REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

Facebook zapłaci Australii i Niemcom. Ale jeśli myślicie, że sypnie też kasą Polsce, to się mylicie

Wojna o pieniądze między państwami a big techami zaczyna przebiegać po myśli tych pierwszych. Mark Zuckerberg po porażce w Australii zapobiegliwie wyciągnął rękę do niemieckich mediów, proponując gotówkę za możliwość publikowania treści. Kolejne porozumienia będą sypać się jak kostki domina, z którego Polska, niestety, wykluczyła się już wcześniej. Na własne życzenie.

01.03.2021
20:59
Facebook zapłaci Australii i Niemcom. Ale jeśli myślicie, że Zuckerberg sypnie kasą w Polsce, grubo się mylicie
REKLAMA

To było w pewnym sensie do przewidzenia. Bitwa, jaką premier Australii Scott Morrison stoczył z big techami, ustawiła dyskusje na temat odpłatności za korzystanie z treści wydawców w innych krajach na świecie.

REKLAMA

Jako pierwszy na Antypodach poległ Google. Opowieści dotyczące blokady wyszukiwarki okazały się czczymi pogróżkami. Koncern położył uszy po sobie i dogadał się z miejscowymi mediami. Bardzie opornie przebiegały negocjacje z Facebookiem. Mark Zuckerberg ani myślał poddać się bez walki i czasowo wyrzucił z feedu australijskich użytkowników.

Porażka Facebooka

Efekt już znamy. Rząd Australii lekko zmodyfikował projekt ustawy, a Facebook karnie przystał na nowe warunki. Ba, z rozpędu Zuckerberg podpisał też umowę z wydawcami z Niemiec. Społecznościowy gigant odpali tam serwis Facebook News, który reklamuje jako miejsce przeznaczone na treści dziennikarskie.

W środku znajdą się materiały od czołowych niemieckich gazet: „Die Zeit” i „Der Spiegel”, Frankfurter Allgemeine Zeitung, „Handelsblatt” i „Tagesspiegel”.

Część naszej bazy użytkowników chce czytać więcej wiadomości

– powiedział cytowany przez Reutersa Jesper Doub z Facebooka

Poza Niemcami Facebook News pojawił się w USA i Wielkiej Brytanii. Niebawem trafi do Francji. Platforma ma zamiar zapłacić wydawcom z całego świata około miliarda dolarów w ramach 3-letniej umowy.

Nie jesteśmy dla Zuckerberga partnerem

Sukces naszego sąsiada nie musi oznaczać, że za moment Zuckerberg pojawi się nad Wisłą z torbami wypchanymi dolarami. Obawiam się, że będzie wręcz przeciwnie. Dlaczego?  Jeżeli miałbym komuś wytłumaczyć znaczenie słowa antonim, pokazałbym postawę australijskiego i polskiego rządu w relacjach z big techami.

REKLAMA

Podczas gdy Morrison grzmiał na konferencjach prasowych, że nikt nie będzie dyktował jego krajowi warunków, Mateusz Morawiecki wywinął się z podatku cyfrowego przy pierwszej możliwej okazji. Danina, która miała dać budżetowi (według Warsaw Enterprise Institute) prawie pół miliarda złotych, została utrącona w czasie wizyty Mike’a Pence’a. Znamienne, że rezygnację z planów wprowadzenia daniny ogłosił ówczesny wiceprezydent USA.

Zuckerberg nie ma powodów, by traktować Polskę poważnie. Rząd Morawieckiego dał sobie już raz wejść na głowę, dlaczego więc nie miałoby udać się to za drugim razem? Tym bardziej, że giganci cyfrowi zostaną pewnie niedługo objęci podatkiem od reklam. Tyle że zamiast wpłacić do budżetu pół miliarda, wyłożą dziesięć razy mniej. Główny ciężar nowej opłaty wezmą na siebie polskie media.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA