Wiadomości

Wypadek na moście Poniatowskiego nie jest już możliwy. Fotoradary zaczęły działać

Wiadomości 11.09.2021 259 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 11.09.2021

Wypadek na moście Poniatowskiego nie jest już możliwy. Fotoradary zaczęły działać

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz11.09.2021
259 interakcji Dołącz do dyskusji

Most absolutnego bezpieczeństwa zaczyna działać.

Widziałem to, je, ten koszmar. Ktoś to wymyślił ustawienie sześciu radarów na moście Poniatowskiego w Warszawie zasługuje na mój dożywotni szacunek. Ten tupet to jest pokaz, który powinien stanowić wzór dla innych tupetów.

Czytaj również: 39 nowych miejsc z odcinkowym pomiarem prędkości. Mamy listę lokalizacji

Ustawienie sześciu fotoradarów tak, żeby szpeciły fasadę mostu i blokowały miejsce do siedzenia na ławeczkach, to najwyższa forma trollingu. I to jeszcze na moście, który ma inne problemy niż rozwijanie zawrotnych prędkości, choć z uzasadnienia ZDM wynika co innego. To także doskonały przykład na to, że sowiecki styl planowania i życia na stałe osiedlił się w naszych głowach. Nie bardzo jest co zrobić, to zróbmy coś, żeby było głośno. Wypada jednak podziękować, bo dzięki tym sześciu fotoradarom zapomnimy, jak wyglądają wypadki, a zobaczymy, jak wygląda bezwzględne bezpieczeństwo.

Bezwzględne bezpieczeństwo na moście Poniatowskiego

Jest ich sześć, sześć żółtych słupów szpecących scenerię, postanowionych za 1,8 mln zł. Szpeciły od dawna, teraz zdjęto z nich folię i zaczęły działać. Teraz musi być tam bezpiecznie. Jeżeli po postawieniu sześciu fotoradarów dojdzie tam do jakiegokolwiek wypadku, odpowiedzialni za tę akcję powinni rzucić papierami o stół, bo zawiedli mieszkańców.

Sześć słupów przyniesie 600 proc. efektu, to aż nadto, bo wystarczyłoby 100 proc. Jeśli jeden fotoradar poprawia bezpieczeństwo, to sześć poprawia je tak, że żadne wypadek nigdy już nie ma prawa tam się wcisnąć. Choć dla bezpieczeństwa może warto byłoby dać 800 proc. w postaci 8 fotoradarów, tak na wszelki wypadek. Historia dzieje się na naszych oczach, bo właśnie odwołano wypadki na moście Poniatowskiego.

A inne warszawskie mosty?

Trudno na poważnie komentować decyzję o zainstalowaniu aż sześciu fotoradarów akurat na tym moście. Zamiast próbować uspokoić ruch, zachowano się po radziecku, stosując niepasujące, ale widowiskowe rozwiązanie. Nie jest to najbardziej niebezpieczny most w Warszawie i to gdzie indziej rozwijane są najwyższe prędkości. Inne mosty nie mają fotoradarów, niektóre aż proszą o odcinkowy pomiar prędkości. Na nich można sobie wypadkować do woli, nie przewidziano dla nich nawet 100 proc. bezpieczeństwa, a Poniatowski dostał 6×100. Może kiedyś zasłużą i też ktoś je oszpeci.

Test bezpieczeństwa

Według informacji uzyskanych przez moto.pl, fotoradary przez kilka dni będą działać w trybie testowym, żeby sprawdzić, czy pomiary odbywają się w prawidłowy sposób. Po pozytywnym zakończeniu testów, już w przyszłym tygodniu, wykonane zdjęcia mogą być podstawą wystawiania mandatów.

Fotoradary na moście Poniatowskiego długo owinięte były folią, można było mieć nadzieję, że nigdy nie wystartują. Lecz są i trzeba właśnie wybierać ten most, chcą przejechać przez Warszawę. Ten najbezpieczniejszy punkt na jej mapie, który daje nam gwarancje bezpiecznego przejazdu. Od teraz nie jest już możliwe, by rowerzysta wpadł nam pod koła, spadając z wąskiego chodnika. Podobnie, nie zatoczy się nam na maskę grupa rozbawionych imprezowiczów. Możemy odetchnąć z ulgą.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać