REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Zburzoną elektrownię Ostrołęka będziemy budować od nowa. Wydamy na to dwa razy więcej

Po tym, jak budowa nowego bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka, a następnie zakończenie prac i rozbiórka pochłonęły w sumie jakieś 1,5 mld zł – teraz chcemy wydać ponad dwa razy więcej, ale tym razem na moce gazowe. Na szczęście podobnym tropem nadążają Niemcy, którzy wbrew sprzeciwowi kilku państw, do unijnej taksonomii wpychają na siłę gaz ziemny. Taki scenariusz najbardziej podoba się Rosji.

08.02.2022
6:00
Elektrownia-Ostroleka-koszty-gaz
REKLAMA

Jestem przekonany, że nowy blok jest niezbędny polskiemu systemowi elektroenergetycznemu. Będzie stanowić jego istotny element i korzystnie wpłynie na pokrycie bilansu zapotrzebowania na energię w najbliższych dziesięcioleciach – tak w październiku 2018 r. mówił ówczesny minister energii Krzysztof Tchórzewski o nowym bloku węglowym w Elektrowni Ostrołęka.

REKLAMA

Wtedy, w dobie już kampanii przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r., politycy o polskim węglu mówili często, dużo i tylko jak najlepiej. W kontekście miejsc pracy i energetycznej suwerenności.

Właśnie w tym czasie prezydent Polski Andrzej Duda zaszokował cały świat podczas Szczytu Klimatycznego ONZ COP24 w Katowicach mówiąc, że Polska stała, stoi i będzie stać węglem, którego mamy na 200 lat jak nie lepiej. 

Koniec końców blok węglowy w Elektrowni Ostrołęka nie powstał. Polityka klimatyczna UE z Zielonym Ładem i neutralnością klimatyczną do 2050 r., co wiąże się z rosnącymi kosztami (np. jeżeli chodzi o emisje CO2) - okazały się przeszkodami nie do pokonania. Szybko jednak padła propozycja, że skoro nie węgiel, to może inne paliwo kopalne, czyli gaz ziemny. I taki blok gazowy, o mocy 745 MW, ma powstać w Elektrowni Ostrołęka.

Jak poinformowała prezes Energi Iwona Waksmudzka-Olejniczak, inwestycja powinna ruszyć w tym roku, a zakończyć się w 2025 r. Zgodnie z nieoficjalnymi informacjami „Rzeczpospolitej” prace miałyby wystartować w czerwcu. 

Elektrownia Ostrołęka o połowę tańsza i na gaz

Jak to wcześniej wyliczał Józef Węgrecki, członek zarządu PKN Orlen, blok gazowy w Elektrowni Ostrołęka ma być o połowę tańszy od tego węglowego i pochłonie w sumie jakieś 3,3-3,5 mld zł. Na potrzeby tej inwestycji opracowywany jest również projekt magazynowania dwutlenku węgla – nie w kawernach, a w złożach. Jak się okazuje, to tylko część gazowych planów.

W tym roku zostanie podpisana umowa inwestycyjna na blok gazowy w Grudziądzu i przygotowujemy się do wyjścia na rynek w sprawie bloku gazowego w Gdańsku – zapowiada dodatkowo Daniel Oblajtek, prezes PKN Orlen.

W przypadku Grudziądza w najbliższych miesiącach mamy poznać głównego wykonawcę. Warto pamiętać, że z kolei w październiku gotowy ma być rurociąg Baltic Pipe, który pełną przepustowość ma osiągnąć po 2-3 miesiącach, na początku 2023 r.

Dzięki Baltic Pipe do Polski z Norwegii ma trafiać 10 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie. W ten sposób mamy zacząć wreszcie uniezależniać się od rosyjskiego surowca i przy okazji wyrzucać z własnego miksu energetycznego węgiel.

Taksonomia UE już nie krytykuje wszystkich paliw kopalnych

Jeszcze kilka lat temu na Polskę spadała spora fala krytyka za to, że od węgla odchodzić chce akurat innym paliwem kopalnym (też emitującym CO2), czyli gazem ziemnym.

Nie mogli w to uwierzyć ani ekolodzy, ani brukselscy urzędnicy przez lata stawiający wszystkie paliwa kopalne pod wspólnym mianownikiem. Ale po tym, jak Niemcy ogłosili zamknięcie wszystkich elektrowni węglowych do 2038 r., a tych jądrowych – do końca 2022 r., stało się jasne, że Berlin będzie chciał zrobić miejsca dla gazu.

Zwłaszcza że stosunek naszych niemieckich sąsiadów do Nord Stream 2 - kolejnego gazociągu, którym Moskwa chce sobie energetycznie uzależnić Europę - jest dosyć niejasny, a z pewnością niejednoznaczny.

Dlatego pod presją głównie właśnie Niemców Komisja Europejska zaczęła mieszać w unijnej taksonomii i teraz proponuje, żeby zarówno gaz ziemny, jak i energetykę jądrową uznano za paliwa przejściowe i zrównoważone.

Dzisiejsza taksonomia UE przenosi „greenwashing” na zupełnie nowy poziom. Ludzie u władzy już nawet nie udają, że im zależy - tak te ustalenia komentuje Greta Thunberg.

Rosja łubu uzależniać gazem ziemnym

Inni zwracają uwagę, że zielone światło dla gazu ziemnego musi być najbardziej po myśli Rosji. Putin już na różne sposoby starał się wymusić wcześniejszą certyfikację Nord Stream 2. Manipulacje dostawami gazu zaś od Gazpromu od miesięcy „ćwiczą” europejskie magazyny i przy okazji windują cenę surowca, wywołując kryzys energetyczny.

Jak wykazuje think-tank Ember w swoim opracowaniu „Europejski Przegląd Energii Elektrycznej 2022. Kryzys gazowy przerywa wychodzenie UE z węgla” ta gazowa zależność od Moskwy najbardziej może zaboleć te kraje, w których gaz ziemny stanowi obecnie co najmniej 25 proc. całej produkcji energii. Prym pod tym względem bezsprzecznie w UE wiedzie Malta (79 proc.).

Na kolejnych pozycjach są Włochy (48 proc.), Niderlandy (45 proc.), Irlandia (42 proc.), Łotwa (38 proc.), Grecja (36 proc.), Litwa (34 proc.), Portugalia (32 proc.), Węgry (28 proc.) i Hiszpania (25 proc.). Polska z wynikiem ok. 9 proc. znajduje się w dole tej tabeli.

Przy okazji jesteśmy świadkami odwrócenia trendu. Wcześniej, w latach 2011-2019, ponad 80 proc. nowych źródeł odnawialnych zastąpiło instalacje węglowe. Ale od 2019 r. więcej niż połowa OZE (52 proc.) z kolei zastąpiły gaz. Największe spadki w produkcji gazu ziemnego tym samym wykazano w Niderlandach (-24 proc.), Hiszpanii (-18 proc.), Belgii (-17 proc.) i Francji (-14 proc.).

Wiele krajów liczyło na to, że odnawialne źródła energii zastąpią bardziej emisyjny węgiel, ignorując jednocześnie problem gazu, ale w sytuacji, gdy gaz jest droższy niż węgiel, nie można już zagwarantować, że same siły rynkowe zapewnią postęp w tym zakresie. Obecnie istnieje coraz pilniejsza potrzeba stopniowego wycofania obu paliw z przyczyn ekonomicznych i klimatycznych. Odnawialne źródła energii będą musiały zostać wprowadzone na wystarczającą skalę, aby szybko zastąpić zarówno węgiel, jak i gaz – czytamy w raporcie Ember.

REKLAMA

Komentarz PGE:

Przypominamy, że blok gazowo-parowy w Ostrołęce będzie istotnym wsparciem dla Krajowego Systemu Elektroenergetycznego (KSE). Zgodnie z założeniami „Polityki energetycznej Polski do 2040 r.”, tylko w tej dekadzie z KSE ma zostać wyłączone ponad 6 GW mocy, podczas gdy zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrośnie o 13 proc. Co więcej, blok gazowo-parowy w Ostrołęce ma już zapewnione podłączenie do obecnie budowanego transgranicznego gazociągu Polska-Litwa. Dzięki temu gaz może pochodzić z wielu źródeł. Jest to związane z systemem entry/exit obowiązującym w Polsce i funkcjonalnością wirtualnego punktu. System gazociągów przesyłowych w Polsce jest w trakcie intensywnej rozbudowy, w najbliższych latach powstaną nowe interkonektory i punkty wejścia do Krajowej Sieci Przesyłowej (KSP), co zwiększa możliwości dywersyfikacji kierunków dostaw paliwa gazowego. Warto też pamiętać, że blok gazowo-parowy w Ostrołęce ma zapewnione wsparcie w ramach rynku mocy dzięki wygranej w aukcji głównej dostaw na rok 2026. Planowana elektrownia zakontraktowała 695,951 MW w ramach 17-letniej umowy mocowej. Przewidywane przychody z tego tytułu w ujęciu rocznym od 2026 roku mogą wynieść ok. 278,6 mln zł, a łączne przychody w okresie 17 lat mogą wynieść 4,73 mld zł (przy czym cena obowiązku mocowego dla wieloletnich umów mocowych podlegać będzie corocznej waloryzacji średniorocznym wskaźnikiem cen towarów i usług konsumpcyjnych). Grupa ORLEN w strategii rozwoju do 2030 r. zakłada istotny rozwój zero- i niskoemisyjnych źródeł wytwórczych. Do tych drugich zalicza się właśnie źródła gazowe, uzupełniające odnawialne źródła energii, na przykład w sytuacji niesprzyjających warunków atmosferycznych. Jednocześnie z punktu widzenia bezpieczeństwa KSE ważne jest, aby w północno-wschodniej Polsce powstało stabilne, elastyczne źródło mogące bilansować występujące w tej części kraju OZE.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA