REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton

Hołownia zszokował hojnością Polaków, a potem ich rozwścieczył. „To ta kasa jest tylko dla górników?”

Wyrastający na lidera opozycji Szymon Hołownia wielu Polaków właśnie bardzo rozczarował. Okazało się, że minimalny dochód gwarantowany w wysokości pensji minimalnej nie miałby być dla każdego, ale tylko dla górników i pracowników przemysłu około górniczego jako ratunek w trakcie transformacji energetycznej. „Czyli co? Kolejne przywileje dla górników?” – pytają wkurzeni wyborcy.

29.06.2021
8:05
Hołownia zszokował Polaków, a potem rozwścieczył. „To ta kasa jest tylko dla górników?”
REKLAMA

To teraz wygląda to tak. Gospodarczo Lewica jest w centrum, na lewo od niej jest PiS, a na lewo od PiS-u pojawia się Hołownia

– tak propozycję Polski 2050, której liderem jest Szymon Hołownia skomentował na Twitterze Sławomir Mentzen, ekonomista, wiceprezes KORWiN.
REKLAMA

I choć rzadko zgadzam się z korwinowcami, muszę Mentzenowi przyznać rację.

Wszystko przez to, że w weekend, podczas konferencji prasowej w Bogatyni, w pobliżu elektrowni Turów, przewodniczący Polski 2050 Michał Kobosko powiedział, że ugrupowanie Szymona Hołowni postuluje wprowadzenie dochodu gwarantowanego na poziomie pensji minimalnej, a więc obecnie 2800 zł brutto.

Taki dochód gwarantowany z jednej strony dawałby pieniądze na przeżycie, z drugiej strony w pewien sposób inspirowałby, zachęcałby do szukania dodatkowych możliwości pracy i znalezienia płacy. Taki dochód gwarantowany, w wysokości płacy minimalnej, powinien być naszym zdaniem wypłacany do momentu osiągnięcia wieku emerytalnego

– przekonywał Kobosko.

Jak dodał szef Polski 2050, „to nowa rzeczywistość, a nie eksperymenty”. I wywołał tym ogromne poruszenie. Bo koncepcja gwarantowanego dochodu podstawowego wypłacanego każdemu obywatelowi nie za pracę, ale po prostu za to, że jest, od lat porusza, ale wyłącznie publicystów. Nigdy dotąd nie mówiło się o tym poważnie w Polsce, choć w różnych częściach świata trwają eksperymenty, jak taki dochód zadziała na społeczeństwo.

A tu bum! Nie dość, że to nie miałby być eksperyment, to jeszcze mówi o nim partia, która wyrasta na poważną siłę polityczną i w niejednym sondażu wyborczym w ostatnich miesiącach jest liderem opozycji, wyprzedzając Koalicję Obywatelską.

Spokojnie, te lizaki tylko dla górników

To oznacza, że nigdy dotąd nie byliśmy w Polsce tak daleko w rozmowie o rozdawaniu ludziom co miesiąc pieniędzy „za nic”, jak mówią o gwarantowanym dochodzie podstawowym jego przeciwnicy. A tych jest zdecydowanie więcej, bo gwarantowany dochód podstawowy to ciągle niszowa koncepcja.

Ale ci, którzy są jej zwolennikami, chwilę później mogli się solidnie rozczarować, bo sam Hołownia wyjaśnił, że gwarantowany dochód podstawowy w jego zamierzeniu nie dotyczyłby wszystkich obywateli w Polsce, ale tylko tych dotkniętych przez transformację energetyczną, czyli górników i pracowników energetyki.

To zresztą rozwścieczyło nie tylko tych, którzy liczyli, że zaczniemy w Polsce mówić o naprawdę powszechnym dochodzie gwarantowanym, ale też tych, którzy mają dość przywilejów dla górników.

I słusznie pyta Leszek Balcerowicz, skąd na to pieniądze. Nie, żeby od razu sugerować, że to niemożliwe, ale jak się wyskakuje z takimi pomysłami, wypada też choć z grubsza powiedzieć, jak można je sfinansować. 

Kilka miesięcy temu Polski Instytut Ekonomiczny policzył, że koszt bezwarunkowego dochodu podstawowego wynosiłby w Polsce 376 mld zł rocznie. Dla porównania, koszt 500+ w 2020 r. to ok. 40 mld zł.

Co prawda to, co policzył PIE, to świadczenie dla każdego Polaka, więc z pomysłem Hołowni ma niewiele wspólnego. Ale z drugiej strony Instytut założył, że świadczenie to byłoby w wysokości 1200 zł dla każdego dorosłego obywatela i 600 zł dla dziecka.

Hołownia odleciał i ryzykuje wysypem bezrobotnych 

Hołownia z dochodem gwarantowanym na poziomie pensji minimalnej 2800 zł brutto odleciał. Gdyby dochód ten był oskładkowany jak dochody z pracy, to oznacza lekko powyżej 2 tys. zł na rękę.

Dla porównania, niedawno Adam Sieńko pisał o tym, że Niemcy 1 czerwca rozpoczęły eksperyment z gwarantowanym dochodem podstawowym. Stoi za nim nie rząd, ale berlińska organizacja „Mój dochód podstawowy”, która zebrała na niego środki od prywatnych darczyńców. Zmierzam do tego, że 122 osoby przez trzy lata będą dostawać po 1200 euro miesięcznie. To prawie połowa średniego wynagrodzenia w gospodarce i przede wszystkim o 20 proc. mniej niż płaca minimalna w Niemczech, która wynosi obecnie 1500 euro z groszami.

Rok temu wyniki swojego eksperymentu z gwarantowanym dochodem podstawowym opublikowała Finlandia, gdzie wybrańcy dostawali jeszcze mniej – 560 euro miesięcznie. W Finlandii nie ma minimalnego wynagrodzenia, więc ciężko to porównać, ale średnie miesięczne wynagrodzenie jest tam znacznie wyższe niż w Niemczech i wynosi ok. 3,5 tys. euro.

Ustawianie poziomu dochodu gwarantowanego w tym samym miejscu, w którym stoi płaca minimalna, to szaleństwo, szczególnie jeśli próbuje się wierzyć, że dochód podstawowy nie będzie jak zasiłek dla bezrobotnych, nie będzie nas demotywować do szukania pracy, ale sprawi, że zaczniemy szukać zajęcia, które da nam satysfakcję i będzie rozwijać.

REKLAMA

To naiwność.

Gdybyśmy dali ludziom dochód podstawy w wysokości odpowiadającej pensji minimalnej, Polska z pewnością stałaby się najhojniejszym krajem na świecie. A na lewo od Hołowni rzeczywiście nie byłoby już nic. Nie tędy droga.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA