REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Jak tu przyssać się do rosyjskiej rury? Niemcy popełnili historyczny błąd i słono za to zapłacą

Oprócz eskalacji trwającego już od 2014 r. konfliktu zbrojnego między Kijowem a Moskwą właśnie trwa całkiem inna wojna. Ta energetyczna, w która stawką jest przyszłość gazu ziemnego.

26.01.2022
6:26
taksonomia-UE-lobbing-Rosja
REKLAMA

Jeszcze do niedawna promotorzy Zielonego Ładu i neutralności klimatycznej UE od 2050 r. oceniali gaz jako kolejne paliwo kopalne, które do ograniczenia emisji CO2 się nie przyłoży. Ale po tym, jak na energetyczne salony weszła polityka, układ sił nagle uległ zmianie. I teraz gaz ziemny jest już surowcem zrównoważonym.

REKLAMA

Przede wszystkim dla Niemców, którzy zaczęli wyłączać swoje elektrownie jądrowe i powstałą w ten sposób dziurę energetyczną będą musieli zasypać. Ale nie, wcale nie myślą o Nord Stream 2.

Inwestorzy: gaz ziemny nie pozwoli na neutralność klimatyczną

Już podczas ostatniego Szczytu Klimatycznego ONZ COP26 w Glasgow, kiedy najbardziej rozwinięte kraje postanowiły skończyć z finansowaniem paliw kopalnych (w tym gazu ziemnego) poza swoimi granicami, Niemcy uznały, że są w tej sprawie „kwestie wymagające wyjaśnienia”.

Ostatecznie Berlin przystąpił do tego sojuszu, ale z okresem przejściowym. Teraz zaś jesteśmy świadkami kolejnej gry ze strony Niemiec, którzy z jednej strony krzyczą wniebogłosy o Zielonym Ładzie i koniecznej redukcji emisji CO2, a z drugiej od atomu chcą uciekać kosztem gazu ziemnego. 

Sprawa dotyczy unijnej taksonomii. Bruksela zaproponowała, żeby zarówno energetyka jądrowa, jak i gaz ziemny zostały uznane za zrównoważone źródła energii. Grupa Inwestorów Instytucjonalnych ds. Zmian Klimatu (IIGCC), potężna koalicja funduszy emerytalnych i zarządzających aktywami, napisała list otwarty, w którym krytykuje te zapędy. 

Włączenie gazu podważyłoby wiarygodność taksonomii, jak również własne zobowiązanie UE do neutralności klimatycznej do 2050 r. Uwzględnienie gazu grozi również skierowaniem znacznych ilości kapitału na inicjatywy, które podważają zrównoważoną przyszłość zerowego bilansu netto – nie ma wątpliwości Stephanie Pfeifer, dyrektor generalna IIGCC.

Gaz ziemny przestał przeszkadzać Niemcom

Zupełnie inaczej gaz ziemny ocenia Berlin. Uważa, że powinien on zostać uznany za paliwo przejściowe. Jednocześnie sprzeciwia się, żeby tak samo traktować energetykę jądrową.

Jest ona ryzykowna i kosztowna – uważa wicekanclerz i minister gospodarki Robert Habeck, członek partii Zielonych.

Za to gaz ziemny, który jest paliwem kopalnym, emitującym CO2, Niemcy uznają za w porządku. Na tyle, że rząd naszych zachodnich sąsiadów napisał do KE w sprawie złagodzenie restrykcyjnych wytycznych dla tego surowca.

Jak czytamy w liście do Brukseli: gaz jako paliwo w ultranowoczesnych i wydajnych elektrowniach gazowych stanowi pomost na ograniczony okres przejściowy i pozwoli Niemcom na szybkie wycofanie się z węgla, a tym samym osiągnięcie oszczędności CO2 w krótkim czasie.

Niemcom nie podoba się również zaproponowana przez KE zasada zielonej etykiety dla inwestycji. Te specjalne certyfikaty przyznane byłyby jedynie tym elektrowniom gazowym, które zastępują elektrownie węglowe. Co więcej: Bruksela chce, żeby nowe instalacje osiągnęły 55-proc. redukcję emisji gazów cieplarnianych w porównaniu z ich poprzednikiem. Berlin uważa te wymogi za niemożliwe nie do spełnienia. 

Zobowiązanie do 55 proc. redukcji gazów cieplarnianych jest w tym przypadku nierealistyczne – napisał w liście do KE Robert Habeck

I wezwał Komisję do ustanowienia realistycznych wartości.

Polityczny taniec wokół rosyjskiej rury

Niemcy stawiają na gaz ziemny i w tym kontekście można zrozumieć ich miotanie się w sprawie Nord Stream 2. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że w ten sposób Putin chce jeszcze bardziej uzależnić Europę od rosyjskich surowców i to też jest sposób prezydenta Rosji na potężny cios w gospodarkę Ukrainy. Tranzyt gazu przez Nord Stream 2 odbywałby się bez udziału Kijowa. 

Niemcom to najwyraźniej nie przeszkadza. Nowy kanclerz rządu federalnego naszych zachodnich sąsiadów Olaf Scholz jeszcze w grudniu przekonywał, że Nord Stream 2 nie ma nic wspólnego z pojawieniem się rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą. 

Jeśli chodzi o Nord Stream 2, to jest to projekt sektora prywatnego – przekonywał Scholz, za co spadła na niego fala krytyki.

Kilka tygodni później kanclerz zmienił zdanie i stwierdził jednoznacznie, że wcześniejsze porozumienie w tej sprawie między USA a Niemcami, w którym Berlin zobligował się do stosownej reakcji, kiedy Moskwa będzie traktować Nord Stream 2 jak broń energetyczną, dalej obowiązuje. 

Jasne, że będą wysokie koszty, i że wszystko musi być przedyskutowane, jeśli dojdzie do interwencji wojskowej przeciwko Ukrainie – uznaje teraz Scholz.

To jednak wcale nie przesądza takiego lub innego stanowiska rządu Niemiec w sprawie Nord Stream 2. Nie jest tajemnicą, że politycy SPD niejako w partyjnych genach mają sympatię do Rosji. Gesine Schwan, szefowa komisji ds. wartości podstawowych w SPD, utrzymuje że wielu krytyków SPD intuicyjnie zakłada, że istnieje tylko bezpieczeństwo przed Rosją

Ale nie przemyśleli tego do końca. Idea wspólnego bezpieczeństwa nie jest staromodna. Przyszłość należy do niej – Schwan sugeruje wprost, że trzeba z Rosją się dogadać.

Polska w gazowych rozdaniu ma niezłe karty

Zdecydowanie bardziej krytyczne zdanie o Nord Stream 2 mają tworzący z SPD koalicję Zieloni, a także po części liberałowie z FPD.

Ostateczna opinia niemieckiego rządu w tej sprawie jest jednak niejasna. Zwłaszcza w dobie presji na KE w sprawie gazu ziemnego, który chce dostarczać Putin. Zdecydowanie bardziej kategoryczna w sprawie rosyjskiego rurociągu jest Polska, która tak jak Niemcy chciałby zastąpić węgiel gazem ziemnym (ale też energetyką jądrową). Różnica polega na tym, że do trwającej właśnie wojny o gaz ziemny wydajemy się nieco lepiej przygotowani. Nam bowiem aż tak bardzo rosyjski gaz nie jest potrzebny.

Mamy magazyny gazu, które są prawie nienaruszone. Stało się tak dzięki działaniom PGNiG, ale również dzięki temperaturze, którą mamy tej zimy. Nie jesteśmy narażeni na szantaż w takim stopniu, w jakim są niektóre kraje w Europie Zachodniej – zapewnił w rozmowie z Polskim Radiem 24 Piotr Naimski, pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej.

REKLAMA

Dodatkowo nasza niezależność energetyczna ma się wzmocnić. Głównie za sprawą będącego już na ukończeniu gazociągu Baltic Pipe, który pozwoli Polsce sięgnąć po gaz ziemny z Szelfu Norweskiego. Naimski przekonuje, że wszystko odbywa się zgodnie z planem.

W październiku zostanie uruchomiona transakcja tranzytowa. Tym samym będziemy mogli pozwolić na wygaśniecie długoterminowego kontraktu z rosyjskim Gazpromem z końcem 2022 r. – zapowiada Naimski.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA