpi od 1 stycznia 2021 r. Przedsiębiorcy apelowali, by poczekać z tym przynajmniej do 2022 r., kiedy gospodarka będzie odradzać się po kryzysie wywołanym przez COVID-19. I słusznie.

Jednocześnie obowiązek zgłaszania wszystkich umów o dzieło od 1 stycznia 2021 r. sugerował, że to przymiarka do ozusowania również tej formy umów.

Na szczęście wydaje się, że to szaleństwo zatrzymał Jarosław Gowin, kiedy przejął jesienią resort odpowiedzialny za pracę.

Kategoryczne „nie” dla oskładkowania dzieł

„Kategorycznie jestem przeciwny ozusowaniu umów o dzieło i to na skutek stanowiska mojego i mojego resortu ten pomysł został w ogóle odrzucony - powiedział w ostatni weekend w money.pl Jarosław Gowin, wicepremier i minister rozwoju, pracy i technologii. 

Walczy również o odłożenie szusowania wszystkich umów-zleceń. „To nie jest dobry moment na szusowanie umów-zleceń. Jeżeli ozusowywać umowy zlecenia, bo cywilizacyjnie to jest kierunek nieuchronny, to z odpowiednim vacatio legis, czyli z rocznym wyprzedzeniem” – mówił wicepremier.

Czy to znaczy, że szusowanie zleceń czeka nas najwcześniej w 2022 r.? Daty na razie nie padają. Jednak wygląda na to, że to już tylko kwestia wyłącznie politycznej gry.

REKLAMA

Decyzja prawdopodobnie zapadła, nie chodzi już o analizy gospodarcze, skutki dla rynku pracy czy systemu ubezpieczeń, ale o to, jak ograć Gowina, który się stawia. Bez niego koalicja się rozpadnie. I, mimo że jest na kolizyjnym kursie z premierem Morawieckim, nie tylko w sprawie oskładkowania umów śmieciowych, ale również, a właściwie przede wszystkim, w sprawie zawetowania unijnego budżetu, ciągle jest w grze i może stawiać warunki. Nie można się go pozbyć. I dopóki ta koalicja będzie wisiała na włosku, dopóty lewica nie będzie świętować końca umów cywilnoprawnych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA