Wiadomości

Zakaz sprzedaży aut spalinowych może spaść z rowerka. Niemcy mówią „nie”

Wiadomości 21.06.2022 191 interakcji

Zakaz sprzedaży aut spalinowych może spaść z rowerka. Niemcy mówią „nie”

Piotr Barycki
Piotr Barycki21.06.2022
191 interakcji Dołącz do dyskusji

Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 r. ma szanse jednak nie stać się rzeczywistością. Niemiecki rząd ogłosił, że nie poprze takiej zmiany w przepisach. 

Teoretycznie oczywiście zakazu sprzedaży samochodów spalinowych w dosłownie takiej formie nigdy nie planowano, ale trudno inaczej interpretować przyjęty niedawno przez Parlament Europejski plan redukcji emisji CO2 przez nowo produkowane pojazdu do równego zera od 2035 r. Zero i ani grama więcej – z oferty musiałyby więc wylecieć nie tylko standardowe silniki spalinowe, ale wszystkie hybrydy typu mild, klasyczne hybrydy czy hybrydy plug-in. Auta elektryczne z range extenderami – o ile jeszcze jakieś istnieją – też musiałyby zakończyć swój rynkowy żywot.

Do wyboru byłyby wyłącznie auta elektryczne – czy to w postaci samochodów z ogromnymi pakietami akumulatorów, czy ogniwami wodorowymi. Zaczęło się więc odliczanie tych ostatnich 13 lat spalinowej motoryzacji, po czym nagle…

Niemcy: zakaz sprzedaży aut spalinowych? Nie, nie zgadzamy się

Cytowany przez serwis Reuters Christian Lindner, niemiecki minister finansów stwierdził wprost, że Niemcy nie zamierzają zgodzić się na nowe plany, których przyjęcie oznaczałoby w efekcie całkowite pożegnanie się z silnikami spalinowymi. Jego zdaniem wciąż istnieją i będą istnieć na rynku nisze, w których silnik spalinowy będzie potrzebny, a zakaz planowany przez UE jest „niewłaściwy”.

Jednocześnie Lindner zapowiedział, że z zakazem czy bez, Niemcy i tak planują zostać liderami elektromobilności. Ale to już tak jakby trochę mniej ciekawe.

Jakie są te nisze dla silników spalinowych?

Tego niestety nie doprecyzowano, a szkoda, bo mogłoby dużo powiedzieć o tym, czego faktycznie chcą bronić niemieccy politycy. Raczej niestety nie chodzi o małe i niedrogie pojazdy dla tych, którzy potrzebują jakiegokolwiek środka transportu z dachem nad głową, a którym rząd nie zapewnia żadnej alternatywy dla samochodów osobowych. Segment A i B od lat jest zaskakująco skutecznie niszczony przez europejskie przepisy i właściwie nie ma co z niego zbierać – wyparował.

Może więc chodzi o niektóre lekkie samochody dostawcze? Albo o pojazdy dla tych, którzy regularnie muszą pokonywać długie dystanse? Ewentualnie też zawsze może chodzić po prostu o najbogatszych, którzy niespecjalnie chcieliby zrezygnować z zakupu auta z V8 pod maską. Obstawiałbym tę ostatnią opcję – w końcu to tutaj producenci mogą zarobić najwięcej, nawet jeśli nie sprzedadzą zbyt wielu egzemplarzy swoich samochodów. Albo mogą i sprzedać dużo, i dużo zarobić – jak to robi bijący rekordy popularności Mercedes-AMG.

Trzymam kciuki.

Niezależnie od tego, jaki jest prawdziwy cel tego sprzeciwu – jeśli przyniesie skutek, jest jakaś mikroskopijna szansa, że skorzystają na tym wszyscy. A jak nie, to pewnie za jakiś czas znowu będziemy próbowali jakiegoś nowego cudownego leku na wszystko, tak samo, jak trzeba było odkręcać wszystko po ostatnim pomyśle UE, że to diesle będą zbawcami naszej planety. Wyszło raczej średnio.

Ale kto wie, może po którejś zakończonej katastrofą próbie, ktoś w UE/PE/KE przysiądzie, poduma i stwierdzi, że może rozwiązaniem problemów generowanych przez samochody niekoniecznie jest więcej samochodów, tyle że nowszych?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać