Uncategorized

Jaki uroczy nonsens. Nowym skuterem Yamahy lepiej nie odjeżdżać za daleko od domu

Uncategorized 06.11.2020 222 interakcje

Jaki uroczy nonsens. Nowym skuterem Yamahy lepiej nie odjeżdżać za daleko od domu

Piotr Barycki
Piotr Barycki06.11.2020
222 interakcje Dołącz do dyskusji

Inaczej będziecie musieli sprawdzić, jak daleko jesteście w stanie przepchnąć ważący ponad 70 kg pojazd.

Dokładniej to 74 kg, bo taką dokładnie masę ma nowa wersja elektrycznego skutera Yamaha e-Vino, jeśli doliczyć masę akumulatora (500 Wh pojemności, bez niego skuter waży 68 kg). A jaki zasięg oferuje ten akumulator?

29 km.

I to teoretycznie. I to liczone dla prędkości maksymalnej 30 km/h.. A gdyby tego było mało, to jest to liczone dla kierowcy, który waży… 55 kg. To nawet ja tyle nie ważę, a w redakcji od czasu do czasu pojawiają się propozycje, żeby przygotować dla mnie jakieś paczki z jedzeniem.

Czyli realnie dostaniemy pewnie 20 km zasięgu albo i mniej. Zakładając oczywiście, że będziemy jechać po płaskim terenie (to też był jeden z elementów kalkulacji teoretycznego zasięgu). A że żaden teren nie jest w rzeczywistości całkowicie płaski, to pewnie mniej niż 20 km. Ach, no i odejmijmy jeszcze trochę kilometrów za dodatkowe kilogramy kierowcy.

Czyli na dobrą sprawę mniej niż 10 km jazdy w każdą stronę. Nie dojeżdżam na co dzień do pracy (na szczęście), ale gdybym miał dojechać np. do mojego urzędu skarbowego, to pewnie ostatnie kilkaset metrów musiałbym już ten skuter pchać. A na podróż do rodziny (dalej w tym samym mieście) prądu starczyłoby tylko w jedną stronę – w drugą musiałbym już odpychać się nogami (ciekawe, ile zająłby taki przejazd). Ewentualnie dłużej zabawić na obiedzie, bo akumulator można wyjąć i podładować, chociaż zajmuje to około 3 godzin.

3 godziny, żeby przejechać te w porywach 20 km, odpychając się silnikiem o mocy 580 W.

Szkoda, bo e-Vino ma dwie zalety.

Po pierwsze – jest stosunkowo tani (tu wstaw żart o tanim winie), bo kosztuje ok. 2300 dol. (do Europy trafi kiedyś). Po drugie – wygląda naprawdę uroczo. Zamiast jakichś agresywnych dodatków mamy tutaj – przypadkiem albo celowo – uśmiechniętą mordkę.

Wolę tylko nie zastanawiać się, jakim elementem ciała naśladuje w tym wypadku przedni błotnik. Ale może ten temat zostawmy.

No i jest trzecia dobra informacja – można kupić e-Vino z dodatkowym akumulatorem, aczkolwiek aż tak atrakcyjny cenowo już nie będzie. Za to wtedy już mamy prawie 60 km zasięgu, aczkolwiek mierzonego według tych samych standardów. Dla porównania, Tymon i Grzegorz twierdzą, że elektryczne skutery, którymi jeździli, miały realny zasięg w okolicach 50-70 km. Ale i też były dużo droższe.

Tyle dobrze, że rozmowa z nimi skutecznie ostudziła moje zapały dotyczące zakupu e-Vino (naprawdę mi się podoba, a zasięg może bym przeżył). Nie chodzi przy tym o zasięg, a o to, jak większe miasta w Polsce nie są w ogóle przystosowane, żeby poruszać się czymś takim po drogach publicznych. Nie wspominając już nawet o tym, że zawsze jest i chińska konkurencja, która też potrafi grać niską ceną – oferując przy tym często lepszy zasięg.

Szkoda, bo zapowiadało się naprawdę ładnie…

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać