REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Co dalej z wiatrakami? Rząd przyznaje, że dodatkowe 200 m pozbawi nas nawet 4 GW energii

Rząd bardzo chce, żeby był i wilk syty i owca cała. Dlatego z jednej strony zwiększa odległość wiatraków od zabudowań, żeby tak uspokoić swój konserwatywny elektorat, ale z drugiej wiceszef Ministerstwa Klimatu i Środowiska w Senacie przyznaje, że wcześniejsze 500 metrów było o wiele lepszym rozwiązaniem dla polskiej gospodarki i twierdzi, że dołożenie kolejnych 200 m oznacza ubytek nawet 4 GW energii. Ale to przecież wcale nie znaczy, że Sejm za chwilę klepnie senackie poprawki. Niestety, ustawa wiatrakowa cały czas jest pod butem polityki i raczej się to w najbliższym czasie nie zmieni.

23.02.2023
10:31
energetyka-wiatrowa-ustawa-Sejm
REKLAMA

Wiatraki dla niektórych to samo zło. Generują hałas, który przeszkadza spać i są też źródłem groźnych pożarów. A też nie są doskonałym źródłem energii, bo wystarczy, że przestanie wiać. Taka antyturbinowa narracja jest od wielu miesięcy podejmowana przez kolejnych polityków Zjednoczonej Prawicy. A że nowelizacja zasady 10H stanowi jeden z kamieni milowych, od których realizacji KE uzależnia wypłatę Polsce pieniędzy w ramach KPO, to przy okazji krytyki trzeba jednak robić swoje. Efektem tego kompromisu jest poprawka posła Marksa Suskiego, która proponuje, żeby wiatraki były oddalone od zabudowy mieszkalnej nie o 500, lecz o 700 m. Spotkało się to z ogromną krytyką ze strony branży. Np. Fundacja Instrat wylicza, że przez te dodatkowe 200 m będzie prawie o połowę mniej terenów pod wiatrakowe inwestycje. 

REKLAMA

Jeden dom, przy założeniu 500 m wymaganego dystansu, wyłącza spod inwestycji 79 hektarów. Przy 700 metrach – aż 154 hektary - czytamy w tej analizie.

Energetyka wiatrowa: bój o te 200 m trwa dalej

Zgodnie z przewidywaniami Senat ma swoje poprawki do ustawy wiatrakowej, wśród których wyróżnia się ta dotycząca odległości turbin od zabudowy mieszkalnej. Senatorowie proponują 500, a nie 700 m. Co ciekawe, w podobnym tonie wypowiedział się również wiceminister klimatu i środowiska, pełnomocnik rządu ds. OZE Ireneusz Zyska, który stwierdził, że branżowe szacunki wskazujące, że przez dodatkowe 200 m stracimy prawie połowę terenów pod inwestycje — są bardzo prawdopodobne. 

Przy odległości 500 metrów moglibyśmy nawet przekroczyć 10 GW, przy 700 metrach ta wartość zmniejszy się do 5-6 GW — przyznaje Ireneusz Zyska.

Wiceminister jednocześnie zaznacza, że dobrze jest zauważyć przy okazji nowelizacji ustawy wiatrakowej także interes polskiej gospodarki, polskiego przemysłu. 

Oni wszyscy bardzo potrzebują tej odnawialnej energii w starciu z konkurencyjnymi z innymi podmiotami na rynku europejskim i światowym. Dla nich też ta odległość 500 metrów była odpowiednia i wystarczająca — przekonywał w Senacie Ireneusz Zyska.

Polskie wiatraki z kolejnym rekordem mocy

REKLAMA

Ale to, że członek rządu jednoznacznie wypowiedział się w Senacie za powrotem do odległości na poziomie 500 m, jeszcze wcale nie oznacza, że tak samo postąpi Sejm. Liczy się wszak przede wszystkim interes partyjny, zwłaszcza w roku wyborczym. Tymczasem w ostatnich dniach jesteśmy świadkami kolejnego rekordu mocy ze strony wiatraków. Zgodnie z danymi PSE w poniedziałek (20.02) farmy wiatrowe w Polsce pracowały z mocą blisko 7,78 GW, bijąc tym samym rekord z przełomu stycznia i lutego (7,6 GW). W kolejnych godzinach ten wynik jeszcze wyśrubowano do poziomu 7,83 GW. A już wcześniej Instytut Jagielloński wykazywał, że im mniej wieje i świeci, tym droższa jest energia. 

Dni o niskim udziale energii elektrycznej z OZE to dni o wysokich poziomach cen — stawia sprawę jasno w rozmowie z Bizblog.pl Kamil Moskwik, członek zarządu Instytutu Jagiellońskiego.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA