REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Chiny zostaną bez rosyjskiego gazu? Fala konsekwencji okrąży cały świat

Rosja bardzo by chciała sprzedawać swój gaz zamiast UE to Chinom. Tylko że to obecnie wyjątkowo trudne zadanie. Z jednej strony nie ma odpowiedniej infrastruktury i ona też nie powstanie raptem w kilka miesięcy. Z drugiej - cały czas w Państwie Środka jest skomplikowana sytuacja epidemiologiczna. W dodatku chińska gospodarka jest na ostrym zakręcie nie tylko przez koronawirusa. Coraz bardziej o sobie dają znać długoterminowe zjawiska demograficzne. A przecież kłopoty Pekinu za chwilę mogą przelać się na cały świat.

15.09.2022
13:24
gaz-z-Rosji-cena-magazyny
REKLAMA

Plan Putina był bardzo prosty: zakręcić kurek z gazem dla UE i skazać Europę na ciemności i mróz. Licząc po cichu przy okazji na coraz większe niezadowolenie społeczne, które koniec końców powinno złamać europejską solidarność (z wyjątkiem Węgier) względem Rosji. Równolegle Moskwa miała zbliżyć się z Pekinem i tam sprzedawać swoje osierocone po UE nadwyżki gazu, śmiejąc się w twarz unijnym sankcjom. Jak wskazują analitycy, tak skreślona strategia okazuje się paradoksalnie trudniejsza w wykonaniu po rozpętaniu przez Rosję wojny na Ukrainie. Jak zauważa Reuters, w najbliższych latach ten plan może okazać się wyjątkowo trudny do zrealizowania. Bo brakuje nie tylko potrzebnych do tego rurociągów i statków, ale i też samego gazu.

REKLAMA

Gaz z Rosji zamiast do UE jednak nie dotrze do Chin?

Jak bardzo daleko Putin jest od realizacji swoich chińskich planów? Jeden z rurociągów cały czas jest w fazie rozruchu i dopiero za kilka lat przy pełnej przepustowości ma dostarczać w sumie 38 mld m sześc. gazu z Rosji do Chin. Na razie dostawy wynoszą 10 mld m sześc. To bardzo mało porównując z całym eksportem rurociągowym po stronie Rosji, który w 2021 r. wyniósł w sumie 210 mld m sześc. gazu. I też niewiele patrząc, ile gazu z Rosji kupiła UE w zeszłym roku: 155 mld m sześc. surowca. Owszem, w lutym Moskwa zawarła porozumienie z Pekinem na temat budowy nowego gazociągu. Jednak, by ukończyć tę inwestycję potrzeba jeszcze nawet 15 lat. 

To może jakoś statkami Putin upcha w Chinach ten gaz, którego żałuje UE? Na to też są nikłe szanse. Rosja wszak potrzebuje nowych statków, które nie są objęte sankcjami, a które poradziłyby sobie z pokonaniem zimowych tras morskich. Zawsze można byłoby wybudować nowe, tylko że produkuje je Korea Południowa, która też włączyła się do antyrosyjskich sankcji. I jest jeszcze jeden kłopot: przyjmując, że Putin radzi sobie jakoś z tymi wszystkimi niedogodnościami losu, i tak byłby klops z transportem większych ilości gazu. Nie da się bowiem go skroplić baz zachodniej technologii. A takie koncerny, jak Shell czy TotalEnergies już się z tego wycofały.

Kłopoty energetyczne Chin to może być gwóźdź do trumny globalnej koniunktury

Rosja może mieć więc w najbliższym czasie spore problemy ze sprzedażą swojego gazu. Z pewnością odbije się to na coraz bardziej zdewastowanych finansach Moskwy, ale nie tylko. Oberwać przecież przez to rykoszetem mogą też Chiny. A wtedy fala konsekwencji może okrążyć cały świat. Zwraca na to uwagę Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

Stagnacja w Chinach, które są np. największym importerem ropy naftowej i głównym konsumentem metali przemysłowych na świecie, ma szerszy wymiar. Kładzie się cieniem na postrzeganiu całego katalogu rynków wschodzących i globalnych nastrojach inwestycyjnych. Słabnięcie największej gospodarki rozwijającej się ma miejsce, gdy cały świat drży przed recesją i kryzysem energetycznym. Może okazać się wręcz przysłowiowym gwoździem do trumny globalnej koniunktury - przekonuje.

Chiny są teraz w takiej sytuacji, że najmniej czego obecnie potrzebują, to jeszcze jakiś kłopotów energetycznych. Mamy tam do czynienia z krachem na rynku nieruchomości, spada wyraźnie PKB, rośnie bezrobocie i co gorsza: regularnie powracają drakońskie pandemiczne obostrzenia.

Koronawirus, demografia i polityka

Chiny cały czas zmagaj się z pandemią koronawirusa i na teraz trudno określić, kto wygrywa w tym starciu. Jak zauważa Bartosz Sawicki, lockdowny, które w tym roku obowiązywały m.in. w Szanghaju generującym 4 proc. krajowego PKB, skutkowały skurczeniem się gospodarki Chin o 2,6 proc. w ujęciu kwartał do kwartału.

Start obecnego kwartału również wypada blado, a wciąż niepewna sytuacja epidemiczna nie pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość - twierdzi ekspert Cinkciarz.pl.

Na początku września restrykcjami epidemiologicznymi objętych było m.in. ponad 20 milionów mieszkańców Chengdu, stolicy prowincji Syczuan. Ale to nie tylko polityka zerowej toleranci wobec COVID-19 rujnuje chińską gospodarkę. Ludowy Bank Chin wbrew ogólnoświatowym tendencjom nawet obniżył stopy procentowe. 

W normalnych warunkach środki te mogłyby budzić w inwestorach optymizm. Dziś są traktowane w kategoriach wywieszenia białej flagi, oznak desperacji i budzą niepokój - tłumaczy Sawicki.

REKLAMA

Do tego wszystkiego dochodzą niepokojące dane demograficzne. Chińskie społeczeństwo starzeje się coraz szybciej. Liczba osób w wieku roboczym swój szczyt osiągnęła w połowie poprzedniej dekady. Z kolei pula mieszkańców prowincji, która mogłaby przenieść się do największych aglomeracji, jest na wyczerpaniu. Sytuacji nie uspokajają także napięcia polityczne, wśród których zdecydowanie na pierwsze miejsce wysuwa się sprawa Tajwanu i coraz gorętsza atmosfera między Pekinem a Waszyngtonem.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA