REKLAMA
  1. bizblog
  2. Technologie
  3. Felieton

Kilka milionów siedzi Polaków w domach, w ruch idą YT i Netflix. Czy padnie nam internet?

Coraz więcej osób decyduje się pracować z domu, rząd w środę ogłosił zamknięcie wszystkich szkół i uczelni na dwa tygodnie, co oznacza, że kilka milionów uczniów również zostanie w domach i trudno podejrzewać, że wszyscy będą w tym czasie czytać książki i grać w szachy. W ruch pójdzie pewnie YouTube i Netflix. Eksperci nieoficjalnie przyznają, że rodzice powinni uważać na to, co robią dzieci, inaczej istnieje pewne ryzyko przeciążenia sieci. A teraz tylko tego nam brakuje, żeby padł internet. Panika murowana.

12.03.2020
8:00
Kilka milionów siedzi Polaków w domach, w ruch idą YT i Netflix. Czy padnie nam internet?
REKLAMA

Nie ma co panikować. Ale warto zachowywać się racjonalnie i przede wszystkim dmuchać na zimne. Włosi tego nie zrobili. Z wieloma decyzjami się spóźnili albo byli niekonsekwentni. Przykład? Kiedy formalnie podjęto decyzję o całkowitym odcięciu północy kraju - Lombardii i 11 prowincji - mnóstwo ludzi rzuciło się do pociągów i autokarów, żeby wyjechać na południe. I nikt im w tym nie przeszkodził, dworce działały jakby nigdy nic jeszcze przez cały dzień. Dopiero potem wprowadzono kontrole.

REKLAMA

Podobnych błędów Włosi popełnili mnóstwo, głównie reagując zbyt późno. Efekt? Najszybciej rozprzestrzeniająca się epidemia w Europie, ponad 8,5 tys. zachorowań i 630 zgonów.

Radykalny, ale konieczny krok. Brawo, panie ministrze

Polska ma to szczęście, że może uczyć się na błędach innych, bo jesteśmy kilka kroków w rozwoju sytuacji nie tylko za Włochami, ale również chociażby za Francją czy Niemcami. I faktycznie wyciągamy odpowiednie lekcje, a najskuteczniejszym narzędziem w walce z epidemią jest ograniczenie ryzyka kontaktów z osobami zarażonymi.

W Polsce hurtowo odwołuje się imprezy masowe, właśnie podjęto decyzje o zamknięciu muzeów, ale co najważniejsze, rząd podjął decyzję o zamknięciu szkół i odwołaniu zajęć na uczelniach. To radykalny krok. Ale zdaniem ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego (chwalonego powszechnie po obu stronach barykady za działania w związku z zapobieganiem epidemii), konieczny. Do tego coraz więcej ludzi pracuje z domu. Robi się naprawdę poważnie, ale wydaje się, że strategia wczesnego zapobiegania jest słuszna.

Wiadomo już, że nasze życie na jakiś czas się zmieni. I warto już teraz próbować przewidywać, jakie konsekwencje może mieć nasz nowy tymczasowy styl życia. Bo kiedy duża część społeczeństwa rzeczywiście pozostanie w domach i to do nich przeniesie się nasza cala aktywność, zupełnie zmieni się obciążenie łączy internetowych, na co zwraca uwagę „Rzeczpospolita”. Pomyśleliście o tym?

– Po konsultacji, na bazie danych o wykorzystaniu sieci operatorów telekomunikacyjnych w kraju, mogę stwierdzić, że nie ma ryzyka przeciążenia sieci – powiedział „Rzeczpospolitej” Jerzy Żurek, dyrektor państwowego Instytutu Łączności.

W USA boją się, że padnie internet

Takie pytanie padło, bo eksperci w USA wskazują na takie ryzyko, gdyby praca masowo przeniosła się z biur do domów.

Różnica jest jednak taka, że w Polsce stosunkowo niewiele osób może pracować zdalnie. Badania pokazują, że dotąd jedynie 16 proc. Polaków pracowało z domu co najmniej kilka dni w miesiącu. W USA taką możliwość ma 30 proc. pracowników.

Ale pozostają jeszcze dzieci, które będą musiały jakoś zagospodarować czas, nie chodząc do szkoły. Dyrektor Instytutu Łączności podkreśla, że to, co najbardziej obciąża sieci to transmisja wideo: filmów, seriali, klipów czy reklam. A można założyć, że dzieci i młodzież chętniej zajmą wolny czas oglądając filmy niż czytając książki.

REKLAMA

Operatorzy telekomunikacyjni uspokajając, przyznają jednak, że wiele będzie zależało od tego, jak będziemy w domach używać internetu. Oficjalnie. Nieoficjalnie powiedzieli „Rz”, że dzieci faktycznie mogą okazać się niewiadomą dla funkcjonowania sieci transmisji danych. To było jeszcze zanim rząd zdecydował o zamknięciu szkół od 12 marca.

Teraz już wiadomo, że kilka milionów dzieci zostanie przez dwa tygodnie w domach. I rolą rodziców powinna być kontrola nad tym, co w tym czasie będą robić, bo ewentualne awarie, przerwy w dostawach internetu i przez to ograniczony dostęp do informacji jest ostatnim, czego potrzebujemy w tej chwili. I to nie panika. To zdrowy rozsądek, który właśnie teraz woła o umiar.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA