REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

Awaria Facebooka uderzyła w czuły punkt Zuckerberga. Taka wpadka nie może mu się powtórzyć

Kilkugodzinna awaria Facebooka boleśnie przypomniała nam, jak bardzo jesteśmy zależni od mediów społecznościowych. Problemy z logowaniem czy wysłaniem wiadomości to jednak pikuś w porównaniu z tym, co przeżywał w tym czasie wielki biznes. Bo serwis Zuckerberga to dzisiaj przede wszystkim wielka płachta reklamowa – druga po Google'u platforma reklamowa na świecie. (JD Lasica/flickr.com/CC BY 2.0)

05.10.2021
10:53
Reklamy na Facebooku. Awaria uderzyła w czuły punkt Zuckerberga
REKLAMA

Jeżeli szefowi Facebooka zdarza się budzić w środku nocy z krzykiem, prawdopodobnie śni mu się wtedy, że użytkownicy wyłączyli smartfony i poszli na spacer. Pandemia i lockdown była dla platformy żyłą złota. Przychody z reklam gwałtownie poszły w górę, bo znudzeni internauci ciągle scrollowali ekran w górę i w dół.

REKLAMA

Znamienne, że kilka miesięcy temu w notatce dla inwestorów Zuckerberg napisał, że kolejne kwartały mogą nie być już tak różowe. Program masowych szczepień sprawił, że znów możemy bez większych obaw ruszać w miasto. Ale zanim odwilż nadejdzie na dobre, platforma zgotowała sobie podobny, a nawet wiekszy kryzys. I to na własne życzenie.

Awaria Facebooka

Około 100 mln dol. - tyle według szacunków analityka firmy doradczej Motley Fool mógł stracić Facebook przez brak emisji reklam w trakcie awarii Facebooka i Instagrama. Ba, Daniel Sparks zastrzega, że to pewnie i tak zaniżona suma, bo marketerzy mogli sypnąć dodatkową gotówką próbując podpromować oferty z okazji Czarnego Piątku w Amazonie.

Wspomniana kwota może wydawać się śmieszna z punktu widzenia celów, jakie stawia przed swoim dzieckiem Mark Zuckerberg. W ostatnim kwartale 2020 r. do kieszeni amerykańskiego miliardera wpadło (z samej emisji reklam) 27 mld do. Na początku bieżącego roku – kolejne 25 mld dol. W przyszłym roku Facebook ma natomiast wypracować łącznie 143 mld dol. przychodu.

Ryzyko pojawia się jednak gdzie indziej. Marketerzy po raz pierwszy mogli porządnie zwątpić w to, że Zuckerberg trzyma wszystko pod kontrolą. Do tej pory problemy techniczne były krótkie, a firma gasiła nastroje szybko, wydając stosowne komunikaty.

Zuckerberg ma nad czym myśleć

Tym razem było inaczej. Facebook totalnie się pogubił. Osoby odpowiedzialne za promocje Amazona nie były pewnie zachwycone, widząc, że nagle, ot tak, znika im główna dźwignia handlu. I właściwie dlaczego? Po sieci krążą mniej lub bardziej sensacyjne teorie.

Grupa Anonymous twierdziła na Twitterze, że to jej sprawka. Pojawiają się głosy, że pracownicy Facebooka czyścili z niego kompromitujące materiały, które mogłyby obciążyć serwis przed planowanym na wtorek przesłuchaniem w Senacie USA dotyczącym zwalczania dezinformacji i mowy nienawiści. A może, jak pisał Hubert Taler, przyczyną awarii była po prostu błędna aktualizacja DNS?

Reakcja sztabu Marka? Dokładnie jeden, lakoniczny tweet:

Zdajemy sobie sprawę, że niektóre osoby mają problemy z dostępem do naszych aplikacji i produktów. Pracujemy nad jak najszybszym przywróceniem normalnego stanu i przepraszamy za wszelkie niedogodności.

REKLAMA

Niezależnie od tego, która wersja awarii Facebooka jest prawdziwa, ziarno niepewności w głowach reklamodawców zostało zasiane. Widać to zresztą po pierwszej reakcji inwestorów giełdowych. W dniu awarii wycena spółki spadła o prawie 5 proc.

Inwestorzy powinni obserwować awarię, by zobaczyć, kiedy zostanie naprawiona. Jeśli będzie trwała zbyt długo, może wystraszyć niektórych partnerów firmy i doprowadzić do innych nieprzewidzianych wyzwań

- puentuje analityk Motley Fool
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA