REKLAMA
  1. bizblog
  2. Praca /
  3. Energetyka

Górnicy uderzyli pięścią. Wstyd, że muszą o to prosić

Górnicy stawiają sprawę jasno: zwiększenie rodzimego wydobycia węgla jest możliwe, ale w perspektywie co najmniej kilku lat. I samo się to nie stanie. Trzeba odpowiednich nakładów inwestycyjnych. Dobrze byłoby zadbać też o samych górników. Nie tylko o ich zarobki, ale również ich poziom zatrudnienia. Odpowiedź na te postulaty Polskiej Grupy Górniczej (PGG) i rządu będzie znacząca. Zdecyduje o tym, czy dekarbonizacja w Polsce jeszcze w ogóle ma jakiś sens.

07.06.2022
13:13
metan-gornicy-rzad-protesty
REKLAMA

Kilka miesięcy temu górnicy, którzy przez miesiące fedrowali w soboty i niedziele, zażądali pieniędzy za tę dodatkową pracę. Wtedy węgla potrzeba było więcej, bo ten zastępował gaz ziemny, który coraz częściej bił rekordy cenowe. Teraz jest podobnie. Węgla znowu brakuje, ale głównie przez embargo na węgiel z Rosji, co do którego - jak sugeruje już coraz więcej ekspertów - polski rząd odpowiednio się nie przygotował. Znowu wygrały emocje. W efekcie nie dość, że węgiel jest teraz nawet trzy razy droższy niż rok temu, to najzwyczajniej w świecie jest kłopot z jego zakupem. Najlepiej obrazuje to statystyka sklepu internetowego PGG. Za jego pośrednictwem jednego dnia ponad 100 tys. klientów chciało kupić węgiel, ale udało się to raptem 5,8 tys. z nich. 

REKLAMA

Rząd PiS panikuje, bo emeryci - za biedni na zakup zbyt drogiego węgla - to wyraźne niebezpieczeństwo polityczne, które może się skumulować za rok przy urnach wyborczych. I wtedy o trzecią kadencję będzie ciężko. Dlatego od kilkunastu dni politycy Zjednoczonej Prawicy przekonują, że nie ma wcale powodów do obaw. Bo brak węgla z Rosji zasypiemy dodatkowymi dostawami m.in. z USA, Kolumbii, Indonezji, Australii i RPA. 

Odbyłam dziś drugą rundę rozmów z ministrem górnictwa i energii Kolumbii Diego Mesa Puyo. Polskie spółki sprowadzają stamtąd węgiel energetyczny dla ciepłownictwa i gospodarstw domowych - przekazuje za pośrednictwem Twittera Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska.

I chociaż wszystko ma być pod kontrolą, to rząd jednak chce interweniować. Zamierza wyrzucić z rynku nieuczciwych sprzedawców, którzy narzucają rekordowe marże. I zastąpić ich siecią stworzoną przez Pocztę Polską i Orlen, o czym pisaliśmy w tekście: "Tajna misja Orlenu: dostarczyć Polakom tani węgiel na zimę i wykończyć pazernych pośredników". Górnicy uważają jednak, że należałoby zacząć od czegoś innego.

Górnicy: wzrost zatrudnienia i wyższe pensje

Najpierw w stół uderzył Związek Zawodowy Górników w Polsce. Na początku czerwca związkowcy z PGG wysłali pismo do prezesa spółki, w którym żądają zwołania pilnego spotkania z zarządem firmy. Chcą rozmawiać o ich zdaniem obecnie największym problemie górnictwa w Polsce, czyli poziomie zatrudnienia. Tymczasem nie dość, że górników jest coraz mniej, to dodatkowo spółki wydobywcze oszczędzają, np. zmniejszając liczbę pracowników na ścianie. Takie działania, zdaniem górników, w połączeniu z presją wydobywczą, zwiększają ryzyko wypadkowe. 

Obłożenia stanowisk pracy, terminowość przeprowadzania kontroli bieżących i okresowych urządzeń są jasno określone w przepisach górniczych i bezwzględnie powinny być realizowane. Niedopuszczalnym i nieakceptowalnym dla nas jest jakakolwiek droga na skróty - czytamy w piśmie ZZG.

Za mało ludzi do pracy w kopalniach to jednak niejedyny problem. ZZG chce też rozmawiać o waloryzacji wynagrodzeń górników, w związku z galopującą inflacją. W podobny ton uderzają też związkowcy z Solidarności, którzy również w tej sprawie napisali do zarządu PGG. 

Galopująca inflacja powoduje realny spadek dochodów i stopy życiowej rodzin górniczych. Według Głównego Urzędu Statystycznego wzrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw wynosi ok. 14 proc. przy inflacji 15 proc. Nakładanie zwiększonych zadań przy zmniejszonym poziomie zatrudnienia pracowników w związku z odejściem na pakiety socjalne powoduje zwiększony wysiłek i pracę w nadgodzinach - zauważa Bogusław Hutek, szef Solidarności w PGG.

Deputat węglowy też powinien być przeliczany po nowemu

Górnicza Solidarność chce też rozmów z zarządem PGG w sprawie wzrostu ekwiwalentu za węgiel deputatowy oraz waloryzacji o 50 proc. dodatków do wynagrodzeń. Górnicy otrzymują bowiem roczny deputat węglowy w wysokości 8 ton surowca. Zamiast opału mogą jednak pobierać ekwiwalent pieniężny. W tym roku przelicznik wynosi 765,55 zł. Tylko że na rynku takiej ceny węgla dawno już nikt nie widział i mało kto ją pamięta. Teraz obowiązują bardziej czterocyfrowe kwoty, coraz częściej zaczynające się od trójki z przodu. I na tak przeliczanym deputacie górnicy najzwyczajniej w świecie mają tracić pieniądze. 

REKLAMA

Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że do takiej wysokości cen węgla deputatowego nie można podnieść, ale biorąc pod uwagę sytuację rynkową, powinna ona być na pewno wyższa - zaznacza w rozmowie z portalem netTG.pl Bogusław Hutek.

Związkowcy chcą, żeby wartość deputatu węglowego po nowym przeliczeniu była pochodną ceny ekogroszków kupowanych na bramie kopalń PGG. Przypomnijmy, że najtańszym, workowanym ekogroszkiem sprzedawanym w e-sklepie PGG jest Ekogroszek Retopal – za 1010 zł za tonę. Sprzedawany luzem kosztuje z kolei od 831,48 zł. Te kwestia, jak również temat nakładów inwestycyjnych i udostępnień złóż w kontekście żywotności kopalni, mają być omawiane na spotkaniu, które zgodnie z żądaniami ZZG ma być wyznaczone do 10 czerwca.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA