REKLAMA
  1. bizblog
  2. Pieniądze

Bogaci Polacy skitrali w skarpetach 100 mld zł, ale to koniec, już je wydali. Teraz usłyszycie ich płacz

Pamiętacie, jak w czasie pandemii wiceminister finansów Piotr Patkowski wypalił, że w gruncie rzeczy Polacy się bogacą, bo nie mają gdzie wydawać pieniędzy? Pół Polski się wtedy zapieniło, ale miał rację i to już dawno zostało udowodnione. Problem polega na tym, że te nadmiarowe oszczędności z czasów pandemii właśnie nam się kończą. Do tej pory chroniły nas przed inflacją, pozwalały żyć jak dawniej, ale skoro zaraz ich zabraknie, to ci bogatsi odczują, że żyje im się ciężej.

30.01.2023
6:21
Bogaci Polacy skitrali w skarpetach 100 mld zł, ale to koniec, już je wydali. Teraz usłyszycie ich płacz
REKLAMA

Bogaci Polacy odczują teraz, że ich stopa życia spada, bo ci biedniejsi odczuli to już wcześniej. Ci, którzy żyją od pierwszego do pierwszego, nie mają żadnych oszczędności, a już na pewno nie nadmiarowych, zgromadzonych w pandemii przez to, że nie wydawali kasy w restauracjach, kinach, hotelach i klubach fitness.

REKLAMA

Ale wróćmy do tych, co pieniądze w skarpecie pochowali, a dzięki pandemii mieli ich jeszcze więcej. O ile więcej?

Polacy skitrali w skarpetach 100 mld zł

Pisałam przy okazji factcheckingu, czy wiceminister finansów Piotr Patkowski miał rację, mówiąc, że jak ktoś w pandemii nie stracił pracy, ma więcej pieniędzy w portfelu do dyspozycji, że w 2020 r. oszczędności gospodarstw domowych wyniosły 135 mld zł, a rok wcześniej, przed pandemią oszczędności te wyniosły 34 mld zł, a więc prawie czterokrotnie mniej.

Różnica to 101 mld zł. Podobnie te nadmiarowe oszczędności z samego tylko 2020 r., kiedy obostrzenia byłby najbardziej rygorystyczne, szacowali na początku 2021 r. analitycy banku Credit Agricole, mówiąc o ok. 90 mld zł.

Kończąc wątek polityczny dorzucę tylko, że w styczniu 2021 r. szef wiceministra Patkowskiego, ówczesny minister finansów Tadeusz Kościński, zmartwił się, że trzymamy w skarpecie tyle pieniędzy i zwrócił się z apelem do Polaków, żeby te pieniądze w końcu zaczęli wydawać – „używać na konsumpcję i inwestycje”. Chcieliśmy czy nie, posłuchaliśmy, bo zmusiła nas do tego inflacja, która nagle wybuchła nam w twarz.

Paliwo do podsycania inflacji się kończy

Analitycy banku Citi Handlowy właśnie przeanalizowali, co działo się z konsumpcją i z naszymi oszczędnościami i doszli do wniosku, że mniej więcej od pierwszej połowy 2021 roku gospodarstwa domowe stopniowo zaczęły ograniczać te nadmiarowe, a więc po prostu je wydawać.

To „wygładzało konsumpcję”, a mówiąc po ludzku, nadal kupowaliśmy tyle samo, mimo że ceny rosły i powinniśmy ograniczać przez to zakupy. I tak to trwało, pandemiczne oszczędności ratowały naszą siłę nabywczą, aż się skończyły. Kiedy? Jak wylicza Citi Handlowy, gdzieś w okolicach trzeciego kwartału 2022 roku.

 class="wp-image-2023024"
REKLAMA

A więc teraz Polacy będą wydawać tylko tyle, ile zarobią (zakładając, że standardowych oszczędności na czarna godzinę nie będą chcieli ruszać). A realnie zarobią mniej, bo siła nabywcza kurczy się już od kilku miesięcy. Niby statystycznie pensje rosną (choć też już coraz wolniej), ale inflacja rośnie jeszcze bardziej.

I to też zaczyna być powoli widać w sklepach. W grudniu sprzedaż detaliczna realnie już prawie nie wzrosła. Ekonomiści PKO BP szacowali, że konsumenci odpowiadają za spadek realnej sprzedaży o ok. 4 proc. w skali roku. A więc zaczyna się. Ale nie płaczcie, że idzie czas mroku. To w pewnym sensie bardzo dobre wieści, bo to oznacza, że paliwo do podsycania inflacji wreszcie się skończy.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA