REKLAMA
  1. bizblog
  2. Obserwator Finansowy

Jak wyginęły jednorożce. To nie był dobry rok dla wielu startupów

Setki miliardów dolarów zostały w 2022 r. zainwestowane w startupy na całym świecie. Choć kwoty wciąż robią wrażenie, to jednak okazuje się, że chętnych do finansowania ryzykowanych przedsięwzięć ubyło. Niejeden jednorożec stracił przez to swoją moc. Które startupy radzą sobie najlepiej?

02.02.2023
10:28
Jak wyginęły jednorożce. To nie był dobry rok dla wielu startupów
REKLAMA

Po pandemicznej hossie finansowanie startupów na całym świecie spada, bo globalna sytuacja gospodarczo-polityczna nie sprzyja podejmowaniu ryzyka przez inwestorów. Niektóre segmenty globalnego rynku nie odczuwają jednak mocno ograniczenia napływu kapitału. Należy do nich branża tzw. pozytywnego wpływu – czyli firm wdrażających korzystne dla środowiska rozwiązania technologiczne.

Spadła wartość startupów

W całym zeszłym roku inwestycje funduszy venture capital (VC) w startupy technologiczne wyniosły na świecie 415 mld dolarów. To o ponad 220 mld mniej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego, w którym napływ kapitału rósł z kwartału na kwartał średnio o ponad 10 proc. Tymczasem zeszły rok przyniósł 35 proc. spadek inwestycji – wskazuje analiza CB Insights.

Najbardziej dotknęły one rynek USA, gdzie wartość finansowania w omawianym okresie nie przekroczyła nawet 200 mld dolarów odnotowując spadek o 37 proc. W Europie redukcje były łagodniejsze – 81 mld wobec 98 mld w 2021 r. Inwestycje w Chinach doznały natomiast spadku aż o ponad połowę, do wartości 46 mld dolarów. Przeciętna wartość transakcji funduszy VC spadła na świecie z 25 do niecałych 18 mln dolarów.

Siłą rzeczy uszczerbku doznały wyceny większości startupów, a wiele z nich straciło swój status jednorożca, bo ich wartość spadła poniżej 1 mld dolarów. A nowych przybywa znacznie wolniej. Łącznie jest ich nieco ponad 1200. Znacząco, bo prawie o jedną czwartą zmniejszyła się też liczba tzw. exitów, które polegają na wejściu startupów na rynek publiczny lub ich przejęciu przez inwestorów branżowych. Pochodną tej sytuacji było zwolnienie przez startupy na świecie ponad 150 tysięcy pracowników – wynika z danych portalu layoffs.fyi.

Na zaprezentowanym tle dość dobrze wypada obraz inwestycji w brytyjskim ekosystemie młodych firm technologicznych, gdyż spadły one zaledwie o 14 proc. w całym 2022 r. osiągając poziom 26 mld dolarów. To wynik kilku dużych transakcji w pierwszym i czwartym kwartale. Największe z nich dotyczyły: FNZ – platformy dla instytucji finansowych umożliwiającej zarządzające inwestycjami zamożnych inwestorów (1,4 mld dol.), platformy tradingowej kryptoaktywów Bitgoldex, która pozyskała 715 mln dol. i startupu Cooper (200 mln), który oferuje usługi powiernicze również związane z kryptoaktywami. Dlatego brytyjski sektor fintech zanotował w zeszłym roku jedynie 8-proc. spadek finansowania w stosunku do roku poprzedniego – wynika z szacunków Innovate Finance. To znacznie lepsza sytuacja niż na innych rynkach.

Na rynku globalnym redukcja podaży kapitału VC w sektorze fintech była bardzo dotkliwa i wyniosła prawie 45 proc., a wartość inwestycji osiągnęła w 2022 r. sumę 75 mld dolarów wobec prawie 140 mld dolarów rok wcześniej. Branża przez wiele lat była kluczowym rynkiem, na który płynęło nawet 20 proc. wszystkich środków inwestowanych w startupy technologiczne.

Duże dojrzałe fintechy, jak szwedzka Klarna (płatności BNPL), indonezyjska DANA (płatności) i niemiecki Wefox (ubezpieczenia), mogły liczyć w zeszłym roku na istotne zastrzyki kapitału (w trzecim kwartale odpowiednio 800, 550 i 400 mln dol.), co jednak nie uchroniło ich przed znaczącą redukcją wycen. W przypadku Klarny spadek wartości był szczególnie spektakularny, gdyż szczytowa wycena w roku 2021 wyniosła 45,6 mld dolarów, by po 12 miesiącach osiągnąć zaledwie 6,7 mld. Dlatego firma chce zdywersyfikować swoją działalność oferując rozwiązania w zakresie otwartej bankowości (open banking).

Neobanki w większości nierentowne

Zmniejszający się strumień finansowania startupów wskazuje, że w latach pandemii mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem przeinwestowania na tym rynku. Powstało i było zasilanych kapitałem wiele podobnych, konkurujących ze sobą firm o słabo sprawdzonych modelach biznesowych, a inwestorzy uwierzyli w długoterminowe niskie stopy procentowe i zwracali bardziej uwagę na pozyskiwaną liczbę klientów a nie przychody i zyski, które one generowały.

Typowym przykładem mogą być tzw. neobanki, a więc instytucje funkcjonujące w większości w oparciu o licencję tradycyjnych graczy bankowych, których na świecie na początku roku było 276 tj. o ponad 100 mniej niż rok wcześniej, kiedy mogły pochwalić się blisko miliardem klientów. I tak amerykański Chime, Current, Aspiration i Varo przyciągnęły łącznie 22 mln klientów, z których większość nie traktowała swoich kont w nich jako głównych rachunków. Konsekwencją była niska stopa retencji (utrzymania) klientów, niskie poziomy depozytów i mała liczba transakcji. Dodatkowo za część czynności nie pobierano prowizji. Stąd wiele z tych banków miało niskie przychody na klienta (nawet 30 dol.), a perspektywa zysków była w większości przypadków bardzo odległa.

Firma analityczna Simon-Kucher zbadała 25 neobanków, z których tylko dwa okazały się rentowne. Słaby wzrost gospodarczy lub wręcz recesja jeszcze bardziej pogłębi problemy tych podmiotów, tym bardziej, że wielu ich – głównie młodych – klientów nie posiada stałego zatrudnienia. W USA liczba nowo otwieranych rachunków w neobankach spadła w zeszłym roku aż o 62 proc. Duża ich część może więc zostać zamknięta, co stało się już udziałem niemieckiego Nuri i brytyjskiego North Banku, albo zostanie skonsolidowanych z mocniejszymi graczami. Inne, jak brytyjski Starling, mogą ograniczyć działalność. Bank ten zrezygnował z ekspansji zagranicznej skupiając się na rodzimym rynku i oferując także graczom finansowym rozwiązania typu software as a service.

W trudnym położeniu znalazły się też fintechy udzielające pożyczek konsumentom, których sytuacja, również z uwagi na inflację i nikłe wzrosty PKB, uległa pogorszeniu. Z jednej więc strony jakość portfeli kredytowych tych firm staje się zagrożona, z drugiej zaś, z uwagi na wyższe koszty kapitału, udzielanie nowych pożyczek jest trudniejsze i obarczone wyższym ryzykiem. W tej sytuacji znacznie pewniejszym obszarem dla fintechów stało się oferowanie cyfrowych rozwiązań innym biznesom, również konsumenckim. I takie startupy premiowali inwestorzy.

Fintechy działające w modelu B2B w Europie przez pierwsze dziesięć miesięcy 2022 roku pozyskały cztery i pół razy więcej kapitału niż fintechy konsumenckie – wskazuje firma analityczna Dealroom. A trzeba mieć na uwadze, że cały europejski sektor fintech, zatrudniający około 130 tys. specjalistów, otrzymał jedynie jedną czwartą środków w porównaniu z rokiem poprzednim. Za obiecujące biznesowo inwestorzy uznali startupy rozwijające narzędzia analizy finansowej, aplikacje płatnicze i rozwiązania typu BNPL (płatności z odroczoną zapłatą).

Na przetrzymanie trudnych czasów i wsparcie inwestorów mogą też liczyć fintechy, które były już wcześniej przedmiotem kilku rund inwestycyjnych i mają dojrzałe modele biznesowe. Inne będą zmuszone zwalniać pracowników i ciąć koszty, głownie marketingowe. Niektóre mogą być przedmiotem zainteresowania banków, które rozszerzają zakres digitalizacji swoich operacji, a także dużych firm technologicznych. Najlepiej z kryzysem poradzą sobie w Europie najsilniejsze rynki fintech, do których McKinsey – biorąc pod uwagę m.in. liczbę startupów per capita, wartość finansowania i skalę działalności – zalicza przede wszystkim W. Brytanię, Szwecję, Szwajcarię, Irlandię, Niderlandy, Danię i Estonię.

Jak sobie radzą polskie startupy?

Polski ekosystem startupów wypada znacznie lepiej pod względem dynamiki inwestowania przez fundusze venture capital w porównaniu z sytuacją globalną. W ciągu trzech kwartałów młode firmy technologiczne w Polsce pozyskały ponad 2,5 mld złotych od inwestorów, choć tendencja z kwartału na kwartał jest negatywna – pokazują dane publikowane przez PFR Ventures. Mimo to wynik na koniec zeszłego roku może być porównywalny do wartości inwestycji w 2021 r., który zamknął się kwotą 3,6 mld złotych.

Fundusze przeznaczają jednak coraz mniej na finansowanie pojedynczych startupów, a średnia wartość inwestycji spadła do 4 mln złotych, co wynika także z faktu, że środki płyną przede wszystkim do firm w zalążkowych fazach rozwoju. Ciągle duże – w porównaniu z innymi rynkami – jest w Polsce zaangażowanie w finansowanie startupów kapitału publicznego, choć według wartości inwestycji udział inwestorów zagranicznych wzrósł do niemal połowy. Charakterystycznym zjawiskiem jest natomiast  wzrost liczby koinwestycji pomiędzy międzynarodowymi i polskimi funduszami, co wskazuje, że zagraniczni inwestorzy mogą widzieć w Polsce potencjał na przyszłe zyski.

Polskie startupy korzystają jednak w niewielkim stopniu ze wsparcia inwestorów. Jak wynika z corocznego badania przeprowadzonego przez Startup Poland – dwie trzecie badanych startupów, które skorzystały z zewnętrznego finansowania, ma za sobą tylko jedną rundę inwestycyjną, a to nie kreuje stabilnych perspektyw rozwoju i nie przyciąga kolejnych inwestorów. Nastroje wśród badanych startupów są więc minorowe, nie tylko z uwagi na poziom finansowania. Ich właściciele skarżą się na nadmierną biurokrację oraz zmienność przepisów prawnych i podatkowych. Ta sytuacja w połączeniu z inflacją i rosnącymi kosztami zatrudnienia specjalistów IT, o których startupy konkurują z dużymi korporacjami, wpływa na ocenę perspektyw rozwoju młodych firm, a co piąta z nich była zmuszona już przeprowadzić w zeszłym roku zwolnienia pracowników.

W tym kontekście niemal połowa założycieli startupów rozważa przeniesienie biznesu za granicę, co niekonieczne może być dobrym rozwiązaniem zważywszy, że znaczna ich część nie ma doświadczeń w działalności międzynarodowej. Stosunkowo niewiele jest takich firm jak Sunroof, który dostarcza innowacyjne technologie solarne, zastępujące pokrycie dachowe nieruchomości. Założony w 2019 r. startup odniósł już sukces w Szwecji oraz Niemczech i pozyskał od inwestorów w zeszłym roku 70 mln złotych, które umożliwić mają ekspansję na wiele innych rynków w Europie. Polski startup działa w obiecującej branży ekologicznej tzw. climate techów, która w Polsce ma sporo reprezentantów specjalizujących się w rozwiązaniach służących ochronie klimatu i zielonej transformacji. Branża może liczyć na bardziej szczodre finansowanie przez inwestorów niż inne startupy na szerokim, globalnym rynku.

Klimatyczne startupy magnesem na inwestorów

W pierwszych trzech kwartałach ubiegłego roku klimatyczne startupy pozyskały na nim od inwestorów prawie 60 mld dolarów, a to blisko jednak piąta globalnej sumy inwestycji VC w startupy. Firmy, które działają w sektorach odpowiedzialnych za 85 proc. światowych emisji gazów cieplarnianych były beneficjentami 52 proc. dedykowanego climate techom kapitału. To znacznie lepsza proporcja niż w roku poprzednim – wynika z analizy PwC. Najwięcej środków inwestorzy skierowali na rynek USA, W. Brytanii i państw nordyckich, a patrząc sektorowo – do branż związanych z zieloną energią i transportem.

Pierwszy reprezentowany jest przez założony przez Billa Gates startup TerraPower, rozwijający szybkie reaktory atomowe (z tzw. falą biegnącą), drugi – przez szwedzkiego producenta baterii NorthVolt. Jednak największą, kilkusetprocentową dynamiką wzrostu inwestycji r/r mogą pochwalić się firmy zajmujące się usuwaniem dwutlenku węgla z atmosfery i mórz. Światowym liderem w tym zakresie jest szwajcarska firma Climeworks, a dedykowanym takim rozwiązaniom jest fundusz Frontier z kapitałem 925 mln dol. powołany do życia przez gigantów technologicznych Stripe (płatności) i Shopify (ecommerce).

REKLAMA

Coraz więcej firm technologicznych widzi w rozwiązaniach klimatycznych swoje szanse biznesowe, a eksperci od klimatu wskazują, że w celu osiągnięcia poziomu emisji netto na świecie do roku 2050 należałoby rocznie usuwać z powietrza 5 mld ton CO2. Stąd można założyć, że niewielkie jeszcze inwestycje w startupy takie jak Cella (przechwycony dwutlenek węgla poddaje mineralizacji poprzez wtłaczanie go pod skały wulkaniczne), Captura (usuwa go z mórz i oceanów) czy Kodama Systems (specjalizuje się w usuwaniu nadmiaru z lasów biomasy, która jest przyczyną pożarów, a jej powolny proces kompostowania staje się źródłem emisji CO2) wraz z postępami zielonej transformacji na świecie i znaczenia proklimatycznych technologii będą rosły, przyciągając coraz więcej inwestorów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA