REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Totalny brak węgla i ceny z kosmosu. A po wakacjach czarna data, która wywróci nasz świat do góry nogami

Mamy do czynienia z węglową burzą, która ucichnie dopiero za kilka miesięcy – na starcie przyszłego sezonu grzewczego. Po tym, jak kolejna spółka wydobywcza stwierdziła, że produkcji węgla nie może zwiększyć, jest już pewne, że po wakacjach będziemy mieli do czynienia z sytuacją bez precedensu. Ale zdaniem ekspertów nie ma co się żalić, tylko trzeba jak najszybciej zmieniać polskie ciepłownictwo.

05.05.2022
6:50
wegiel-inwestycje-umowa-spoleczna
REKLAMA

Katowicki oddział Agencji Rozwoju Przemysłu podał, że w marcu br. polskie kopalnie wyprodukowały prawie 5,5 mln t węgla. Nie dość, że było to o przeszło milion więcej niż miesiąc wcześniej, czyli w lutym (4,47 mln t), to w dodatku ostatni raz takie wyniki można było obserwować w listopadzie 2018 r. (ponad 5,5 mln t).

REKLAMA

Warto w tym miejscu nadmienić, że w okresie od 2008 do 2014 r. produkcja węgla w Polsce tylko incydentalnie spadała poniżej 6 mln t. Tak się stało m.in. w maju 2009 r. (5,97 mln t), czy w czerwcu 2010 r. (5,93 mln t). W odwrotnym kierunku od paru miesięcy podążają za to zapasy węgla przy kopalniach. ARP wylicza, że jest tam teraz raptem 1 mln 352,2 tys. ton czarnego złota. A jeszcze rok temu było 5,82 t węgla. Z kolei w sierpniu i wrześniu 2020 r. przy kopalniach było prawie 6 mln t surowca. Teraz zaś jest najmniej od listopada 2008 r., kiedy przy kopalniach było tylko 1,28 t węgla.

Ale za kilka miesięcy węgla i tak będzie brakować

To niepokojące dane. Zwłaszcza w kontekście embarga na węgiel z Rosji i szacunków, że w przyszłym sezonie grzewczym, który zaczyna się we wrześniu-październiku, może brakować w sumie nawet 10 mln t węgla, z czego połowa dotyczyć będzie gospodarstw domowych. Związkowcy zaczynają powoli wątpić w to, czy Ministerstwo Aktywów Państwowych faktycznie, tak jak deklaruje, panuje nad sytuacją.

Rząd nadal planuje zamykać kopalnie i dopłaca do redukcji wydobycia. Brak koncepcji co dalej jest coraz bardziej widoczny, tak jak brak strategi kryzysowej. A przecież mamy już miesiąc maj. Sezon grzewczy zaczyna się we wrześniu. Co rząd powie społeczeństwu, że przez ostatnie osiem ostatnich lat? – zastanawia się Bogdan Tkocz, szef NSZZ Solidarność w Tauron Serwis.

Na razie wiadomo, że rodzime spółki dziury po rosyjskim węglu nie zdołają zasypać. Wcześniej o ograniczeniach, jeżeli chodzi o zwiększenie produkcji, wspominał prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala. Później, w podobnym tonie, wypowiadał się też Artur Wasil, prezes spółki Lubelski Węgiel Bogdanka.

Teraz przyszedł czas na Tauron Wydobycie, który w 2021 r. wydobył 5,15 mln t węgla, a plan na 2022 r. zakłada produkcję na poziomie 5,1 mln t. Jak usłyszeliśmy w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach w kolejnych latach spółka zamierza nieco wyhamować redukcję wydobycia, która z roku na rok ma maleć nie o 100 tys. ton jak to pierwotnie zakładano - a o 25 tys. t. Z kolei przedstawiciele JSW już szacują, że przez ostatnie, tragiczne wypadki w kopalniach Pniówek i Zofiówka u nich redukcja produkcji w tym roku może wynieść nawet 400 tys. t.

Polskie ciepłownictwo czeka rewolucja

Nie wiadomo, jak rząd będzie chciał sobie poradzić z tym kłopotem. Mówi się o specjalnych dostawach węgla np. z Australii. Ale zupełnie inną propozycje ma Forum Energii. Przedstawiciele think tanku w najnowszej analizie pt. „Czyste ciepło jako motor polskiej gospodarki” dowodzą, że stwarza się doskonała okazja ku temu, żeby ciepło stało się motorem rozwoju polskiego przemysłu. Eksperci zwracają uwagę, że dalsze odkładanie tego w czasie nie oznacza już tylko rekordowego w skali Europy zanieczyszczenia powietrza, ale też wyraźnie wyższe rachunki. 

Przestańmy traktować transformację energetyczną jako coś narzuconego z zewnątrz, a zacznijmy na tym budować potencjał przemysłu – proponuje dr Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii. 

Przekonuje jednocześnie, że czyste ciepło, rozumiane jako technologie efektywności energetycznej w budynkach, ogrzewaniu i ciepłownictwie systemowym, mogą stać się motorem gospodarki i polskim towarem eksportowym. Jej zdaniem przełoży się to też na znaczący wzrost wartości dodanej oraz utworzenie miejsc pracy.

Miliardy złotych na inwestycje i miejsca pracy

Zdaniem autorów analizy Forum Energii transformacja polskiego ciepłownictwa, ogrzewnictwa i budownictwa w kierunku rozwiązań nisko- i zeroemisyjnych jest nieunikniona z powodów technologicznych, ekonomicznych i środowiskowych. To też oznacza spore nakłady finansowe. Eksperci wyliczają, że do 2050 r. na urządzenia, sieci i termomodernizację może być przeznaczonych nawet 52,7 mld zł średniorocznie, co ma się szybko zwrócić.

Dzięki inwestycjom znacznie ograniczymy też rosnące koszty paliw, uprawnień do emisji CO2 oraz wydatki związane z ochroną środowiska i zdrowia

 – czytamy w raporcie. 

Ambitny scenariusz Forum Energii dla modernizacji ciepłownictwa i ogrzewnictwa bierze pod uwagę zwiększenie polskiego PKB o przeszło 2 proc. przez 30 lat i utworzenie ponad 400 tys. miejsc pracy rocznie. Ma tak się stać m.in. za pomocą tzw. porozumień sektorowych miedzy rządem a konkretną gałęzią przemysłu. Przykładem jest zawarte już w październiku 2021 r. Porozumienie sektorowe na rzecz rozwoju gospodarki wodorowej w Polsce.

Wdrożenie proponowanych zmian przede wszystkim umożliwi osiągnięcie celów klimatyczno-środowiskowych w ciepłownictwie i ogrzewnictwie oraz zwiększenie local content w obszarach istotnych dla przetwórstwa przemysłowego, budownictwa i usług 

– przekonują autorzy raportu.

Brak węgla już podbija ceny

Trudno przypuszczać, żeby rząd od razu zaczął realizować propozycje Forum Energii. Nie wiadomo też na ile dokładnie sprawdzą się szacunki dotyczące braku węgla. Ale jedno jest za to pewne: surowiec będzie bardzo drogi.

Węgla na rynku już teraz brakuje, a jego cena zwala z nóg. I już trzeba niekiedy zapłacić nawet 3300 zł za tonę – mówi Bogdan Tkocz.

REKLAMA

Sytuacja w portach ARA w miarę się uspokoiła i ceny węgla wynoszą tam ok. 322 dol. Rok temu było zaledwie 78,45 dol. Mówimy o wzroście na poziomie ponad 410 proc. raptem w 12 miesięcy. Ze sporą zmianą, jeżeli chodzi o cenę węgla, mamy do czynienia za to na rodzimym podwórku.

Wedle danych Fundacji Instant jeszcze w listopadzie 2021 r. za tonę węgla kamiennego z Polski trzeba było płacić ok. 237,41 zł. Mniej niż w listopadzie 2018 r. (250,78 zł), mniej niż dwa lata temu (266,35 zł) i rok temu (256,99 zł). Ale od tego czasu węgiel też wyraźnie drożeje na rodzimym podwórku. W lutym za tonę trzeba było zapłacić już ponad 294 zł – rekordowo drogo jak na polskie warunki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA