Posłowie uderzyli we frankowiczów. W trakcie nocnych obrad usunęli kluczowy przepis

Takiego obrotu sytuacji frankowicze pewnie się nie spodziewali. Prezydencki projekt ustawy, który od miesięcy leży w Sejmie trafił nagle na posiedzenie plenarne. Stamtąd został cofnięty do komisji finansów z trzema poprawkami.

O co w tym chodzi? Fundusz miał być zasilany przez banki kwotą dwóch miliardów złotych rocznie. Pieniądze te powinny pójść na przewalutowanie kredytów.

Ten fragment projektu był mocno krytykowany przez banki, które nie udzielały pożyczek we frankach. Kontrowersyjnym pomysłem było też to, by z niewykorzystanych funduszy wpłaconych przez jeden bank, mogli korzystać jego konkurenci.

Niezadowolone głosy dobiegały również ze strony zagranicznych instytucji, które sugerowały, że w obecnym kształcie fundusz może zostać uznany przez UE za pomoc publiczną. A to wiąże się z koniecznością pokazania go Komisji Europejskiej.

Swoją rolę mógł też odgrywać fakt, że od 2016 roku banki i tak zrzucają się już na podatek bankowy w ramach, którego muszą odprowadzić do budżetu 0,44 proc. wartości aktywów rocznie. W 3 lata owa danina wyciągnęła z sektora około 10 mld złotych (choć z tym banki poradziły sobie nadzwyczaj dobrze). Fundusz konwersji stanowiłby jednak w tym momencie kolejne obciążenie.

TSUE ma w lipcu odpowiedzieć na 4 pytania od Sądu Najwyższego. Dotyczą one tego, jak należy oceniać umowy kredytowe zawierane we frankach, jeżeli w ich treści znalazły się klauzule abuzywne.

Jednocześnie okrojony przez posłów projekt zachował plany stworzenia Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, który ma umożliwić frankowiczom branie nieoprocentowanych pożyczek na spłatę kredytu po sprzedaży mieszkania.