REKLAMA
  1. bizblog
  2. Transport /
  3. Środowisko

Rewolucja na drogach to fikcja. Na dopłaty do diesli i benzyniaków idą krocie

Boom na auta elektryczne jest tak duży, że mogłoby się wydawać, że to właśnie transport będzie wyznaczał zielony trend. Ale to bujda na resorach. Bo krajowe rządy niby promują samochód na prąd, ale lekką ręką realizują też dotacje do tych na paliwo tradycyjne. I kółko elegancko się zamyka.

05.10.2020
10:32
transport-emisje -polskie-miasta
REKLAMA

Dataforce sprawdził na zlecenie Europejskiej Federacji Transportu i Środowiska, jak w praktyce wyglądają górnolotne zapowiedzi oczyszczenia transportu z kopcących pojazdów. Wnioski nie są optymistyczne. Mamy bowiem do czynienia z hipokryzją, w której rządy poszczególnych krajów bardzo dużo mówią o zielonej energii i walce z brudnym powietrzem, ale niewiele w tej sprawie robią. Okazuje to w całej okazałości analiza dotacji dla aut firmowych.

REKLAMA

Tylko w Wielkiej Brytanii dotacje do samochodów służbowych w 2019 r. wyniosły 5,7 mld euro. Ale to jeszcze nic. Na największym rynku samochodowym - w Niemczech było to w sumie 12 mld euro. Są bardzo atrakcyjne, bo najczęściej zawierają one rozwiązania niedostępne dla klientów indywidualnych: odpisy amortyzacyjne i odliczenie podatku VAT.

Dotacje idą na benzynę i ropę. Nie na e-auta

Z przeprowadzonego badania wynika, że aż 96 proc. aut firmowych w Europie ma silniki spalinowe: benzynowe lub wysokoprężne. Te rzecz jasna emitują dwutlenek węgla i szkodliwe tlenki azotu. 

Co gorsza potem te same firmowe samochody trafiają na rynek wtórny dla indywidualnych konsumentów. Tymczasem elektryfikacja kuleje. Saul Lopez, menedżer ds. e-mobilności w europejskiej Federacji Transportu i Środowiska, wskazuje, że „samochody elektryczne są najlepszym wyborem dla flot korporacyjnych, które mają duże przebiegi i dbają o ogólne koszty”. 

Jednak większość samochodów firmowych ma silniki zanieczyszczające środowisko

– zaznacza.

Najwięksi dołączają do inicjatywy EV100

Być może europejskie rządy wyręczą największe koncerny? Ostatnio do inicjatywy EV100 dołączyły Tesco, Unilever i Ikea. Tylko w Wielkiej Brytanii 27 dużych firm przyłączyło się do apeli, by do 2030 r. osiągnąć 100 proc. sprzedaży e-aut.

Inicjatywę EV100 ogłoszono w Nowym Jorku. Jej członkowie zobowiązali się całkowicie wyeliminować w swoich flotach pojazdy z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi i zastąpić je pojazdami z napędem elektrycznym do 2030 r.

W tym kierunku zmierzają także sami producenci aut. Tutaj rolę katalizatora pełni unijny handel emisjami. Właśnie w strachu przed ETS-em tacy potentaci jak Volkswagen, BMW i Renault wybrali ucieczkę do przodu i zainwestowali miliardy euro w fabryki samochodów elektrycznych.

REKLAMA

Niby fajnie, ale eksperci widzą w tym trendzie też zagrożenia. Ich zdaniem większość producentów zanim całkowicie przestawi się na produkcję elektryków będzie chciała ze sprzedaży benzyniaków i ropniaków wycisnąć, ile tylko się da.

Jednak Sandra Roling, szefowa EV100 w Climate Group, wierzy, że systemy podatkowe i motywacyjne w końcu doprowadzą do tego, że samochody elektrycznie zdominują rynek.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA