REKLAMA
  1. bizblog
  2. Praca

Zawczasu zacznij szukać nowej pracy. No chyba że już pracujesz w górnictwie

Uwierzyliście już, że za rogiem czeka koniec podwyżek stóp procentowych? Przykro mi, nikt nie lubi czuć się rozczarowany, ale przyszły rok dalej może nas trzymać pod butem. A skoro inflacja nadal będzie dwucyfrowa, jak stwierdził właśnie jeden z członków RPP, to jak myślicie, co będzie ze stopami? Tylko kierowcy TIR-ów, górnicy i budowlańcy mogą spać spokojnie, bo dostają podwyżki przewyższające inflację. I to pod warunkiem, że przejdą do konkurencyjnej firmy.

14.06.2022
6:07
Zawczasu zacznij szukać nowej pracy. No chyba że już pracujesz w górnictwie
REKLAMA

Pamiętacie jeszcze, jak zaledwie kilka dni temu szef NBP nagle zmienił ton i zamiast nas straszyć, postanowił trochę uspokoić? Podkreślał, że podwyżek stóp procentowych już wcale nie będzie już tak dużo, że inflacja w przyszłym roku zwolni do 6 proc, no może do 8 proc., ale nie będzie już pędzić w dwucyfrowym tempie.

REKLAMA

No, to fajnie, że spokojniej spaliście chociaż przez weekend, bo teraz czas na kolejną porcję strachów.

Inflacja na chwilę się uspokoi, a potem wyskoczy do 20 proc.

Ludwik Kotecki, członek RPP, powiedział ostro to, o czym od dawna mówią niezależni ekonomiści: rząd przeszkadza RPP walczyć z inflacją. Efekt tego może być taki, że owszem, teraz chwilowo inflacja się ustabilizuje w okolicach 14 proc. (w maju wynosiła 13,9 proc.), a może jeszcze trochę wzrośnie do 16 proc. w drugiej połowie tego roku, ale prawdziwy cyrk zacznie się na początku 2023 r. Wtedy zamiast lepiej, będzie znacznie gorzej, bo inflacja wyskoczy, dobijając do 20 proc.

Główny winny? Kolejne podwyżki cen energii, które przecież przekładają się na inne towary i usługi.

Co to będzie oznaczało dla wysokości stóp procentowych w Polsce? Tu przynajmniej jest jakaś dobra wiadomość. Członek RPP wskazuje bowiem, że przecież podwyżki stóp to nie jest jedyna broń do walki z inflacją. Najważniejsza, owszem, bo innych narzędzi niby zbyt wiele nie ma, ale jakieś są, można bowiem próbować ściągnąć pieniądze z rynku w zamian za szybkie dalsze podnoszenie stóp.

Jak to robić? Pomysłów w debacie publicznej pojawia się ostatnio wiele. Tym, który wkurzy was najmniej, a właściwie wcale, jest większe promowanie obligacji skarbowych indeksowanych inflacją, żeby Polacy połasili się na wysokie odsetki i zaczęli więcej oszczędzać zamiast wydawać. Ludwik Kotecki wskazuje, że obligacje antyinflacyjne powinien również emitować NBP.

Tym, który wkurzy was najbardziej, to cięcia transferów socjalnych, czyli na przykład rezygnacja z czternastych emerytur albo cięcia w programie 500+, tak by środki trafiały tylko do najbiedniejszych, a nie do wszystkich. Ciekawe to wszystko, naprawdę bardzo ciekawe. Bo umówmy się, skoro politycy już rozpoczęli przedwyborczy objazd Polski, to w czasie kampanii na takie ruchy nie ma najmniejszych szans.

A więc nie zbiedniejemy z powodu zabrania 500+, ale za to zbiedniejemy z powodu inflacji, która jeszcze długo może się nie zatrzymać.

Już biedniejemy. 

Ostatnie badanie Związku Przedsiębiorstw Finansowych (ZPF) i Instytutu Rozwoju Gospodarczego Szkoły Głównej Handlowej (IRG SGH) pokazuje, że aż 64 proc. gospodarstw domowych odczuło w drugim kwartale pogarszającą się jakość życia w porównaniu do tego, jak żyło im się dokładnie rok wcześniej. A przecież to porównanie do okresu, w którym szalała jeszcze pandemia, więc różowo wcale nie było.

Ktoś powie: nastroje nam się zepsuły w Polsce, bo przecież mamy wojnę u granic. Prawda, ale tylko częściowo. Sławomir Dudek z IRG SGH podkreśla bowiem, że te nastroje tąpnęły jeszcze przed wybuchem wojny, co widać było już w poprzednim badaniu realizowanym na początku 2022 roku, jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę.

Znowu, optymista powie: nie ma co płakać, przecież gospodarka ma się świetnie, a w Polsce bezrobocie nie zagląda nikomu w oczy, przeciwnie, mamy kryzys związany z brakiem rąk do pracy, który w dodatku się pogłębia, jak niedawno pokazał GUS.

Jacek Bereźnicki napisał niedawno w Bizblog.pl, że w ciągu trzech pierwszych miesięcy bieżącego roku wolne miejsca pracy miała aż co piętnasta firma, a rok temu – co osiemnasta. Na koniec marca oficjalnie mieliśmy w Polsce 158,7 tys. wolnych miejsc pracy, czyli niemal o połowę więcej niż rok temu. I to mimo, że w ostatnich miesiącach wchłonęliśmy dziesiątki tysięcy zupełnie nowych pracowników – uchodźców z Ukrainy.

To pokazuje, że dane o bezrobociu rejestrowanym to w dużej mierze fikcja, a armia bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy to często po prostu łowcy benefitów

– napisał Jacek.

A więc inflacja, która często ostatecznie implikuje wzrost bezrobocia, chociaż tego jadu jeszcze nie wypluła.

Nie licz, że stary szef da ci podwyżkę, poszukaj nowego

I to nas trochę ratuje, bo w takiej sytuacji łatwiej o podwyżkę u szefa, która zrekompensuje trochę inflację. Są jednak dwa „ale”.

Po pierwsze, na podwyżki tak wysokie, by przykryły straty powodowane inflacją, mogą liczyć tylko pracownicy transportu, pracownicy branży restauracyjnej i gastronomicznej, górnicy oraz budowlańcy. Ich średnie pensje w okresie okresie styczeń–kwiecień 2022 r. według GUS urosły odpowiednio o 19 proc., 17 proc.,16 proc. i 15 proc.

Po drugie, takie podwyżki, które rzeczywiście chronią przed inflacją, dostają tylko ci pracownicy, którzy przechodzą do konkurencyjnej firmy, ewentualnie do innej branży. To po prostu efekt rotacji pracowników, a nie łaskawości dotychczasowych szefów. Bo skoro rąk do pracy brakuje, żeby ściągnąć do firmy nowych, trzeba ich kupić wyższą pensją. 

REKLAMA

I to tak naprawdę żadna niespodzianka. Polacy doskonale wiedza, że nowy szef zapłaci więcej niż stary, choćby regularnie przyznawał ci medal pracownika miesiąca. Niedawne badanie pracuj.pl pokazało, że aż 44 proc. Polaków myśli o zmianie pracy właśnie ze względu na inflację. Randstad z kolei pokazuje, że połowa Polaków spodziewa się podwyżek. Tylko że pracodawcy wcale nie są tak skłonni ulegać presji płacowej i podwyżki płac w ciągu najbliższego półrocza planuje tylko 28 proc. firm.

Wygląda na to, że firmy rekrutacyjne będą miały żniwa.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA