W końcu jakaś kolekcja włoskich aut, na którą byłoby mnie stać. Szkoda, że w Kolorado
Klasyki 30.07.2019Regularnie czytam wiadomości o zbliżających się licytacjach kolekcji aut zabytkowych, zwłaszcza włoszczyzny. Lancie, Ferrari, Maserati i inne cacka są wystawiane przez domy aukcyjne, a najniższa cena wywoławcza jest przeważnie wyższa niż wartość mojego mieszkania.
Pozostaje pogodzić się z tym, że nie zostałem Solorzem ani Kulczykiem, więc na aukcje Barrett-Jackson ani RM-Sotheby’s nawet nie ma sensu się zapisywać. Tymczasem wreszcie na sprzedaż trafiła kolekcja soczystej włoszczyzny w akceptowalnych cenach. Oto pewien zakład renowacji aut zabytkowych w stanie Kolorado w USA nagle postanowił pozbyć się swoich „zapasów” w postaci aż 73 samochodów. Ze względu na konieczność szybkiego opróżnienia placu wszystkie samochody kosztują tylko 250 dolarów. To ok. 900 zł. Mniej niż tysiak za ciekawe włoskie klasyki, nawet w stanie ogólnego zaniedbania lub uszkodzone, to absolutne grosze w porównaniu z tym, za ile takie samochody wystawia się w Polsce.
Popatrzmy, co jest na sprzedaż…
Może to dobrze, że to nie w Europie?
W sumie to się cieszę, że ta wyprzedaż odbywa się tak daleko od Polski. Wyobrażacie sobie, co by się działo, gdyby miało to miejsce w Niemczech lub Szwecji? Na miejscu stałaby kolejka polskich laweciarzy, rechocząc „kurde Marcin, takie klasyki prawie za darmo dają, ja to ożenię w Polsce tym idiotom co zbierają stare wozy, ci frajerzy płacą za ten szmelc ciężkie pieniądze” – a następnie 73 zgruzowane Fiaty przyjechałyby do Polski i zyskałyby Zupełnie Nowe Ceny od 10 tys. zł do powiedzmy ok. 30 tys. zł, a każdy z łzawą historią o tym, jak to wymaga jedynie trochę detailingu (5 z 36 handlarzy nawet zdjęłoby auto z lawety). Siedmiu źle podałoby nazwę modelu, czternastu użyłoby słowa „UNIKAT”, a wyrażenie „DLA KOLEKCJONERA” pojawiłoby się 21 razy. 37 na 36 handlarzy zaznaczyłoby zaś w opisie, że nie odpisuje na maile.