Felietony

Sprawcę wypadku ze Słowacji wypadałoby w końcu ukarać, zamiast gnić go w areszcie

Felietony 13.03.2019 350 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 13.03.2019

Sprawcę wypadku ze Słowacji wypadałoby w końcu ukarać, zamiast gnić go w areszcie

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski13.03.2019
350 interakcji Dołącz do dyskusji

Jeden z mężczyzn, którzy spowodowali śmiertelny wypadek na Słowacji (pisaliśmy o nim tutaj), żali się na to, że jest zbyt długo przetrzymywany w areszcie. Czego byśmy nie uważali o jego jeździe, ma trochę racji. 

Wypadek na Słowacji był przejawem połączenia najgorszego rodzaju głupoty i agresji drogowej. Jego sprawca powinien ponieść najsurowszą karę jaką przewidziano za przestępstwo tego rodzaju. Nie ma w tej sprawie o czym dyskutować.

Ciekawe są jednak inne rzeczy, które zdarzyły się po tym wypadku. Samozwańczy eksperci od bezpieczeństwa ruchu drogowego obwiniali dziennikarzy motoryzacyjnych, choć żaden dziennikarz motoryzacyjny nie brał udziału w tym zdarzeniu – po prostu jeden z samochodów był wypożyczony z tzw. parku prasowego polskiego importera. Nie przeszkodziło to jednak w pisaniu zmyślonych historii o tym, jak to dziennikarze na prezentacjach są wnoszeni za kierownicę z powodu wcześniejszego nadużycia alkoholu.

Koniec dygresji

Wypadek zdarzył się 30 września. Według informacji jakie znalazłem na polskich stronach, kierowcy Mercedesa i Ferrari mieli zostać zwolnieni za kaucją, ale słowacka prokuratura sprzeciwiła się temu i wszyscy trzej mężczyźni nadal przebywają w areszcie.

Obejrzałem nagranie z wypadku wielokrotnie. Zastanawiam się, czemu w areszcie przetrzymywany jest Łukasz, który kierował Mercedesem. Za swoją niebezpieczną jazdę został już ukarany na miejscu – otrzymał mandat za przekroczenie prędkości i wyprzedzanie w miejscu niedozwolonym. Pytanie, za co miałby być jeszcze osądzony – być może słowacka prokuratura chce mu postawić zarzut zorganizowania czegoś w rodzaju nielegalnych wyścigów na szosie. Wydaje się jednak, że udowodnić coś takiego będzie trudno. Adwokat powie, że kierowca nie odpowiada za to, jak zachowują się kierowcy jadący za nim, nie jest bowiem „przewodnikiem stada”, którego wszyscy muszą się trzymać. W dodatku nie udało się do tej pory zebrać dowodów, że cała jazda przez Słowację w jego wykonaniu była jednym wielkim festiwalem łamania przepisów (pewnie tak było, ale wypadek spowodował ktoś inny).

Co do kierowcy Ferrari – moim zdaniem jest współwinny wypadkowi, ponieważ nie tylko zaczął wyprzedzać gdy było to niedopuszczalne, ale też zaczął dziwnie się zachowywać gdy sytuacja „zgęstniała” – hamować i zjeżdżać na środek jezdni, zamiast natychmiast uciekać na prawą stronę. Oczywiście bez wątpienia głównym sprawą wypadku jest kierowca Porsche Cayenne – jeśli można mówić o „zabójstwie z zamiarem ewentualnym” to właśnie w takiej sytuacji (choć nie wiem jak to jest w słowackim prawie). Można zrozumieć, dlaczego wydłuża się areszt dla kierowców Ferrari i Porsche, w przypadku prowadzącego Mercedesa jest to dosyć dyskusyjne.

Ruszajcie już z tym procesem

Inna rzecz, że jeśli cała trójka siedzi w areszcie od wielu miesięcy, to tym gorzej dla całej sprawy. Społeczeństwo zapomni o wypadku, a sprawcy będą przedstawiać się jako ofiary niesprawiedliwego traktowania. Sugeruję naszym słowackim braciom, żeby wzięli się już do roboty i surowo osądzili sprawców wypadku, a osoby, które się do niego bezpośrednio nie przyczyniły, wypuściły na wolność. Choć czytając komentarze do wpisu na WP, można zzielenieć – polscy specjaliści od słowackiego prawa już wydali wyrok 20 lat więzienia na wszystkich trzech aresztowanych.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać