REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton
  3. Pieniądze

Frankowicze idą po KNF. Właściwie powinni jeszcze pozwać Prawo i Sprawiedliwość

Frankowicze łożyli pozew grupowy przeciwko państwu, bo uważają, że to ono dopuściło do tego, że przez lata w Polsce zezwalano na zawieranie umów niezgodnych z prawem (co dość jasno pokazuje skala wygranych przez nich spraw przeciwko bankom). I wiecie co? W 2005 r. to banki mówiły, że należy zakazać udzielania kredytów walutowych. Za to PiS wtedy krzyczał, że nie można zakazać, bo to niemalże prawo człowieka.

25.03.2023
10:48
Frankowicze idą po KNF. Właściwie powinni jeszcze pozwać Prawo i Sprawiedliwość
REKLAMA

Pozywający mają pewnie ochotę na odszkodowania wypłacane przez Skarb Państwa — po to ten pozew — więc zaraz przeczytacie, że to skandal, bo Skarb Państwa nie ma własnych pieniędzy, więc na frankowiczów zrzucą się wszyscy podatnicy, również ci biedni, których na kredyt hipoteczny nigdy nie było stać. I trudno się z tym nie zgodzić.

REKLAMA

Ale prawo jest prawem. I niestety wszystko wskazuje na to, że państwo przez wiele lat przymykało oko na to, że przy zawieraniu umów o walutowy kredyt hipoteczny dochodziło do szeregu nieprawidłowości. I jeśli pozywanie instytucji państwa za to, że pozwalało na nieuczciwość, a przynajmniej na nadmierne ryzyko, ma czegoś to państwo i obecnych oraz przyszłym zarządzających tym państwem czegoś nauczyć, to jestem za.

Frankowicze kontra Polska

W każdym razie pierwszy krok został wykonany. Za złożeniem pozwu stoi kancelaria prawna Radosław Górski i Wspólnicy. To ta sama kancelaria, która kilka miesięcy temu złożyła w katowickim sądzie jeden z pierwszych pozwów o WIBOR, o którym stało się głośno, bo sąd wydał orzeczenie w postępowaniu zabezpieczającym, by na czas procesu z umowy usunąć WIBOR, co dla kredytobiorcy oznaczało spadek raty z 6,7 to 1,7 tys. zł.

Gorącym głową przy okazji należy przypomnieć, że miesiąc później sąd jednak to postanowienie cofnął i klient nadal musi spłacać pełne raty oparte o WIBOR i marżę, chyba że wygra proces, ale do tego daleko.

Tym razem kancelaria w pozwie zbiorowym pozywa nie tylko Skarb Państwa, ale też Komisję Nadzoru Finansowego i jej poprzednika — Komisję Nadzoru Bankowego, która przestała istnieć w 2007 r. Za co? Za zaniedbania, bo według kredytobiorców i ich prawników, organy państwa już o 2002 r. „w pełni identyfikowały wysokie ryzyko związane ze sprzedażą umów objętych ryzykiem walutowym”, a jednocześnie wiedziały o tym, że sami kredytobiorcy tych ryzyk nie znają lub nie rozumieją, bo kredyty walutowe były im sprzedawane jako produkty bezpieczne i atrakcyjne.

No i z grubsza to ma sens — uznał sąd, bo przyjął już ten pozew do rozpoznania. Pewnie usłyszycie, że ta decyzja sądu to wielki sukces (tak jak orzeczenie o usunięciu WIBOR cofnięte po miesiącu), ale to dopiero maleńki krok.

I prawdę mówiąc, mam wrażenie, że o ile udowodnienie tezy wysuwanej w pozwie, że klienci nie identyfikowali ryzyka kredytów walutowych, będzie bardzo trudne, o tyle udowodnienie, że organy państwa o tym wiedziały i nic nie zrobiły, można załatwić z palcem w nosie.

PiS był hamulcowym, bo młodzi potrzebują kredytów w CHF

Ba! Organy państwa nawet były alarmowane i to przez środowisko bankowe. Już w 2005 r. Związek Banków Polskich opublikował tzw. „Białą Księgę ZBP”, w której niektórzy prezesi banków mówili wprost: kredytów walutowych należy zakazać.

Co na to ich nadzorca? Pokusił się zaledwie o Rekomendację S, która dostęp do kredytów miała utrudniać. Jak? Bankom narzucono obowiązek, by klientowi w pierwszej kolejności oferować kredyt w złotym, a jeśli się jednak upiera, dopiero wtedy w walucie obcej, ale to tego musi mieć zdolność kredytową wyższą niż w przypadku wówczas droższego kredytu złotowego.

Działało to tak, że zdolność kredytowa wymagana przy kredycie walutowym to zdolność jak dla kredytu w PLN + jeszcze 20 proc. To miało zabezpieczać przed maksymalnie 20-procentowym osłabieniem złotego (dopiero później okazało się, że to dalece za małe zabezpieczenie).

W każdym razie drzwi do kredytów frankowych zostały przymknięte, ale tylko ciut-ciut. Tak naprawdę zamknięte na dobre zostały dopiero wiele lat później, w 2013 r. przy okazji nowelizacji Rekomendacji S, kiedy zakazano zupełnie udzielania kredytów w walucie obcej, a wyjątkiem byli tylko ci, którzy zarabiają w walucie kredytu.

PiS bronił kredytów frankowych

Ale wiecie, co na to zaledwie lekkie przymknięcie drzwi w 2026 r., na wprowadzenie do systemu zaledwie maleńkich bezpieczników powiedział rządzący już wówczas PiS? Że to skandal! Że to niemal jak naruszanie praw człowieka. Dokładnie komunikat Klubu Parlamentarnego PiS z 1 lipca 2006 r. brzmiał tak:

Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość z niepokojem przyjmuje zalecenia Komisji Nadzoru Bankowego tzw. „Rekomendację S” wprowadzające ograniczenia w dostępności do kredytów walutowych, których głównym skutkiem będzie zmniejszenie możliwości nabywania przez obywateli (szczególnie przez młode osoby) własnych mieszkań.

Na miejscu kancelarii Prawnej Radosław Górski i Wspólnicy rozważałabym jeszcze pozwanie klubu PiS.

REKLAMA

Tymczasem lada chwila Sąd Okręgowy w Warszawie zapewne nakaże opublikowanie ogłoszenia o wszczęciu postępowania grupowego frankowiczów przeciwko KNF i Skarbowi Państwa i od tego momentu do pozwu grupowego zgłaszać się będą mogli kolejni rozczarowani państwem Polacy.

A ja na marginesie dodam, że to nie pierwszy taki szykowany przez frankowiczów przeciwko skarbowi Państwa pozew grupowy, bo zbierali się oni już i w 2018 r.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA