REKLAMA
  1. bizblog
  2. Środowisko

Poseł chce, by Niemcy posprzątali dno Bałtyku z niewybuchów i wraków z II wojny swiatowej

Detonacja potężnej, brytyjskiej bomby Tallboy rozpaliła wyobraźnię. Między innymi posła Kacpra Płażyńskiego, który pomyślał, że dobrze byłoby, gdyby Niemcy posprzątali wreszcie dno Bałtyku po II wojnie światowej. Właśnie sprawdza pod tym kątem międzynarodowe regulacje prawne.

16.10.2020
10:49
dno-Bałtyku-powojenne-wraki
REKLAMA

Taka detonacja musiała wzbudzić zainteresowanie. Masa Tallboya, drugiej po Grand Sam największej bombie zrzucanej w trakcie II wojny światowej, to blisko 5,4 tony, z czego 2,4 tony to materiał wybuchowy o większej niż standardowo sile rażenia. Przeprowadzenie pierwszej na świecie podwodnej neutralizacji tego typu ładunku przez nurków-minerów 12. Dywizjonu Trałowców 8. Flotylli Obrony Wybrzeża stało się okazją do wspomnień i jeszcze jednej analizy pod kątem wojennych pamiątek dna Bałtyku. 

REKLAMA

Swoją obecność na tym polu postanowił mocniej zaznaczyć poseł Kacper Płażyński, dla którego detonacja Tallboya okazała się dobrym pretekstem do powrotu do granego już od lat tematu: niemieckich, wojennych rekompensat dla Polski. A skoro nasze morze ciągle skrywa takie niebezpieczne pamiątki, to czemu jego dna nie mieliby posprzątać i słono za to zapłacić właśnie Niemcy? No czemu?

Dno Bałtyku - niech Niemcy pokryją koszty sprzątania

Poseł Kacper Płażyński jak postanowił - tak zrobił i napisał pismo do Marka Surmacza, p.o. zastępcy Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. Wnosi w nim o przeanalizowanie międzynarodowego prawa i sprawdzenie, czy owe regulacje pozwalają nam zmusić Niemców do posprzątania Bałtyku. Zwołuje do analizy „wynikających z krajowych i międzynarodowych regulacji prawnych możliwości pociągnięcia strony niemieckiej do pokrycia kosztów oczyszczenia polskiego morza terytorialnego z pozostałości po II wojnie światowej, w tym m.in. zalegających wraków Franken oraz Stuttgart”. 

Otwarta, poważna dyskusja o sposobach rozwiązania tego problemu jest moim zdaniem potrzebą chwili. Nie można w niej oczywiście zapomnieć o tym, kto jest odpowiedzialny za rozpętanie II wojny światowej i kto ponosi odpowiedzialność, także materialną, za zapobieżenie katastrofie ekologicznej, do której może dojść na Bałtyku

- argumentuje poseł.

Zdaniem raportu NIK Bałtyk to śmietnik

Nie wiadomo jak i czy w ogóle Inspektorat Ochrony Środowiska odpowie posłowi. Co do jednego nie ma jednak wątpliwości: dno Morza Bałtyckiego przypomina olbrzymi śmietnik. Potwierdził to tegoroczny raport Najwyższej Izby Kontroli „Przeciwdziałanie zagrożeniom wynikającym z zalegania materiałów niebezpiecznych na dnie Morza Bałtyckiego”. Wnioski nie są optymistyczne. NIK uważa, że „zarówno administracja morska, jak i ochrony środowiska nie rozpoznawały zagrożeń wynikających z zalegania w zatopionych na dnie Bałtyku wrakach ropopochodnego paliwa i broni chemicznej”.

REKLAMA

Inspektorzy apelują o przeprowadzenie jak najszybciej szczegółowej inwentaryzacji dna Bałtyku. Ale też opracowania usunięcia spoczywających tam wraków i fragmentów broni oraz zapewnienia temu procesowi odpowiedniego finansowania. Stosowne wnioski trafiły na ręce premiera, Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, Ministra Klimatu, Głównego Inspektora Ochrony Środowiska oraz wojewodów: warmińsko-mazurskiego i zachodniopomorskiego.

Warto też wspomnieć o od lat prowadzonej w tej sprawie kampanii Fundacji MARE, która również współpracuje z NIK. I właśnie ich ostatnie, wspólne poczynania przyczyniły się do powołania pod koniec września Międzyresortowego Zespołu ds. zagrożeń wynikających z zalegających w obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej materiałów niebezpiecznych. Owo gremium ma być organem opiniodawczo-doradczym dla rządu. Do jego zadań należy m.in. system monitorowania zagrożeń związanych z zaleganiem substancji niebezpiecznych w morzu oraz metodyka analizy ryzyka.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA