Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Nie podążaj ślepo za autobusem. Taki przejazd przez skrzyżowanie może cię słono kosztować

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 28.03.2023 13 interakcji

Nie podążaj ślepo za autobusem. Taki przejazd przez skrzyżowanie może cię słono kosztować

Piotr Barycki
Piotr Barycki28.03.2023
13 interakcji Dołącz do dyskusji

Stajemy grzecznie pod sygnalizatorem i czekamy na zielone światło. Samochód obok nas rusza, więc ruszamy i my, nie oglądając się na nic innego. Rozsądne? Niespecjalnie, szczególnie jeśli pojazdem obok jest autobus.

Przykład takiego błędu można zobaczyć na poniższym nagraniu, na którym szczęśliwie nikomu nic się nie stało:

Co tu się wydarzyło? Standardowa podświatłowa sytuacja – wszyscy grzecznie stoją przed czerwonym, autobus rusza (przy czerwonym świetle na sygnalizatorze), osoba kierująca Toyotą widzi ruszający autobus, więc uznaje, że pojawiło się zielone światło. Również rusza, po czym dochodzi do drobnej przepychanki z autobusem, który skręca w tym samym kierunku, co kierujący Toyotą, tyle tylko, że dwa pojazdy – zwłaszcza takich rozmiarów – po prostu się na tym skręcie nie mieszczą.

Co tu się stało i kto właściwie zawinił. Oraz…

… czy autobus może jechać na czerwonym? Czy nie musi czekać na zielone światło?

Gdyby brać pod uwagę tylko początek nagrania albo miniaturkę – owszem, można odnieść wrażenie, że autobus przejechał na czerwonym, czego zrobić oczywiście nie może. Dopiero kiedy wjeżdża na skrzyżowanie, możemy się przekonać, że cały manewr był z jego strony jak najbardziej legalny.

Elementem, który zasłania stojący autobus, jest ten dodatkowy sygnalizator:

Czyli sygnalizator SB, kształtem zbliżony to standardowego sygnalizatora, ale wyświetlający kompletnie inne sygnały świetlne:

  • pozioma biała kreska (na górze sygnalizatora) – zakaz wjazdu za sygnalizator, czyli równoważne z czerwonym światłem na zwykłym sygnalizatorze;
  • dwie białe kropki (na środkowym polu sygnalizatora) – zakaz wjazdu za sygnalizator, chyba że nie da się już zatrzymać bez gwałtownego hamowania, odpowiednik żółtego światła;
  • pionowa biała kreska (na dole sygnalizatora) – możliwość wjazdu za sygnalizator. Z drobnymi zastrzeżeniami, ale spokojnie można traktować jako odpowiednik zielonego światła na standardowym sygnalizatorze.

Co oznacza, że kierowca autobusu jak najbardziej mógł wstać i klaskać wjechać za sygnalizator, bo jedyne, co ograniczało, to ewentualny ruch pieszy na skrzyżowaniu (brak) oraz brak miejsca na zjazd ze skrzyżowania (brak braku miejsca). Czerwone światło na zwykłych sygnalizatorach w tym przypadku go nie dotyczyło.

Aczkolwiek jest tutaj mały haczyk, bo zgodnie z rozporządzeniem w sprawie znaków i sygnałów drogowych:

Sygnały świetlne nadawane przez sygnalizator SB, o którym mowa w § 102 ust. 2 i 3, bez tabliczki z napisem BUS, dotyczą kierujących tramwajami.

Z drugiej strony, w tym samym rozporządzeniu, stoi jak wół:

Sygnały świetlne dla kierujących pojazdami wykonującymi odpłatny przewóz osób na regularnych liniach

  1. SB sygnalizator z sygnałami dla kierujących autobusami

I tak na dobrą sprawę, przy takim zapisie, nie bardzo wiadomo, co z tego wynika. Czy SB bez tabliczki BUS to sygnalizator dla autobusów, ale dotyczący kierujących tramwajami (?) i tylko ich? Czy SB bez tabliczki BUS dotyczy i kierujących tramwajami, i kierujących autobusami? Czy w takim razie manewr był legalny? Czy ktoś zapomniał dostawić tabliczki? Czy tam w okolicy jeździ w ogóle jakiś tramwaj? Czy moglibyśmy przestać robić wszystko byle jak? Czy moglibyśmy tworzyć prawo, którego zasad nie trzeba rozrysowywać, żeby je zrozumieć?

Podejrzewam niestety, że większość odpowiedzi na te pytania – szczególnie te ostatnie – będzie negatywna.

Przyjmijmy jednak, że ten manewr kierowcy autobusu był legalny. Osoba kierująca Toyotą nie miała natomiast prawa wjechać za sygnalizator z czerwonym światłem – i za to jest mandat w wysokości 500 zł i 6 punktów karnych – o ile nikomu nic się nie stanie.

Po co w ogóle taka sygnalizacja w tym miejscu?

Obstawiam, że dlatego, że inaczej autobus nie miałby większych szans pokonać tego skrzyżowania, skręcając na nim w lewo. Ten „pas”, z którego skręca, to jednocześnie buspas i zatoczka – gdyby nie miał swojej synchronizacji, przesuniętej w stosunku do sygnalizacji dla reszty pojazdów, pewnie wyjechanie z tej pułapki graniczyłoby z cudem:

A tak – może wyjechać. Trzeba tylko uważać, żeby nie lecieć razem z nim, bo możemy się nieprzyjemnie zdziwić.

Czytaj również:

Nie podążaj ślepo za innymi. Inaczej skończysz na boku, jak kombivan z Lublina

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać