REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

Friz, youtuber, którego podobno wstyd znać, wyłoży kasę, by pomóc ludzkości. I co, głupio wam teraz?

Friz, idol głupich nastolatków, youtuber bijący pianę, którego podobno nikt nie zna, a oglądają go miliony, ogłosił, że za kilka lat przeznaczy duże pieniądze na rozwój nauki i technologii, by zmienić świat na lepszy. I jak wam z tym, szydercy?

29.04.2021
16:44
Friz, youtuber, którego podobno wstyd znać, wyłoży kasę, by pomóc ludzkości. I co, głupio wam teraz?
REKLAMA

fot: YouTube.com/Karol Friz Wiśniewski

REKLAMA

Za 5 lat (czy tam ileś) chciałbym zebrać 1 mln USD własnej kasy i otworzyć projekt, do którego mogliby zgłaszać się naukowcy z całej Polski, i przeznaczyć te pieniądze na rozwój nauki i ich technologii, które mogą zrewolucjonizować świat

– napisał na Twitterze Karol Wiśniewski

Czy to rodzaj wkręty, w jakich lubują się youtuberzy? Sądzę, że wątpię. Friz ostatnio rzucił kilka pomysłów, które wydawały się absurdalne, każdy z nich konsekwentnie jednak realizuje.

Stwierdził, że chce wejść na giełdę i robić gry? Proszę bardzo, list intencyjny dotyczący połączenia się ze spółką z New Connect został podpisany.

Powiedział, że wypuści lody pod własną marką? Oto są. Zabija się o niej połowa polskich dzieciaków.

Zapowiedział premierę płyty z własnymi kawałkami? Część z nich już znamy, a w czerwcu ruszy wysyłka preorderów.

Uznał, że fajnie byłoby zarobić na opowiadaniu, jak zarabiać na YouTube (ależ klasyk)? Sprzedał kurs, nawet jeżeli finansowo okazało się to mniej dochodowe, niż prawdopodobnie zakładał.

Na razie Wiśniewski nie rzuca więc słów na wiatr. Dlaczego miałby to zrobić tym razem?

Sama inicjatywa przypomina nieco to, czym para się obecnie Bill Gates. Współtwórca Microsoftu przeznaczył wprawdzie na swoją fundację miliardy dolarów, więc skala jest zupełnie nieporównywalna, ale idea już dokładnie ta sama. Chodzi o to, by po osiągnięciu pewnego statusu materialnego skupić się na „czynieniu dobra”. Bo chyba właśnie tak można rozumieć potrzebę wyłożenia własnej gotówki na stół, by „zrewolucjonizować świat”.

Frizowi przy tym nie odbiło. W przeciwieństwie do Gatesa nie ma raczej zamiaru zakopać się w książkach i samodzielnie szukać odpowiedzi na problemy trapiące ludzkość. Jak sam przyznał, jest „zbyt głupi, żeby robić takie rzeczy sam”. Co nie zmienia faktu, że opłacenie badań samo w sobie jest dużym udziałem w projekcie.

Mimo to jestem pewny, że świat biznesu i duża część internautów jeszcze długo będzie patrzeć na Friza z ironicznym uśmieszkiem. Uczciwie mówiąc, Karol Wiśniewski na pobłażliwe traktowanie nieco sobie zapracował. Jako twórca internetowy budował popularność na łapaniu pokemonów, a prawdziwą sławę przyniosło mu zamknięcie się w willi razem z grupką przyjaciół.

Tam również działalność Friza trudno uznać za poważną. Razem z innymi youtuberami wygłupiał się w McDonaldzie, zbudował dom w basenie, przebierał się w kolorowe ciuchy i sadził rzeżuchę na dachu. Podczas gdy boomerzy pokpiwali sobie z takich zabaw albo wręcz ostentacyjnie udawali, że w życiu o nim nie usłyszeli, Wiśniewski konsekwentnie budował sobie bazę odbiorców.

Co więcej, doskonale wiedział do czego zmierza.

U influencerów to rzadkie zjawisko

Większość z nich jest jak polscy przedsiębiorcy z lat 90. Wypaliło? Wypaliło. W jaki sposób? Nie mam pojęcia. Nic dziwnego, że kiedy biznes zaczyna się sypać, wielu z nich stoi bezradnie, przypatrując się nadciągającej katastrofie.

Friz w social mediach czuje się jednak jak ryba w wodzie. W rozmowie z Robertem Grynem tłumaczył, że on i jego znajomi, zwani Ekipą, tworzą z widzami długotrwałą więź. Ich poczynania miało się obserwować jako losy serialowych „Przyjaciół”. Utożsamiać się z nimi, wzruszać i mieć poczucie straty, gdy znikają z ekranów.

Przy okazji Wiśniewski stworzył drugą markę, oderwaną od jego personalnego brandu, dzieląc się dzięki temu częścią odpowiedzialności za tworzenie contentu z innymi. W przypadku kreatywnych zajęć, przy których łatwo się wypalić, wygląda to na dość przemyślany ruch.

W czasach Rossa i Rachel media społecznościowe nie istniały, marketing był w powijakach, a o sklepie internetowym nikt nie myślał. Możliwości monetyzowania sławy były mocno ograniczone.

Friz stworzył Przyjaciół 2.0.

REKLAMA

Tym razem w cyfrowej erze dającej niemal nieograniczone możliwości zarobku. Patrząc po długowieczności oryginału Wiśniewski może zbijać na tym kapitał przez długie lata. A wspomniany milion dolarów będzie dla niego tym, czym kilkanaście miliardów zielonych dla Billa Gatesa.

P.S Nawiasem mówiąc: w czym Friz zarabiający na głupotach i wydający pieniądze na rozwój nauki będzie gorszy od wiecznych wannabe przedsiębiorców, którzy zakładają technologiczny startup za startupem, przepalając cudzy hajs?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA