Felietony

Po wypadku na Zakopiance przyszło do nas sporo listów. Po ich lekturze włosy jeżą się na głowie

Felietony 26.09.2019 368 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 26.09.2019

Po wypadku na Zakopiance przyszło do nas sporo listów. Po ich lekturze włosy jeżą się na głowie

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski26.09.2019
368 interakcji Dołącz do dyskusji

Nasi czytelnicy nie mogli przecież pozostawić mojego felietonu bez oburzonej odpowiedzi wysłanej do redakcji drogą poczty elektronicznej. Przyjrzyjmy się więc najciekawszym wywodom na temat słuszności i bezpieczeństwa ruchu drogowego. Nie zwracam za onkologa.

Na początek pan P. Pan P. pisze w swoim liście tak:

Fakt, przepisy stanowią tak jak Pan pisze, lecz jaki jest problem w tym aby dostosować się do nieformalnych zasad ruchu na wiecznie zakorkowanej obwodnicy Krakowa. Widać, że nagrywający nie mieszka w tej okolicy i niezbyt często porusza się samochodem po tej trasie. Otóż pragnę Pana poinformować, iż gdyby każdy kierowca zachowywał się podobnie do autora nagrania korek, który tworzy się do tego zjazdu i następnych jadąc od strony Tarnowa nie zaczynałby się w momencie zawężenia do dwóch pasów ruchu od węzła Łagiewniki, lecz zapewne już gdzieś w Kokotowie bądź wcześniej(!).

No i co z tego? Wolę postać w korku niż mieć wypadek. Najlepszy jest argument że ktoś nie mieszka w tej okolicy. W ogóle wydaje mi się że mało kto mieszka na autostradzie i jest ona co do zasady miejscem, w którym się podróżuje a nie przy którym się mieszka.

Gdyby też autor dostosował się do tych nieformalnych zasad, choć niezgodnych z przepisami, to będących wyrazem kultury i życzliwości dla pozostałych kierowców to nie dosyć, że nie miałby rozbitego samochodu, nie straciłby (zapewne) swojego cennego czasu, jak i nie wprowadziłby we frustrację setek innych kierowców, którzy przez owy brak kultury i próbę zyskania kilkudziesięciu/kilkuset metrów przewagi w zwyczajnie cwaniacki sposób byli zmuszeni do spędzenia dodatkowo długiego czasu stojąc w korku w oczekiwaniu na odblokowanie ruchu. 

Gdyby autor łamał przepisy tak jak reszta, to nic by się nie stało. Ale najpierw powinien poznać nieformalne zasady panujące w danym miejscu. To oczywiste. Zanim przejedziesz kolejny zjazd na autostradzie, najpierw sprawdź w jaki sposób należy przy nim łamać przepisy. Nie możesz przejechać tego fragmentu drogi, zanim nie dowiesz się jakie obowiązują na nim lokalne zasady.

[nagrywający] zachował się on w sposób wybitnie buracki, prostacki i samolubny, zapewne w myśl „januszowej” idei: „stójcie sobie barany, a ja was wykiwam i wjadę przed wami jak cham …a co mi tam! W razie „w” wszystko zgodnie z przepisami… HEHEHE :3 ” Taki tok myślenia jest niezwykle szkodliwy społecznie i rodzi patologie.

Niezwykle szkodliwa, buracka, prostacka, samolubna i patologiczna jazda zgodnie z przepisami. Pewnie wielu z Was sobie pomyśli, że zmyśliłem ten list. Ale nie, tacy ludzie naprawdę istnieją. To właśnie ci, którzy tam jechali poboczem.

Szkoda, że zredagował Pan artykuł na podstawie zero-jedynkowej opinii wynikającej tylko z analizy nagrania, a nie podjął się Pan głębszej refleksji na temat tego, dlaczego w ogóle do takich sytuacji dochodzi i co je powoduje, a także oceny zachowania zarówno tego jak i pozostałych kierowców zgodnie z codziennym stanem faktycznym

Oto głębsza refleksja i wniosek z niej płynący: zaistniałą sytuację powoduje bycie człowiekiem, który myśli że przepisy są dla innych.

Zalecał bym również bardziej ostrożne operowanie językiem oraz unikanie wyzwisk, które bez wątpienia bardziej trafnie opisują Pańską osobę niż owych kierowców, do których Pan te słowa kieruje. 

XDDDD

Zatrważające jest to, że ktoś kto nie potrafi odróżnić drogi ekspresowej od autostrady (choćby na podstawie znaku) śmie pouczać innych jak należy zachowywać się na drodze.

Ja nikogo nie pouczam, tylko przypominam jakie są przepisy obowiązujące wszystkich tak samo.

Poznajmy opinię pana S.

[…] rola redakcji nie polega na gloryfikowaniu zachowań zgodnych w 100 procentach z przepisami, które de facto po części przyczyniło się do tragedii. […]. Artykuł powinien być bardziej obiektywny.

Nie, nie powinien, a jaka jest rola redakcji, o tym decyduje redaktor prowadzący. Następny!

Pan G. nie przebiera w słowach

Oczywiście bez wątpienia sprawca całego zajścia jest pojazd najezdzajacy…..jeżeli chodzi o całą sytuację to ty redaktorzyno jeżeli nie rozumiesz dlaczego te samochody poruszają się niedozwolony pasem ruch to powinien es do ochrony i to nie parkingów broń boże ale na wysypisku śmieci!!!!

Zawsze mówiłem, że na klawiaturze jest za dużo przycisków – narobią tych przycisków i potem nie da się pisać normalnie. Ile płacą na wysypisku śmieci? Czy to już czas zarejestrować domenę smietnik.pl?

No i pan E. z prostym pytaniem

A po co ten kierowca zatrzymał się na pasie skoro jazda na wprost była możliwa?

Bo… chciał zjechać z tego pasa a było to niemożliwe? A jeśli chcemy skręcić w lewo i pas do lewoskrętu pojawiający się przed skrzyżowaniem jest zajęty, to gdzie mamy się zatrzymać? A wiem. Pewnie na poboczu!

Jak widzicie, łatwo nie jest

Sporo osób sądzi, że może istnieć szczególne miejsce na drodze, gdzie nikt nie stosuje się do przepisów, wszyscy jadą zgodnie z „powszechnie przyjętymi zasadami stanowiącymi odstępstwo od zasad prawa o ruchu drogowym”, czyli krótko mówiąc, odwalają jakąś krzywą akcję. Takie miejsce może pojawić się nam wszędzie i znienacka, a kiedy już do niego dojedziemy, naszym obowiązkiem powinno być zorientowanie się na czym polega to odstępstwo, następnie zaś zastosowanie się do niego. To taka drogowa wersja „kiedy wpadniesz między wrony, musisz krakać tak jak one” albo „when in Rome, do as the Romans do” (choć co do tego drugiego nie jestem pewien – to może być rasizm). Problem pojawia się, kiedy ktoś chce jechać przez dane miejsce pierwszy raz i nie orientuje się, że w tym akurat szczególnym miejscu trzeba schować kodeks drogowy do kieszeni i robić tak jak lokalesi. Wtedy właśnie może dojść do wypadku, dokładnie tak jak w opisywanej sytuacji. Przydałaby się więc mapa takich miejsc, oznaczenie ich na nawigacji, albo jakiś inny sposób informowania kierowców jadących tędy pierwszy raz, że w tej lokalizacji jeździmy np. lewą stroną, pod prąd, albo na czerwonym.

Był kiedyś taki wypadek: we wsi Władek skręcał w lewo Żukiem i wymusił pierwszeństwo na nadjeżdżającym Polonezie. Na miejsce przybyła policja. „Dlaczego pan skręcał widząc nadjeżdżający pojazd?” zapytał Władka policjant. „Do domu jechałem. A ten co, nietutejszy? Nie wie że ja tu mieszkam przecież? No to jak nie wie, to niech się dowie!” – odpowiedział zdenerwowany Władek i oczywiście miał rację. Każdy, kto przejeżdża przez Dzbanki Małe powinien najpierw rozeznać się, gdzie mieszka Władek, Maciek, Józek i Franek i uważać na nich, podczas gdy oni – będąc u siebie – nie muszą uważać na nikogo i mogą robić cokolwiek. Brzmi logicznie.

Żartuję. Jeźdźcie sobie dalej jak chcecie. Tylko potem nie płaczcie że dostaliście mandat.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać