Lokowanie produktu

Zakup używanego samochodu nie musi być loterią. Wystarczy szukać w odpowiednim miejscu

Lokowanie produktu 23.07.2018 86 interakcji

Zakup używanego samochodu nie musi być loterią. Wystarczy szukać w odpowiednim miejscu

Piotr Barycki
Piotr Barycki23.07.2018
86 interakcji Dołącz do dyskusji

Zakup używanego samochodu? Rewelacyjny pomysł. Niech utratę wartości przyjmie na siebie pierwszy właściciel, niech on przekona się o ewentualnych bolączkach tego modelu, a my za ułamek kwoty odkupimy od niego po kilku latach niemal niezużyty samochód. A i ogłoszeń w sieci jest tyle, że na pewno szybko znajdziemy coś dla siebie…

Siadamy więc do przeglądania ogłoszeń. Ustalamy filtry, sortujemy według preferencji i przed oczami mamy setki, jeśli nie tysiące potencjalnych przyszłych samochodów. Zaraz znajdziemy ten jeden jedyny, po który pojedziemy i od razu wrócimy nim do domu.

Błyskawicznie okazuje się, że wcale nie jest tak pięknie. Zaczynamy dokładniej przeglądać ogłoszenia i nagle te setki i tysiące topnieją w zatrważającym tempie. A to w ogłoszeniu nie ma VIN. A to już na zdjęciach widać, że każdy element karoserii jest w innym kolorze. A to światła z tyłu są ze starszego rocznika, a reflektory z przodu już z nowszego. A to na 30 zamieszczonych zdjęciach nic nie widać, albo sprzedający dodał tylko 3, z których może jedno pozwala w przybliżeniu określić markę samochodu. A to od razu widać, że ktoś majstrował coś we wnętrzu i takiej kierownicy w tym roczniku absolutnie nie powinno być.

Lista „a to…” rośnie, lista ogłoszeń wartych zainteresowania maleje.

Do każdego „a to” jest zresztą dodatkowe a to.

Żeby być w stanie na pierwszy rzut oka wyeliminować konkretne ogłoszenie, musimy się po prostu znać. Nie tylko na samochodach ogólnie, ale na tym konkretnym modelu. Co sprawia problemy, jakie dokładnie miał wyposażenie, w których rocznikach i na jakich rynkach wprowadzano zmiany, jak należało o niego dbać – po prostu wszystko.

Można tę wiedzę nabyć w internecie, popytać ekspertów i znajomych, ale to wymaga czasu. Zresztą wiedzę będziemy musieli mieć też i później, najlepiej taką nie czysto teoretyczną…

Załóżmy jednak, że znamy się na rzeczy.

Znajdujemy w końcu to jedno wymarzone ogłoszenie.

Może nawet kilka, ale to jedno wygląda najlepiej. Daleko od domu, ale dzwonimy, pytamy, uzyskujemy tyle informacji, ile chce nam udzielić sprzedawca, decydujemy, że jedziemy. Kilka godzin w trasie i już – jesteśmy tam, gdzie miało być nasze wymarzone auto.

Tyle że nie ma go na miejscu, a przynajmniej to, co pokazuje nam sprzedawca, nie ma wiele wspólnego z ogłoszeniem i tym, co mówił nam przez telefon. Rozczarowani nawet nie wsiadamy do środka.

Ruszamy więc w drogę powrotną, jeszcze w trasie szukając innego ciekawego ogłoszenia. W końcu to jedno mogło być pechowe.

Znajdujemy, jest nawet bliżej niż poprzednie. Cena trochę wyższa, niż chcielibyśmy wydać, ale możemy nagiąć budżet. Szybki telefon, ustalenie, że wszystko jest w porządku. Jedziemy.

I znów wracamy z niczym. Samochód może i jest w trochę lepszym stanie niż poprzedni egzemplarz, ale za to wymaga nie tylko standardowego pakietu startowego, ale sprzedający zupełnie przypadkiem zapomniał wspomnieć o tym, że auto jest świeżo sprowadzone i do – i tak wcale niemałej – kwoty, trzeba doliczyć cały szereg dodatkowych opłat. Poza tym nie ma właściwych tablic rejestracyjnych, więc choćbyśmy chcieli – na kołach do domu nie wrócimy.

Obiecujemy sobie więc, że nigdzie więcej po samochód jechać nie będziemy. Kupimy coś u nas w mieście. Znajdujemy, idziemy na miejsce i wszystko jest pięknie do momentu, kiedy okazuje się, że do naszego wymarzonego samochodu nie ma absolutnie żadnej historii serwisowej. Kiedy wymieniano ostatni raz olej? W sumie nie wiadomo, naklejki pod maską też próżno szukać. Kiedy wymieniano sprzęgło? Dobre pytanie. Możemy więc kupić, nie wiedząc przy tym do końca, na co się piszemy i co i kiedy będzie wymagać naprawy, albo szukać dalej, dalej i dalej.

Nie wspominając już nawet o tym, że szybko po zakupie możemy jednak uznać, że ten samochód marzeń… wcale samochodem marzeń nie jest. Irytuje nas detal, którego wcześniej nie mieliśmy szans zauważyć? Trudno, nasz problem.

A może da się inaczej?

Oczywiście powyższa historia może być przerysowana. Ale każdy, kto kiedykolwiek szukał dla siebie używanego samochodu wie, że to przerysowanie nie zakrzywia obrazu rzeczywistości. Kupno samochodu używanego bardzo często jest loterią, ba, wyzwaniem jest nawet jego samo poszukiwanie. Wymagającym do tego sporej ilości czasu, wiedzy i najlepiej jeszcze czyjejś pomocy.

Czyli co, zostaje nam ta loteria albo pójście do salonu, gdzie możemy w komfortowych warunkach wybrać pewniaka? Albo wycieczka do przysalonowych komisów, gdzie jednak wybór przeważnie nie jest zbyt wielki? Niekoniecznie.

Jest miejsce, gdzie każdy samochód ma pełną historię serwisową, gdzie każdy ma zaledwie kilka lat, pochodzi z polskiego salonu i od pierwszego właściciela, gdzie nie ma żadnych ukrytych opłat, a po podpisaniu umowy i zapłaceniu możemy po prostu wsiąść do naszego nowego auta i – nie martwiąc się o nic – odjechać dokądkolwiek. A jeśli nabytek nam się nie spodoba, możemy go po prostu oddać. Tak, tak po prostu.

Tym miejscem jest CarNext.

Jeśli ktoś tę nazwę słyszy po raz pierwszy, warto zapoznać się z nią w pełnym brzmieniu – CarNext by Lease Plan. Tak, ten sam LeasePlan, który funkcjonuje w kilkudziesięciu krajach na całym świecie i obsługuje ponad 1,8 mln pojazdów w ramach leasingu oraz innych form wynajmu długoterminowego.

Łatwo się więc domyślić, skąd pochodzą oferowane przez CarNext samochody. To te same pojazdy, które LeasePlan wcześniej wypożyczał swoim klientom, a które teraz – po kilku latach – są oferowane na rynku wtórnym.

Nie jest jednak tak, że auto po zakończeniu leasingu jest lekko otrzepywane z kurzu i od razu trafia do oferty CarNext, niezależnie od stanu, sprawności podzespołów i dokumentacji.

Tym, co zrobiło na mnie chyba największe wrażenie (i co chciałbym widzieć przy każdym zakupie używanego samochodu) jest fakt, że bezpośrednio ze strony internetowej możemy sprawdzić szczegółową (!) historię serwisową każdego oferowanego auta. Przeglądy, naprawy, wymiany – wszystko. Od tego, kiedy wymieniane były tarcze hamulcowe, aż po to, kiedy wymieniane były pióra wycieraczek.

Do tego mamy pewność, że samochód został szczegółowo sprawdzony we wszystkich istotnych punktach – od stanu silnika, aż po poziom ciśnienia w oponach. Oceny dokonywane są przy tym przez ekspertów z SGS, a z kompletnym raportem można zapoznać się u doradcy. Możemy więc bez żadnych obaw wsiadać i jechać.

Gdyby i to jednak nie zapewniało nam spokoju ducha, możemy dokupić trwającą 12 albo 24 miesiące gwarancję w dwóch różnych wersjach – przy czym ta druga obejmuje praktycznie cały samochód.

Jeśli samochód nam się nie spodoba…

… bo np. okazało się, że uchwyt na kubek nie trzyma zbyt dobrze butelki naszego ulubionego napoju albo fotele nie są tak wygodne, jak sobie wyobrażaliśmy, możemy samochód bez problemów oddać (o ile został kupiony za gotówkę). Mamy na to całe dwa tygodnie, choć trzeba pilnować, żeby nie przekroczyć limitu 200 przejechanych kilometrów.

Skoro prawie nowe, to pewnie bardzo drogie?

Z ciekawości, mimo że sam niedawno kupiłem używany samochód, przejrzałem sporą część oferty CarNext, żeby sprawdzić, czy jest to w jakiś sposób oferta też dla mnie, czyli czy nie ma w niej wyłącznie aut za 100 i 200 tys. zł.

Na szczęście moje obawy były nieuzasadnione. W tej chwili najtańsze samochody, spośród prawie 700 znajdujących się w sprzedaży, wyceniono na około 20 tys. zł. Są tu Skody Fabie, Toyoty Yaris i Ople Corsa, w różnych kolorach i konfiguracjach. Są też nieco droższe Rapidy, Pandy, Clio i Focusy, wspierane przez Octavie, Megane, i30 i Astry. Jest więc w czym wybierać, nawet jeśli nie dysponujemy fortuną, a szukamy czegoś sensownego.

Na drugim końcu finansowej listy też jest interesująco. Są X6-tki, jest Audi S6, jest BMW X5, są ciekawe modele Volvo, Mercedesa (też w wersji AMG) i np. Infiniti. A im droższe auto, tym lepiej mieć przecież szczegółową historię serwisową.

I tak sobie myślę, że kiedy przyjdzie mi kolejny raz zmieniać samochód, to przeglądając ogłoszenia, chciałbym w nich zdecydowanie znaleźć tyle samo informacji, co w tych wystawianych przez CarNext. A po zapłaceniu za zakup wsiąść i cieszyć się nowym autem, a nie zastanawiać się, co następnego będę musiał w nim zrobić

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać