REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes /
  3. Technologie /
  4. Felieton

Google liczy sobie 60 dolców za pomoc w założeniu podsłuchu. Zainteresowani? A może przerażeni?

To historyczny moment. Google stworzył oficjalny cennik za usługę ujawniania tajnych danych o użytkownikach. Na szczęście (a może niestety?) cennik dotyczy tylko amerykańskich służb, więc Kowalski z takiej usługi nie skorzysta. Wystraszyliście się? I dobrze. Bo to dobra okazja, żeby pomyśleć chwilę o ochronie danych.

28.01.2020
13:09
Google liczy sobie 60 dol. za pomoc w założeniu podsłuchu. Zainteresowani? A może przerażeni?
REKLAMA

Nową praktykę technologicznego giganta ujawnił „The New York Times”. Cennik, jaki za udostępnienie tajnych informacji o swoich użytkownikach stworzył Google, dotyczy wyłącznie amerykańskich służb. Dodatkowo nie wystarczy zapłacić ustaloną cenę. Nawet służby muszą mieć najpierw odpowiednią podstawę prawną do tego, by takie dane uzyskać.

REKLAMA

Skąd więc ten pomysł? To nie jest nowa usługa Google, który ma zamiar na tym zarabiać. To raczej pokrycie kosztów operacyjnych, które Google od lat i tak ponosi, kiedy zgodnie z prawem musi udostępniać służbom (np. policji czy prokuraturze) informacji o swoich użytkownikach. Tylko od stycznia do czerwca 2019 r. do Google wpłynęło 75 tys. takich zapytań dotyczących 165 tys. użytkowników. A z roku na rok liczba takich zapytań rośnie.

Wyobrażacie sobie, jakie koszty dla firmy generuje konieczność przygotowania dokumentacji dla służb, które mają do tego prawo? Co więcej, w pierwszym półroczu 2019 r. pracownicy Google w związku z koniecznością ujawnienia informacji o użytkownikach musieli stawiać się w amerykańskim sądzie 13 tys. razy. 

Dotąd Google miał prawo zwrócić się do podmiotu, któremu ujawniał dane, o zwrot kosztów. Jednak, jak pisze „The New York Times”, zdarzało się to niezwykle rzadko. To kolejne procedury, kolejne zmarnowane godziny pracy. Dlatego właśnie powstał cennik:

  • dostarczenie podstawowych danych o użytkowniku na okoliczność wezwania sądowego: 45 dol.
  • pomoc niezbędna w podsłuchu: 60 dol.
  • dostarczenie informacji, które pomogą służbom w zdobyciu nakazu przeszukania: 245 dol.

To tylko przykładowe pozycje z cennika Google, który został przygotowany jedynie z myślą o amerykańskich służbach.

Google twierdzi, że cennik ma nie tylko spowodować, że firma będzie mogła pokryć straty wynikające z jej niecodziennej działalności, ale również odstraszy służby i pozbawi je pokusy nadmiernego sięgania po dane użytkowników.

Myślicie, że to rzeczywiście odstraszy policję czy prokuraturę? To nie myślcie, bo, przynajmniej na razie, nie ma to większego znaczenia z perspektywy obywatela Polski. Pomyślcie za to o tym, jak sami chronicie swoje dane, bo 28 stycznia przypada Europejski Dzień Ochrony Danych Osobowych.

Przywracacie ustawienia fabryczne?

Internet stanowi źródło wiedzy na temat poglądów, zachowań konsumenckich czy zainteresowań użytkownika. Dane te są oczywiście atrakcyjne w kontekście działań marketingowych. Z drugiej strony, gdy na przykład użytkownik udostępnia takie dane na portalach społecznościowych, wówczas mogą być one użyte bez jego wiedzy i do celów niepożądanych z punktu widzenia użytkownika

– przypomina z tej okazji Urząd Ochrony Danych Osobowych.

Nie zapominaj również niszczyć nośników, które mogą zawierać cenne informacje na twój temat. Rachunki, faktury? One mogą dostarczyć informacji na temat tego, gdzie pracujesz, ile zarabiasz, kiedy nie ma cię w domu. Stare karty pamięci, smartfon, komputer? Proste usunięcie danych to za mało. Wypadałoby skorzystać ze specjalnego oprogramowania.

A czy ktoś z was przed wyrzuceniem sprzętu przywraca mu ustawienia fabryczne? No właśnie. A przecież w ten sposób można szybko i prosto usunąć zapamiętane przez urządzenie loginy i hasła do aplikacji.

Największa pokusa w bankach i szpitalach

Faktem jest jednak, że ostrożność i samodyscyplina ochronią nas tylko przed częścią zagrożeń. Nasze dane są w wielu miejscach, jak szpitale, szkoły, operatorzy komórkowi czy e-sklepy i nie mamy żadnego wpływu na to, czy te instytucje odpowiednio chronią nasze dane.

Martwicie się o bezpieczeństwo danych w banku? Słusznie, ale zaraz za instytucjami finansowymi najbardziej zagrożona atakami hakerów jest służba zdrowia. Tymczasem jak pokazuje raport Najwyższej Izby Kontroli z końca 2019 roku, większość placówek medycznych nie zapewnia wystarczającej ochrony danych pacjentów.

REKLAMA

W Polsce zatem nie powinniście się obawiać tego, że Google was sprzeda, obawiajcie się salowych i sanitariuszy. Raport NIK pokazał, że aż w siedmiu skontrolowanych placówkach byli oni upoważnieni do przetwarzania danych osobowych, mimo że absolutnie nie powinni. Dla słabo opłacanego personelu sprzedaż danych osobowych z pewnością może być większą pokusą niż dla technologicznego giganta.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA