REKLAMA
  1. bizblog
  2. Rolnictwo

Produkują mięso i nie szkodzą planecie. Firma z Przechlewa jako jedyna (!) ma certyfikat zerowego śladu węglowego

Dostarczają mięso na polskie stoły, a gaz cieplarniany przerabiają na prąd, który jest w stanie zaspokoić potrzeby kilkudziesięciotysięcznego miasta. Działająca we wsi Przechlewo firma Goodvalley to jedyny przedstawiciel branży mięsnej, który może pochwalić się certyfikatem zerowego śladu węglowego. Nowym Świętym Graalem współczesnej gospodarki.

24.08.2020
11:29
Produkują mięso i nie szkodzą planecie. Firma z Przechlewa jako jedyna ma certyfikat zerowego śladu węglowego
REKLAMA

Grudzień 2018 r. – w Polsce trwa międzynarodowy szczyt klimatyczny COP24. Głos zabiera Tom Axelgaard, założyciel firmy Goodvalley:

REKLAMA

Zredukowanie ilości emitowanych gazów cieplarnianych nie musi wynikać z ograniczania produkcji mięsa, a tym samym zmiany preferencji konsumpcyjnych

– tłumaczył w trakcie swojego wystąpienia, cytowany przez serwis farmer.pl

Słowa te niejednego aktywistę mogłyby wprawić w zakłopotanie. Producenci żywności stali się w ostatnich latach, obok branży lotniczej i naftowej, głównym chłopcem do bicia. Trudno się jednak temu dziwić. Według danych Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC) rolnictwo wraz z eksploatacją gruntów i wylesianiem odpowiadają za niemal jedną piątą emisji gazów cieplarnianych.

Ale to nie wszystko. Produkcja mięsa pochłania 70 proc. kurczących się zasobów wody pitnej. Zwierzęta pochłaniają też olbrzymie ilości paszy. Organizacji Narodów Zjednoczonych policzyła, że soja i kukurydza spożywana przez bydło wystarczyłoby do nakarmienia 3,5 mld ludzi.

A jednak Axelgaard wyszedł do nastawionej proklimatycznie publiki i wypalił:

Proszę wyobrazić sobie 1000 hektarów kukurydzy, którą karmimy zwierzęta. Pochłania ona ogromne ilości CO2. Oznacza to, że problem leży gdzie indziej. Najbardziej uciążliwy dla środowiska jest sam proces logistyczny

 class="wp-image-1225996"

Serce w Przechlewie

Duński rolnik nie rzucał słów na wiatr. Zbudowana przez niego firma od początku nastawiona była na produkcję, która w jak najmniejszym stopniu obciąża środowisko. Choć jego firma powstała w Kopenhadze, mieści się tam wyłącznie jej centrala. Sercem i płucami są jej oddziały w Polsce, Rosji i Ukrainie. Rytm nadaje Polska, która odpowiada za 50 proc. obrotów całej grupy.

Produkcja roślinna, znaczna część ferm i zakłady Goodvalley zlokalizowane są w okolicy Przechlewa, niewielkiej wsi w województwie pomorskim. Produkcja żywności rozpoczęła się w 1994 r. Jedenaście lat później spółka zdecydowała się na inwestycje w biogazownie. To właśnie dzięki nim w 2013 r. ta międzynarodowa firma mogła pochwalić się certyfikatem zerowego śladu węglowego potwierdzonym przez audytora Tüv Rheinland.

Spółka wyprzedziła swoje czasy. Dzisiaj, raptem kilka lat później, za taki dokument dałyby pokrajać się firmy z całego świata. Na razie jest ich niewiele, rośnie za to kolejka producentów, którzy do miana redukujących ślad węglowy do zera aspirują. Na liście znajduje się m.in. Apple (2030 r.), P&G (2030), Amazon (2040), a nawet naftowe BP (2050). Emisję CO2 chce też ograniczyć o połowę do 2030 r. Microsoft. Nad sposobami ograniczającym swój ślad węglowy głowi się również grupa „Transform to Net Zero”, w skład której wchodzą Danone, Mercedes-Benz, Microsoft, Nike i Starbucks.

Z naszych informacji wynika, że jesteśmy jedyną taką firmą z branży mięsnej. Potwierdził nam to nasz audytor, który u innych spółek certyfikuje tylko poszczególne części łańcucha produkcyjnego

– opowiada Bizblog.pl prezes Goodvalley Polska, Paweł Nowak

Ujemne emisje

Jak to jednak możliwe, że produkcja nie zanieczyszcza atmosfery gazami cieplarnianymi? Zacznijmy od roli biogazowni. Do umieszczonych w nich zbiorników fermentacyjnych trafiają odpady rolne z produkcji (np. gnojowica). Następuje produkcja metanu, który jest zbierany i spalany w silniku produkującym energię elektryczną i cieplną.

 class="wp-image-1225999"

Ślad węglowy produktów firmy przed redukcją związaną z wykorzystaniem metanu w biogazowniach wynosi 2,15 kg CO2-e/kg mięsa, przy czym unijna średnia to 4,25 kg, czyli o połowę więcej. Doliczając całkowitą redukcję nasz ślad węglowy wychodzi nawet ujemny

– dodaje Paweł Nowak.

Tym bardziej, że poza wykorzystaniem biogazowni, Goodvalley korzysta też ogrzewania ekologicznego, lamp LED i odzysku ciepła z instalacji chłodniczych. Na polach nie wykonuje się głębokiej orki, ponieważ w jej trakcie następuje emisja azotu z gleby. Wszystko obliczone jest na maksymalne redukowanie emisji.

Zakłady i fermy czerpią prąd z pochodzący ze spalania metanu. Energii jest tak dużo, że ok. 50 proc. z 60 GWh rocznie, jakie wychodzi z biogazowni, jest sprzedawana do sieci energetycznej. Nowak podkreśla, że taka ilość zaspokaja roczne potrzeby 40 tys. miasta, ośrodka wielkości Cieszyna czy Iławy.

Marka współpracuje dzisiaj praktycznie ze wszystkimi największymi sieciami handlowymi w Polsce. Na półkach można znaleźć produkty sygnowane nazwą Goodvalley, ale sklepy sprzedają je też pod markami własnymi. Na eksport idzie ok. 20 proc. produkcji.

Chwalą, ale nie kupują

Sęk w tym, że chociaż przedstawiciele Goodvalley poklepywani są zewsząd za swoją proklimatyczną politykę, sprzedaży to nie ułatwia.

Myślę, że trzeba na to jeszcze chwilę poczekać

– opowiada Paweł Nowak

Stanowisko firmy brzmi mniej więcej tak:

Jesteśmy producentem mięsa. Uważamy, że klienci chcący jeść mięso powinni mieć wybór, tak by kupując mięso mogli być w zgodzie ze swoimi przekonaniami związanymi z troską o klimat.

Z jednym zastrzeżeniem – dodaje od razu Nowak. - Mięsa spożywamy dzisiaj zbyt dużo. Na szczęście modne stają się dzisiaj takie pojęcia jak fleksitarianizm. Moi rodzicie się z tego śmieją – mówią, że to żadna nowość, sami jedli kiedyś mięso 2-3 razy w tygodniu. Myślę, że do tego wrócimy - prognozuje

Jako dowód przywołuje spadające spożycie mięsa wołowego w Skandynawii. W przypadku mięsa przeżuwaczy emisja gazów cieplarnianych jest potężna – przekracza 20 kg ekwiwalentu CO2. Dlatego społeczeństwa północy zaczynają się od niego odwracać.

REKLAMA

Prezes Goodvalley tłumaczy, że troska o przyszłość nie jest tylko domeną Skandynawów. Epidemia Covid-19 sprawiła, że zaczął o niej myśleć cały świat.

Zaczęliśmy zastanawiać się, co natura chce nam przez to powiedzieć. Jeżeli zaczniemy świadomie czytać etykiety, to zmiana będzie musiała nastąpić. W takim kierunku powinno to pójść – prostych wyborów. To one decydują jak wygląda świat

- puentuje Nowak.
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA