REKLAMA
  1. bizblog
  2. Nieruchomości

Politycy do Polaków: damy wam tani, a nawet darmowy kredyt na mieszkanie. Oto reakcja Polaków

Jeśli myślicie, że Polacy marzą o tym, żeby państwo rozwiązało problem mieszkaniowy, dopłacając do kredytów hipotecznych, to się mylicie! Politycy mogą się zdziwić, że ich obietnice wyborcze kredytu na mieszkanie za darmo wcale nie podbiją serc wyborców. 

21.03.2023
6:31
Politycy do Polaków: damy wam tani, a nawet darmowy kredyt na mieszkanie. Oto reakcja Polaków
REKLAMA

Czego najbardziej chcą teraz Polacy? Albo inaczej: co Polakom trzeba teraz obiecać, żeby kupić ich przychylność, a więc i głosy? Wydaje się, że trzeba im obiecać mieszkania, przecież największe ugrupowania polityczne wzięły sobie na sztandary ostatnio te kwestie i myślą, że to pomoże im wygrać wybory.

REKLAMA

Okazuje się, że mogą się przeliczyć, bo darmowy kredyt na mieszkanie jest ważny tak naprawdę dla niewielkiej liczby obywateli. Wskazuje tak sondaż przeprowadzony przez UCE Research dla Business Insider.

Mieszkania mało kogo obchodzą

Nie zdziwiłabym się, gdyby ponad kwestie dostępności kredytów mieszkaniowych czy rządowe dopłaty do nich Polacy stawiali inflację. I rzeczywiście stawiają, bo ponad 43 proc. badanych wskazało, że to właśnie obniżeniem inflacji przed wszystkim powinni zająć się politycy. 

Ale w tym badaniu respondenci nie byli zmuszeni wybierać tylko jednej, najważniejszej dla nich sprawy. Mogli wskazać aż na pięć problemów, które im doskwierają i których rozwiązania oczekują od państwa, a wybierali spośród 29 określonych przez badaczy spraw. I wiecie co? Kwestia mieszkań i kredytów i tak jest na szarym końcu.

Niecałe 3 proc. wskazało, że państwo powinno zająć się zwiększeniem dostępności kredytu hipotecznego. Mniej wskazań nie mała już żadna inna kwestia, jedynie odpowiedź „nie interesuj mnie to”.

Osobno zostały potraktowane dopłaty do kredytów hipotecznych i one zyskały nieco większe poparcie - 4,3 proc., ale ciągle to dopiero 25. miejsce na tej liście najważniejszych spraw do załatwienia.

Większy odsetek Polaków wskazał nawet na przywrócenie powszechnego poboru do wojska (5,9 proc.), ograniczenie 500+ dla osób najzamożniejszych (17,6 proc.) albo mój hit: polityka klimatyczna, która przecież nikogo tak prawdę nie interesuje, prawda? (18,8 proc.)

A więc mieszkaniami nie da się wygrać wyborów, sorry Panowie z Wiejskiej.

Tylko własność? To dawno może być nieprawda

Ale w tych badaniach jest jeszcze jedna niezmiernie ciekawa rzecz. Wszyscy powtarzają, że Polacy nie chcą najmu, chcą własności, dlatego to na kredyty hipoteczne trzeba stawiać, a budowanie mieszkań społecznych (socjalnych czy komunalnych), to może i rozwiązaniem dla Niemców czy jakichś tam Holendrów i Austriaków, ale my jesteśmy inni i nie chcemy mieszkać „u kogoś”.

Otóż badania te pokazują, że to wcale nie musi być już prawda, bo pomysł budowy tanich mieszkań na wynajem (albo i sprzedaż, ale zakładam, że z czasowym dojściem do własności) znalazła się na tej liście wyborczych priorytetów znacznie wyżej niż pomysły mieszkaniowe związane z kredytami hipotecznymi. Opcja budowy tanich mieszkań przez rząd znalazła się już na 15. miejscu ze wskazaniem od 10,3 proc. respondentów - to ponad 2,5-krotnie więcej niż dopłaty do kredytów.

Może politycy powinni jednak zaktualizować informacje na temat rzeczywistych oczekiwań Polaków zamiast powtarzać jak mantrę stare hasła?

Przy okazji warto jeszcze zrozumieć, że badania społeczne całkiem łatwo ustawić pod tezę, w którą wierzymy. Jeśli zadać Polakom pytanie, czy woleliby mieszkać we własnym mieszkaniu czy wynajmować, oczywiste jest, że odpowiedzą, że we własnym. To jak jakby zapytać, „czy chciałbyś dostać w spadku od wujka z Ameryki milion dolarów” - nieliczni odpowiedzą „nie”, bo bogactwo by ich zepsuło i ostatecznie unieszczęśliwiło.

Tak postawione pytanie oderwane jest od rzeczywistości i zupełnie inny wynik można by osiągnąć formułując je inaczej: „czy wolisz mieszkać we własnym mieszkaniu, na które musisz zaciągnąć 30-letni kredyt hipoteczny, ale niestety być może i tak go nie dostaniesz, bo nie masz zdolności kredytowej czy w mieszkaniu społecznym wynajmowanym od samorządu po obniżonym, niższym od rynkowego czynszu?”

Mam wrażenie, że politycy, którzy powtarzają, że Polacy są przywiązani do własności i kropka, tej różnicy nie pojmują.

Lepiej udawać Greka?

Albo nie pojmują, albo udają, bo tak jest łatwiej. Budowanie tanich mieszkań na wynajem bądź z dojściem do własności, jak kiedyś TBS-y to znacznie trudniejsze do zorganizowania zadanie niż rzucenie gotówki na dopłaty bankom i niech one sprawę załatwią.

No i trzeba jeszcze wmówić Polakom, że właśnie tego chcą - zadłużenia się a lata, bo własność jest najważniejsza - ale to akurat ta łatwiejsza część zadania, bo pracują nad tym solidarnie wszystkie rządy o lat.

Wracając do priorytetów wyborczych, wiecie, co jest na górze listy zaraz za obniżeniem inflacji? Skrócenie kolejne do lekarzy! Słyszeliście, żeby jakaś partia, oprócz najwyżej ogólnych sloganów, miała jakikolwiek szczegółowy plan reformy systemu ochrony zdrowia, żeby zacząć sobie z tym problemem radzić? Nie! Politycy wolą opowiadać o kredycie na mieszkanie za darmo.

Przy okazji ciekawostka: niedawno rozmawiałam z Aleksandrą Kurowską, wieloletnią dziennikarką specjalizującą się w systemie ochrony zdrowia, red. nacz. Portalu cowzdrowiu.pl, która powiedziała mi, że od lat, niezależnie od tego, jaka opcja polityczna rządzi, w Polsce regularnie zmienia się system raportowania o kolejkach do lekarzy, dzięki czemu tych danych nie da się porównać. Dla polityków to idealna ucieczka od odpowiedzialności. Wiedzieliście? Ja nie, a to skandaliczna sztuczka, którą społeczeństwo jest ogrywane.

REKLAMA

Więcej! Są instytucje, które te kolejki monitorują i metodologii nie zmieniają, by można było jednak  porównywać, co się zmienia. Jedną z nich jest fundacja Watch Health Care, która pokazuje, że jest naprawdę coraz gorzej. W 2022 r. kolejki do lekarza specjalisty mieliśmy na 4,1 miesiąca, w 2021 r. - „tylko” na 2,9 miesiąca. W 2022 r. kolejka do onkologa była na 1 miesiąc, a zaledwie rok wcześniej czekało się dziesięć razy krócej.

Co na to Ministerstwo Zdrowia? Podważa wiarygodność danych i problem z głowy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA