REKLAMA
  1. bizblog
  2. Transport

Zwołali kierowców Bolta na strajk. Oto dlaczego taka akcja nigdy nie wypali

Wśród kierowców jeżdżących z aplikacją Bolta wrze. Firma narzuciła na nich większe opłaty, tłumacząc to brakiem pieniędzy na działania marketingowe. W sieci pojawiają się wezwania do strajku. Przedstawiciele aplikacji odpowiadają: nic nam o tym nie wiadomo. W piątek rano okazało się, że cała akcja jest prowokacją wymierzoną w, zdaniem organizatorów, naiwność osób jeżdżących dla Bolta

22.10.2021
6:01
Zwołali kierowców Bolta na strajk. Oto, dlaczego taka akcja nigdy nie wypali
REKLAMA

Jeszcze rano tekst traktował o groźbie buntu na pokładzie Bolta i masowym wyłączenia aplikacji w weekend. Po komunikacie zamieszczonym przed południem przez organizatorów musieliśmy go zaktualizować.

REKLAMA

Okazało się, że fanpage zrzeszający setki kierowców wystawił protestujących do wiatru.

Wielu z was się nabrało (pozdrawiamy wszystkich, którzy przyjechali, zabawnie się na was patrzy)

- czytamy w ostatnim wpisie

Organizatorzy twierdzą, że chcieli uświadomić w ten sposób kierowców, że łatwo ich oszukać. A sami kierowcy nie mogą nic z tym zrobić.

"Jesteście jedynie pomiotłem pracującym za kupkę ryżu"

Okazuje się więc, że strajk był jedynie prowokacją. Jeżeli zastanawialiście się nad tym, czy w Polsce możliwe są protesty na miarę tych z USA, gdzie tysiące kierowców potrafią zablokować główne arterie amerykańskich metropolii, właśnie dostaliście odpowiedź: osoby jeżdżące dla Bolta same podkładają sobie kłody pod nogi.

Trudno sobie obecnie wyobrazić, by podobna mobilizacja była możliwa w przyszłości. Teraz kierowcy Bolta na każdą inicjatywę będą patrzeć z dużą dozą podejrzliwości i sceptycyzmu.

Oryginalna treść tekstu przed aktualizacją poniżej:

Piątek siódma rano – to wtedy kierowcy Bolta mają wyłączyć aplikację lub przełączyć się na apki konkurencji. W każdym razie, jeśli wierzyć apelom zamieszczonym na grupkach facebookowych związanych z pracą dla estońskiej spółki, aż do końca weekendu Boltem nie pojedziemy.

Skąd taki wybór? Można zgadywać, że inicjatorzy zdecydowali się na piątek, sobotę i niedzielę, by ich protest okazał się jak najbardziej bolesny dla firmy i żeby jak najwięcej klientów zwróciło uwagę na to, co się dzieje w Bolcie. To w weekendy, szczególnie nocą, mnożniki aplikacji szaleją, a kierowcy wyciągają największe pieniądze. Ich brak na drogach z pewnością zostanie zauważony.

Bolt zmienia warunki gry

Konflikt zaczął się kilka dni temu, gdy Bolt rozesłał do kierowców informację o zmianie warunków współpracy. Prowizja na platformie wzrosła z 22 proc. do 25 proc. Spółka zawile tłumaczy ten ruch presją rynkową i pogarszającą się sytuacją epidemiczną. Dzięki dodatkowej kasie, która wpadnie do kieszeni firmy, kierowcy zostaną zwolnieni z opłaty za eKasę. Do tej pory wynosiła ona 6,76 zł tygodniowo.

Pozostałe zebrane środki zostaną przeznaczone na pozyskanie nowych pasażerów oraz podniesienie zniżek dla obecnych

– czytamy w komunikacie.

W pierwszej części wiadomości czytamy, że Bolt zareagował na wzrost cen benzyny, podnosząc ceny przejazdów o 25-30 proc. Jak rozumiem, przez wyższe stawki klienci zrezygnowali z kursów, a teraz trzeba na nowo przyciągnąć ich… z powrotem je obniżając.

Kierowcy wyłączą aplikacje?

Kierowcy chyba połapali się o co chodzi, bo zwołują się na parkingi w całej Polsce i szykują niezłą zawieruchę. Tak przynajmniej wynika z lektury facebookowych grup jak Związek Zawodowy Kierowców Uber/Bolt.

Aby ułatwić organizację strajku, użytkownicy zakładają mniejsze podgrupki dla konkretnych miast. W czwartek po południu w grupie przeznaczonej dla kierowców z Białegostoku były 123 osoby. Ale już do analogicznej grupy dla Lublina zapisało się trzech kierowców.

Dużo niewiadomych przed akcją protestacyjną

Nie chciałbym krakać, ale strajk może, choć nie musi, zakończyć się wielką klapą. Osoby jeżdżące dla Ubera czy Bolta nie są zorganizowaną grupą. Wiele z nich trafia tam przypadkiem i dość szybko kończy swoją przygodę z aplikacjami.

Nie jest też tajemnicą, że wielu kierowców Bolta to imigranci zarobkowi ze wschodniej Europy i dalekiej Azji. Czyli osoby przyjeżdżające do Polski bez grosza przy duszy, szukające punktu zaczepienia. Najlepiej takiego, który nie będzie od nich wymagał zbyt dobrej znajomości języka polskiego. Prowadzenie taksówki jak znalazł.

Optymizmem nie napawa też fakt, że wspomniany wcześniej fanpage kieruje do Bolta pismo z żądaniem zmniejszenia opłaty prowizyjnej i zwiększenia stawki za kilometr. Co w tym dziwnego? Ano to, że z opisu wynika iż dokument miał trafić na biurko Alexa Kartsela. Byłego CEO, który zwolnił fotel dyrektora... w 2019 r.

 class="wp-image-1045189"

Co więcej, kierowcy mogą się też pogubić w terminach. Związek Zawodowy Przewoźników Uber/Bolt pisze o wyłączaniu aplikacji w piątek o siódmej rano, ale na innych grupach pojawia się informacja, że strajk zaczyna się w nocy z soboty na niedzielę.

Trasa przejazdu kierowców

Trzymając się wersji związku, wygląda na to, że kierowcy zbiorą się w piątek o dziesiątej pod Stadionem Narodowym w Warszawie. Następnie kolumna ulicą Sokoła i Zamoście dotrze do Wybrzeża Szczecińskiego i przejedzie Wałem Miedzeszyńskim do Mostu Łazienkowskiego. Trasa wiedzie dalej do alei Niepodległości, a po dotarciu do siedziby Bolta w alei Jana Pawła kierowcy mają zamiar zatrzymać pod biurowcem.

Czy Warszawiacy powinni nastawić się na utrudnienia w ruchu? I czy użytkownicy Bolta mogą realnie odczuć skutki tego strajku? Zapytaliśmy administratorów fanpage'a Związek Zawodowy Przewoźników Uber/Bolt o szacunki dotyczące liczby kierowców, którzy zadeklarowali udział w wydarzeniu. Pytanie pozostało bez odpowiedzi.

Napisaliśmy również do biura prasowego Bolta z pytaniem, czy firma wie o planowym strajku i czy pasażerowie powinni obawiać się problemów z dostępnością kierowców w jego trakcie i czy firma podjęła się rozmów z kierowcami.

Nikt z organizatorów opisywanego przez Pana protestu się z nami nie kontaktował, nie otrzymaliśmy żadnych informacji ani dokumentów

– czytamy w stanowisku przesłanym do redakcji Bizblog.pl

Bolt zapewnia, że pasażerki i pasażerowie „nie odczują zmian w dostępności partnerskich kierowczyń i kierowców na platformie”, a firma jest w dialogu z flotami, które zatrudniają i reprezentują kierowców.

REKLAMA

AKTUALIZACJA:
Po publikacji tekstu dostaliśmy informację zwrotną od organizatorów strajku. W warszawskim proteście mają wziąć udział kierowcy z Rzeszowa, Białegostoku, Lublina, Radomia, Zielonej Góry i Gdańska.

Przewidujemy kilka tysięcy uczestników w Warszawie. Startujemy o 9 z przejazdem i blokadą ulic. O 7 aplikacja będzie wyłączona

- piszą organizatorzy
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA