REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton

Balcerowicz uderzył we frankowiczów. Wybitna prawniczka nie ma litości dla byłego wicepremiera

„Czekając na orzeczenie SN w sprawie frankowiczów, banki zyskały czas na ofensywę medialną” – pisze prof. Ewa Łętowska, była Rzecznik Praw Obywatelskich, sędzią SN oraz TK. Tę ofensywę jej zdaniem, przeprowadza Leszek Balcerowicz, który twierdzi, że wyroki sądów korzystne dla frankowiczów są absurdem, a w ogóle nie można pozwolić, by tak orzekały, bo jeszcze ktoś pomyśli, że ugięły się przed ministrem Ziobrą. W tej dyskusji rzeczywiście absurd goni absurd.

25.03.2021
8:18
konopie-NSA-wyrok
REKLAMA

Prof. Ewa Łętowska pisze na łamach „Rzeczpospolitej”, że obserwujemy ofensywę medialną „o niestety, interesownym, lobbystycznym charakterze”, a elementem tejże ofensywy najpierw był szeroko krytykowany list list rektorów wyższych uczelni ekonomicznych, a teraz dołączył do niego prof. Leszek Balcerowicz.

REKLAMA

I rzeczywiście, i w jednym i w drugim przypadku argumentacja, że banki były niewinnymi owieczkami, które ktoś teraz próbuje strzyc jest tak samo absurdalna.

Co właściwie napisał prof. Balcerowicz w tekście dla „Rzeczpospolitej”?

Oto kilka jego argumentów za tym, że trzeba chronić banki przed zachłannymi frankowiczami:

Tylko prymityw nie widzi, że nie można wyrządzić krzywdy bankom

Najbardziej skrajne rozstrzygnięcia przeanalizowane przez UKNF podważyłyby stabilność systemu bankowego. Tylko człowiek prymitywny lub manipulant może głosić, że to byłaby sprawa samych banków

– pisze prof. Balcerowicz.

A jak bankom stanie się krzywda, to zdaniem profesora ucierpi całe społeczeństwo. Ale czy to argument, by frankowicze poświęcili się dla narodu? Niezależnie od tego, czy w świetle prawa mają rację, czy nie? Można mieć wrażenie, że nie o społeczeństwo tu chodzi, a wyłącznie o interes banków.

Że banki poniosą wielkie koszty? Pewnie tak. Ale nie rozumiem, dlaczego mają się tym przejmować frankowicze, skoro nawet minister finansów się tym nie przejmuje? Ani premier? Ani NBP?

Frankowicze, musicie uratować banki przed nacjonalizacją!

„Banki najbardziej dotknięte stratami mogłyby stać się na mocy ustawy o „Przymusowej restrukturyzacji....", będącej w dyspozycji KNF i Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG), celem przejęć przez państwowe banki, tak jak to się stało z Idea Bankiem Leszka Czarneckiego. W efekcie wzrósłby udział banków narażonych na wpływy polityków, co byłoby ustrojowym wstrząsem. A już teraz, po nacjonalizacji PEKAO i Alior Banku tylko Białoruś i Rosja wyprzedzają nas w Europie pod względem udziału w sektorze bankowym banków kontrolowanych przez rządzących polityków.”

– pisze prof. Balcerowicz. 

Ale czy to rola frankowiczów, żeby bronić banki przed przejęciami? Halo! Przecież stosując taką logikę, można by żądać od chorych na COVID-19, którzy przekroczyli 70. lub 80. rok życia, by nie szli do szpitala, kiedy ich stan zdrowia się pogorszy, bo przecież prawdopodobnie i tak umrą, a tylko zajmą szpitalne łóżko młodszym, których jednak może da się uratować.

Albo jeszcze inaczej: to jak nie zgłaszać kradzieży, żeby przypadkiem złodziej nie poniósł konsekwencji, bo jak go zamkną w więzieniu, to będzie mu smutno i będzie się biedak nudził. Żeby była jasność – nie porównuję tu banków do złodziei i nie zakładam też, że w każdym sporze sądowym to frankowicz powinien wygrać. Ale ma prawo powiedzieć „sprawdzam”, skoro jest przekonany o swojej racji, a zdecydować powinien niezawisły sąd, który nie powinien martwić się o to, czy oskarżony o kradzież będzie się nudził za kratami czy nie.

Przez was wszyscy zapłacą więcej za prowadzenie konta bankowego

Nawet w mniej skrajnych przypadkach koszty wyznaczonych przez sądy rekompensat dla frankowiczów musieliby ponieść – m.in. poprzez podwyższone opłaty bankowe wszyscy klienci banków, a więc przede wszystkim ci, którzy powstrzymali się od zaciągania kredytów we frankach szwajcarskich. To byłaby rażąca niesprawiedliwość

– pisze prof. Balcerowicz. 

A więcej lepiej utrzymać tę niesprawiedliwość, która dotyka wielu frankowiczów zamiast wprowadzać nową? Może, ale… prof. Łętowska zwraca uwagę, że to demagogia. Bo przecież pralnia też odbije sobie na innych klientach odszkodowanie za zniszczone ubranie, a w firmach ubezpieczeniowych statystyka wypadków drogowych wpływa na kalkulacje składki.

Każda szkoda – duża czy mała, będzie kosztem, który dłużnik będzie sobie chciał w biznesie zrekompensować

– wytyka prof. Balcerowiczowi prof. Łętowska.

A straszenie takimi oczywistymi argumentami to stek bzdur.

Czy ktoś pamięta jeszcze 2005 rok?

Ci, którzy w dążeniu do uzyskania specjalnych korzyści (niższych stóp procentów od zaciągniętych kredytów frankowych) zdecydowali się na dodatkowe ryzyko, zostaliby zwolnieni z kosztów tego ryzyka i potraktowani lepiej niż złotowicze. Niezgodne z poczuciem sprawiedliwości byłoby też generalne zwolnienie frankowiczów od odpowiedzialności za podjęte ryzyko kursowe, zwłaszcza że jego koszty, jak wspomniałem spadłby na innych

– pisze prof. Balcerowicz.

Dlaczego niby lepiej niż złotówkowicze? Przecież ugody, jaki proponuje KNF miałyby właśnie o tę sprawiedliwość zadbać. No i dlaczego frankowicze mają ponosić ryzyko kursowe, ale banki ryzyka prawnego nie?

Przypominam, że banki doskonale wiedziały, że je ponoszą. Już w 2005 roku Związek Banków Polskich wydał tzw. Białą Księgę, w której ostrzegał, że należy zakazać udzielania kredytów walutowych. Również same banki stały w większość na tym stanowisku, podkreślając, że kredyty walutowe niosą ryzyko i mogą negatywnie wpłynąć na duże grupy społeczne, o czym właśnie przypomina Business Insider. I co? I nadal ich ochoczo udzielały, a więc zdecydowały się zaryzykować.

Frankowicz musi odpowiadać za swoje czyny, ale bank już nie

Rozstrzygnięcia wymienione w pkt. 4 gwałciłyby też kardynalną zasadę zdrowej gospodarki i elementarnej moralności, wedle których ludzie odpowiadają za swoje dobrowolne czyny

– pisze prof. Balcerowicz.

Ludzie odpowiadają za swoje czyny, ale banki już nie? To dopiero brak sprawiedliwości i to taki wbrew temu, co mówi prawo: konsument jest zawsze słabszą stroną niż instytucja i zawsze ma mniejsza wiedzę - tak z założenia.

Bo jeszcze ktoś pomyśli, że sędziowie boją się Ziobry

I na koniec jeszcze najbardziej absurdalny z argumentów prof. Balcerowicza: skutki moralne rozstrzygnięć na korzyści frankowiczów. Otóż zdaniem profesora Zbigniew Ziobro jest agresywnym obrońcą interesów frankowiczów, a jednocześnie atakuje niezależność sądów. Jeśli sądy stanęły po stronie frankowiczów, znaczy, że ugięły się pod wpływali politycznymi Ziobry.

Więcej, prof. Balcerowicz pisze nawet:

Jakiekolwiek skrajne orzeczenie w sprawie frankowiczów musiałoby ograniczyć społeczne poparcie dla niezależności sądów. W ten sposób ułatwiłoby obecnym władzom przejmowanie kontroli nad sądami.”

A więc odwrócenie się przeciw frankowiczom, to zdaniem profesora walka o niezależne sądy w Polsce. Interesujące…

Szkoda, że Balcerowicz, pisząc o sądownictwie, skupia się na politycznej wojence, zamiast na kwestiach prawnych. 

Obrona byłej RPO

Prof. Łętowska widzi w argumentacji prof. Balcerowicza jeszcze więcej luk.

Profesor sugeruje, że to, co robi (inspirowane przez TSUE) orzecznictwo przyjazne dla frankowiczów, jest oczywistym absurdem ekonomicznym i na takich warunkach nikt nie udzieliłby nikomu kredytu. 

I trudno temu zaprzeczyć. Tylko jak podkreśla prof. Łętowska, to argument obosieczny:

Gdyby przed konsumentem przemyślnie nie ukrywano rzeczywistego ryzyka transakcji, gdyby nie wprowadzano go w błąd klauzulami abuzywnymi (a jakie one są – mówi o tym bogate orzecznictwo TSUE) – on sam nigdy w życiu też by się taką transakcją nie związał. Polemiści stawiają więc tu wyższe wymagania co do oceny ryzyka niefachowcom (i to wprowadzanym przez kontrahenta w błąd!) niż bankom?

I dodaje:

A co do banków: po prostu źle oceniły ryzyko prawne, licząc, że do Polski nie zdąży dotrzeć informacja o standardzie UE. Sądziły, że uda się grać w środowiskach konsumenckich i sądowych do końca boomu kredytowego na nieznajomości prawa konsumenckiego i sensu orzecznictwa TSUE

Czy 30-latek to młody człowiek?

Balcerowicz próbuje sugerować, że właściwie wszystko w tej sprawie jest manipulacją i bo terminy w prawie są „nieostre”.

Balcerowicz myli się, sądząc, że „kluczowe terminy (słabsza strona, nierównowaga kontraktowa, klauzula abuzywna itp.) są immanentnie nieostre". Tu trzeba nie spekulacyjnego wnioskowania, lecz znajomości konkretów: orzecznictwa TSUE. Nie ma co dywagować jak o Janie, który ma 30 lat i nie wiadomo, czy jest młody czy nie. O młodości Jana już rozstrzygnięto w wielu sytuacyjnie zorientowanych wyrokach

– pisze prof. Łętowska.

Prof. Balcerowicz udaje, że tego nie wie. Za to wie, że należy chronić wolność zawierania umów. Tymczasem była RPO podkreśla, że swoboda umów służy wyłącznie silniejszemu.

Dotyczy to zresztą w równej mierze konsumentów, jak kapitału. Wystarczy prześledzić losy zakazu niedzielnego handlu i jego skutków. Mniej szkodzi on wielkim sieciom, mającym większe możliwości organizacyjne i kapitałowe, jest natomiast bezwzględny dla drobnych przedsiębiorców.

– podkreśla prof. Łętowska.

I dodaje, jasno opowiadając się po jednej ze stron:

Powiedzmy jasno: banki złamały obowiązujące prawo w momencie zawierania umów, polskie sądy przez lata to tolerowały (niestety!) i teraz mamy do czynienia z serią sporów na tle konsekwencji klauzul abuzywnych

REKLAMA

I te spory zapewne będą jeszcze podgrzewane co najmniej do 13 kwietnia, kiedy zbierze się Izba Cywilna Sądu Najwyższego i być może końcu raz na zawsze rozwiąże ten spór. 

Choć… banki pewnie nie odpuszcza i pójdą do europejskich trybunałów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA