REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton /
  3. Pieniądze

Ugód nie będzie? Banki kolejny raz okrutnie zadrwiły z frankowiczów. Takie są pewne swego

Ugód nie ma i być może wcale nie będzie, choć przez chwilę wydawało się tak blisko. Sprawa się rozmywa. Niby dziewięć banków nad nimi pracuje, ale tylko jeden jest poważnie zainteresowany rozwiązaniem problemu. NBP, który powinien odegrać kluczową rolę, żeby złoty nie dostał wstrząsu anafilaktycznego, ironizuje, a coraz głośniej krzyczą eksperci, którzy przekonują, że konsumenci wcale nie są najważniejsi.

09.03.2021
8:49
NBP frankowicze knf
REKLAMA

Byłoby fajnie, gdyby się hipoteki walutowe dobrowolnie zamieniły się na złote. Tak samo, jak dobrze by było, gdyby wszyscy byli piękni i młodzi

– ironizował w piątek podczas konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński.
REKLAMA

I to doskonale oddaje sytuację, w jakiej obecnie znalazła sprawa ugód dotyczących kredytów frankowych.

W pracach nad jednolitymi ugodami zaproponowanymi przez KNF w grudniu 2020 r. uczestniczy obecnie dziewięć banków (po tym, jak z prac wycofał się Raiffeisen). Wydawało się, że banki będą chciały zdążyć przed orzeczeniem Sądu Najwyższego w tej sprawie, które ma nastąpić 25 marca. Żeby pokazać dobrą wolę i żeby uciec spod pręgierza, jaki może szykować Sąd Najwyższy. 

Tymczasem okazuje się, że pośpiechem najbardziej zainteresowany jest KNF, a same banki już nie bardzo. „Puls Biznesu” pisał niedawno, że to Komisja stara się wywierać presję na bankowców, by w porządkach obrad walnych zgromadzeń akcjonariuszy w najbliższych tygodniach znalazły się wnioski zarządów o zatwierdzenie programu ugód frankowych. Tymczasem banki mają dokładnie przeciwny plan: nie chcą robić kolejnego kroku, dopóki SN nie wyda orzeczenia.

Więcej!

Santander, mBank, Millennium, BNP Paribas, BOŚ, Bank BPH chcą zamknąć 2020 r., zanim 25 marca zbierze się Izba Cywilna Sądu Najwyższego, żeby nie korygować później rocznego raportu o konsekwencje uchwały sędziów – pisze „Puls Biznesu”.

Wygląda na to, że tylko Santander i ING Bank Śląski nie zamierzają pytać akcjonariuszy, czy zgodzą się na ugody z frankowiczami.

Widzi to doskonale NBP, który udaje, że w tę sprawa się nie miesza, ale prezes podkreśla, że do decyzji zarządów banków i ich akcjonariuszy wciąż daleko.

Tylko PKO BP chce rozwiązać problem z frankami?

Wydaje się, że spośród banków mających duży portfel tych kredytów zainteresowany jest tylko jeden

– mówił w piątek prof. Glapiński.

I jasne jest, jaki bank miał na myśli: PKO BP, dodał bowiem:

Wbrew lawinie pytań, które otrzymuję, NBP nie jest gospodarzem tego zagadnienia. Proszę swoje pytania kierować do UKNF i banków, które publicznie mówią, że chciałyby ugód, szczególnie do PKO BP

„Puls Biznesu” natomiast pisze, że poza Raiffeisenem z ugód już teraz wycofały się Getin Noble Bank, Deutsche Bank, a w ślad za nimi za chwilę może pójść BPH. A to oznaczałoby, że z programu dobrowolnej konwersji zostałaby wyłączona aż jedna trzecia portfela frankowego. 

Cały plan może więc wziąć z łeb, bo NBP postawił jasny warunek: pomoże w całej akcji tylko, jeśli włączy się do niego większość banków i w dodatku udowodnią, że większość ich klientów z ugód chce skorzystać. A udział NBP jest kluczowy, żeby przewalutowanie kredytów nie zatrzęsło kursem złotego.

NBP w żadnym wypadku nie może się angażować w podstawienie franków dla jednego banku. To byłoby łamanie zasad pomocy publicznej. Teraz widzę tylko jeden bank zainteresowany zamianą kredytów frankowych na złotowe. Możemy używać rezerw do stabilizacji notowań złotego, ale tylko w interesie całego sektora, całej gospodarki. Nie możemy ich stosować, pomagając jednemu bankowi zwiększyć jego przewagę konkurencyjną względem tych banków, które nie przystępują do ugód

– podkreślił prezes NBP.

Efekt jest taki, że nie tylko prawdopodobieństwo ugód przed 25 marca jest właściwie zerowe, ale w ogóle cała sprawa zaczyna się rozmywać. Zaangażowanie prezesa NBP w cały proces jest tak niewielkie i lekceważące, że dwie trzecie portfela frankowego może uznać za zbyt małą część i nie pomóc w przewalutowaniu. 

Prezes NBP w loży szyderców

Prof. Glapiński od początku nie wydaje się specjalnie zaangażowany w tę sprawę i ciągle tylko podkreśla, jak bardzo daleko jest do jakiegokolwiek systemowego rozwiązania.

Do tej pory od przewodniczącego UKNF, którym jestem w dobrych relacjach, ja ani zarząd NBP nie otrzymaliśmy maila czy telefonu, w którym koncepcja ugód byłaby nam przedstawiona. Cała dyskusja w tej sprawie jest dla nas bardzo abstrakcyjna

– podkreślił Glapiński.

I dodał:

Jesteśmy w gotowości, aby pomóc rozwiązać ten problem, jeśli będzie konkretny projekt. Na razie go nie ma

Choć projekt jest i liczy 1,5 strony maszynopisu i trudno uwierzyć, że prezes NBP o tym nie wie.

Prof. Glapiński woli udawać Greka albo nawet obrażoną księżniczkę. Sam podczas piątkowej konferencji przyznał, że NBP owszem miał przedstawiciela w zespole pracującym nad ugodami, ale go wycofał. Dzięki temu może z czystym sumieniem mówić: „nie mamy zdania, nie zostaliśmy poinformowani o takim procesie, nie uczestniczymy w nim i nie będziemy uczestniczyć”.

Dobrze podsumował to na LinkedIn Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu:

Co do uchylania się od odpowiedzialności banku centralnego za moderowanie rynkowych skutków ewentualnego przewalutowania kredytów frankowych, to słowo nieodpowiedzialność jest w tym wypadku bardzo łagodną charakterystyką

Frankowiczu, wcale nie jesteś najważniejszy!

KNF przedstawiła kilka propozycji rozwiązania problemu frankowego. Nie wiemy, jakie kolejne mogą się jeszcze pojawić

- powiedział właśnie w debacie zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą” Andrzej Reich, były dyrektor Departamentu Regulacji Bankowych w KNF.

Jak to? To ugody nie są już ostatecznym rozwiązaniem? Albo one, albo sąd? Czyżby za kulisami rozgrywała się gra, a przewalutowanie kredytów frankowych po kursie z dnia zaciągnięcia było dopiero ofertą otwarcia w tych negocjacjach? Może dlatego banki wcale nie zachowują się, jakby były przyparte do muru?

A może nie czują się bez wyjścia, bo mnożą się głosy, że prawo prawem, ale trzeba chronić system bankowy?

Dramatyczne dla systemu bankowego skutki uchwały SN mogą pociągnąć za sobą konieczność podjęcia kolejnej, która ją złagodzi

– wskazał podczas debaty „Rz” dr Michał Jabłoński, partner w kancelarii Jabłoński Koźmiński.

Podkreślał, że SN powinien szukać „rozsądnego rozwiązania”, a rozsądnym rozwiązaniem jest zastąpienie w umowach kredytowych nieuczciwych klauzul średnim kursem NBP.

Obawiam się, że każde inne rozwiązanie spowoduje niekontrolowane zwielokrotnienie procesów sądowych, ze skutkami nie do udźwignięcia dla banków, konsumentów, a także dla wymiaru sprawiedliwości

– powiedział prawnik.

Z kolei dr hab. Łukasz Gasiński, partner w kancelarii Rymarz Zdort podkreślał, że rozstrzygnięcie SN powinno brać pod uwagę aspekt ekonomiczny i jego skutki dla całego systemu.

Mówimy o bezpieczeństwie całego obrotu gospodarczego i krwiobiegu, który zapewnia system bankowy. W przypadku pozwów konsumenckich pojawi się silna tendencja do patrzenia tylko z perspektyw konsumentów i odrzucenia szerszego kontekstu

– powiedział.

Ciekawe, że nikt podczas tej debaty nie stanął w obronie przepisów prawa i niezawisłości SN, wszyscy litowali się nad bankami, które zapewne będą musiały przełknąć gorzką pigułkę. A nawet NBP uważa, że nie będzie to pigułka śmierci.

REKLAMA

Sektor bankowy ma bardzo wysokie bufory kapitałowe, m.in. dzięki rekomendacjom KSF, który wprowadził podwyższone wagi ryzyka na hipoteki walutowe. Większość banków jest w stanie zaabsorbować nawet wielomiliardowe koszty. Jeden nie będzie w stanie, inny będzie miał kłopoty, ale sobie poradzi

– zauważył prof. Glapiński.

Słusznie sugeruje, by nie litować się tak nad bankami, czy po prostu aż tak bardzo ma w nosie, co z nimi dalej będzie, bo po prostu nimi gardzi?

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA