Felietony

Zrobiłem wszystko źle. Sonda lambda dała mi popalić, bo chciałem przyoszczędzić

Felietony 27.12.2022 177 interakcji

Zrobiłem wszystko źle. Sonda lambda dała mi popalić, bo chciałem przyoszczędzić

177 interakcji Dołącz do dyskusji

Świecąca się kontrolka check engine to nie wyrok, można sobie z nią poradzić. W mojej Hondzie było jasne, że do wymiany jest sonda lambda (jedna z dwóch). Po diagnozie niestety zachłysnąłem się pomysłem na przesadne oszczędzenie pieniędzy i zrobiłem wszystko źle. Piszę to ku przestrodze.

Przypadek Hondy Civic z silnikiem R18A jest nietypowy. Jest to samochód, w którym bardzo łatwo wykonać tę naprawę. Chodzi o specyficzne umieszczenie silnika w taki sposób, że kolektor wydechowy znajduje się po stronie przedniego pasa. Dzieki temu po otwarciu maski praktycznie najbardziej widocznym i najlepiej dostępnym elementem silnika jest właśnie ten kolektor, a w nim stercząca niczym pryszcz sonda lambda. To duże ułatwienie, bo zwykle sondy są gdzieś z tyłu za silnikiem i zwykle są dostępne jedynie od spodu. I to właśnie to zachęciło mnie do zrobienia wszystkiego samemu.

A więc miałem praktycznie wszystko – wiedziałem co jest zepsute, mogłem samodzielnie wykonać naprawę, odkręcając jeden łatwo dostępny element. Kłopoty pojawiły się, kiedy zacząłem szukać nowej sondy. Nowy element w ASO kosztował ponad 1300 zł. Z kolei wg. cennika (chyba) największego sklepu z częściami w Polsce odpowiednia sonda kosztowała 675 zł. W tym momencie powinienem był szukać dalej dobrego zamiennika, ale ja zamiast tego podchwyciłem pomysł znajomego mechanika. Udzielił mi „złotej rady”. Zrobił to za darmo, po godzinach.

Rekonstrukcja porady:

No bo zobacz, to zwykła czterożyłowa sonda. Po co ci ta z kostką (wtykiem kabli) do Hondy. Kup zwykłą, zlutujesz sobie, będzie cacy.

Na myśl o tym, że zamiast 675 zł będę musiał wydać tylko 120 zł, aż podskoczyłem z radości. No i jeszcze 20 zł na klucz do sond lambda (nasadka ze szparą na kabel), ale tego kosztu i tak bym nie uniknął.

sonda lambda

Kupiłem, wymieniłem, zlutowałem (zgodnie z kolorystyką okablowania), podłączyłem i… nadal świecił się check engine. Wściekłem się, ale pojechałem sprawdzić to z diagnostą. Komputer wykazał, że nie dość, że poprzedni błąd nie zniknął, to jeszcze doczekałem się nowego związanego z nieodpowiednią sondą. Tyle zachodu, 150 zł wydane (i flaszka dla diagnosty), a było jedynie… gorzej. Co dalej?

sonda lambda

Zacząłem wertować fora internetowe i szybko dowiedziałem się, że te silniki nie tolerują generycznych sond lambda. Albo oryginał Honda (Denso) albo zamiennik Denso – nic innego. No i wtedy zrobiłem coś, co w sumie powinienem był zrobić na samym początku, czyli wysilić się i znaleźć to, czego szukam w jak najlepszej cenie. W końcu udało mi się nabyć nową sondę za 380 zł. Założyłem ją, odpaliłem samochód i… błąd nadal tam był.

Wtedy dopiero wściekłem się podwójnie. Czekała mnie trzecia wycieczka do znajomego diagnosty i trzecia flaszka. W sumie na flaszki wydałbym tyle, co na urządzenie diagnostyczne. Dlatego stwierdziłem, że kupię podstawowy komputer diagnostyczny do OBD2 za 200 zł.

sonda lambda
Oto tester, który kupiłem. Z kolei tego błędu doczekałem się na sam koniec, nie ma związku z sondą lambda

Kiedy urządzenie diagnostyczne w końcu dotarło i je podłączyłem, to okazało się, że błędy dotyczące sondy lambda zniknęły, a ja w międzyczasie dorobiłem się innego błędu dotyczącego zaworu EVAP (który już raz w ciągu ostatnich tygodni wymieniałem w serwisie)…

sonda lambda
Zużyta i niesprawna oryginalna sonda lambda

Sonda lambda to nie przelewki. Po tej przygodzie mam kilka wniosków:

Po pierwsze w dobie internetu, grupek i forów, to warto zawsze skonsultować sprawę ze współbraćmi z takiego grona. Nie ma sensu przerabiać wszystkich błędów na własnej skórze.

Po drugie jak ktoś zaczyna swoją przygodę z check engine to niech rozważy zakup własnego komputera. Oszczędzi to dużo czasu i pieniędzy (na flaszki) na dalszych etapach.

Po trzecie oszczędzanie to nie jest sport dla każdego. Czasem można bez kłopotu kupić dobry zamiennik, ale w tym przypadku posunąłem się po prostu za daleko przez swoją chytrość i straciłem podwójnie.

Po czwarte check engine to nie jest choroba śmiertelna… zacząłem zastanawiać się nad samochodami testowymi i innymi autami, gdzie ta kontrolka się paliła i było tego naprawdę sporo. W jednej Alfie z przebiegiem 7 tys. km paliły się aż trzy kontrolki na raz, ale to Alfa Romeo…

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać