REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Wmawiają nam, że atom jest bezpieczny. A Francja już nie wie, co ma robić z odpadami

Polska jak już kocha, to na zabój. Tak właśnie teraz jest z energetyką jądrową, która za kilka lat ma nas najpierw uratować od gazu, a potem od węgla. Politycy nawet w telewizji śniadaniowej przekonują, że już bardziej w zgodzie ze środowiskiem nie można być. Bo atom klimatowi żadnej szkody nie robi. Ale chyba za każdym razem przy takich słowach po kryjomu trochę krzyżują palce u dłoni, bo wiedzą, że to tylko połowa prawdy. Wystarczy zerknąć w kierunku Francji, żeby się o tym przekonać.

03.02.2023
15:42
odpady-elektrownia-jadrowa
REKLAMA

Energetyka jądrowa to temat wałkowany w Polsce na różne sposoby od miesięcy. Jeden atom wybudują nam Amerykanie, z drugim pomogą Koreańczycy, a Francuzi z kolei ciągle przekonują, że w przypadku trzeciego oni cały czas są w grze. Nikt już za bardzo nie wierzy w to, że - zgodnie z zapisami polityki Energetycznej Polski do 2040 r. - budowa pierwszego reaktora ruszy w 2026 r., tak żeby można było go uruchomić w 2033 r. Ale to w niczym nie przeszkadza, żeby na lewo i prawo opowiadać o tym, że energetyka jądrowa jest najlepszym rozwiązaniem, bo to źródło energii, które żadnej krzywdy środowisku nie robi. 

REKLAMA

Elektrownie jądrowe to bezpiecznik naszego systemu energetycznego - stwierdził premier Mateusz Morawiecki, przy okazji przyjęcia przez rząd uchwały na temat budowy w Polsce pierwszej elektrowni jądrowej.

Energetyka jądrowa, czyli Francja zaczyna mieć pod górkę

Czy rzeczywiście elektrownie jądrowe to takie idealne rozwiązanie? We Francji, gdzie w sumie znajduje się aż 56 reaktorów (obecnie czynna z nich jest tylko połowa), odpowiedź na to pytanie wcale nie jest tak oczywista. Zwłaszcza po ostatnich doniesieniach. Reuters wszak informuje, że powoli francuskim składowiskom odpadów jądrowych grozi nasycenie. Co więcej: baseny chłodzące paliwo na północno-zachodnim krańcu kraju mogą być pełne do końca dekady. EDF szacuje, że dotyczy to czterech basenów. Tymczasem budowa nowego zbiornika, warta 1,25 mld euro, ma zakończyć się najwcześniej w 2034 r. Rozstrzyga się też przyszłość projektu, wedle którego atomowe resztki trafią 500 m pod ziemią, w formacji gliny we wschodniej Francji. 

Nie możemy mieć odpowiedzialnej polityki nuklearnej bez uwzględnienia postępowania ze zużytym paliwem i odpadami. To temat, którego nie możemy zamieść pod dywan - Reuters cytuje anonimowo doradcę rządu w Paryżu.

Polska już ma składowisko odpadów promieniotwórczych

Eksperci podkreślają, że to wcale nie jest tak, że całość odpadów jądrowych jest niebezpieczna dla środowiska. Zdecydowana ich większość (nawet 90 proc.) to odpady o krótkim terminie żywotności, 7 proc. to odpady przejściowe, a reszta, czyli 3 proc. to te odpady najbardziej niebezpieczne, z radioaktywnością na poziomie 95 proc. I jeszcze jeden ważny aspekt: odpady jądrowe w większości mogą być traktowane jako surowiec wtórny.

W zużytym paliwie jądrowym znajduje się w dalszym ciągu duża ilość izotopów, które nadają się do dalszego wykorzystania w elektrowniach jądrowych. Około 96 proc. masy zużytego paliwa jądrowego nadaje się do recyklingu - czytamy w rządowych wytycznych.

REKLAMA

I okazuje się, że Polska na składowanie takich odpadów, przynajmniej w pierwszej fazie, jest przygotowana. A to za sprawą Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych z siedzibę w Świerku koło Otwocka pod Warszawą, który powstał wraz z uruchomieniem pierwszego w kraju reaktora EWA w 1958 r. Zakład jest operatorem Krajowego Składowiska Odpadów Promieniotwórczych w Różanie. To teren dawnego foru wojskowego, który zajmuje ponad 3 ha. Ministerstwo Aktywów Państwowych z kolei od dłuższego czasu bierze pod uwagę bodę Nowego Składowiska Odpadów Promieniotwórczych, gdzie mają trafiać odpady z polskiej elektrowni jądrowej. 

Nowy obiekt będzie składowiskiem powierzchniowym, opartym na sprawdzonych projektach, eksploatowanych w Hiszpanii (El Cabril) czy Francji (Aube) - informuje rząd.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA