Wiadomości

Akumulator z ładunkami wybuchowymi uratuje życie pasażerów? Bosch pracuje nad takim rozwiązaniem

Wiadomości 07.10.2019 104 interakcje
Piotr Szary
Piotr Szary 07.10.2019

Akumulator z ładunkami wybuchowymi uratuje życie pasażerów? Bosch pracuje nad takim rozwiązaniem

Piotr Szary
Piotr Szary07.10.2019
104 interakcje Dołącz do dyskusji

Większość z was słyszała o przypadkach, gdy akumulatory trakcyjne samochodów elektrycznych stawały w płomieniach bądź wybuchały. W tym świetle pomysł na montaż mini-ładunków wybuchowych jest więc dość… oryginalny.

Pożary samochodów elektrycznych nadal przerażają całkiem sporą grupę ludzi – nic dziwnego, skoro zdarzają się nie tylko z powodu wypadków, ale także i samoistnie. Znane są też przypadki wybuchów. Na to wszystko wchodzi Bosch i mówi: eksplozje są OK, o ile będą kontrolowane. Ale czekajcie, nie biegajcie jeszcze w panice. Już tłumaczę, o co chodzi.

Pomysł wcale nie jest nowy. Ba – w większości samochodów ładunki wybuchowe są stosowane od lat.

Mówię oczywiście o pirotechnicznych napinaczach pasów bezpieczeństwa, a także o poduszkach powietrznych. Do odpalenia jednego i drugiego potrzebne są eksplozje niewielkich ładunków wybuchowych. Tak samo ma się sprawa w przypadku unoszonych w trakcie potrącenia pieszego pokryw silnika – nie byłoby to możliwe, gdyby nie wspomniane ładunki.

W praktyce więc pomysł Boscha jest po prostu przeniesieniem znanej od lat technologii na grunt pojazdów elektrycznych.

Chodzi o to, by w razie wypadku odłączyć wysokonapięciowy akumulator trakcyjny od całej instalacji elektrycznej.

Zapewne widzicie już w tym rozwiązaniu pewną lukę: tu wcale nie chodzi o zrobienie bum po to, by samochód nie zrobił tego samodzielnie. Nie, idea stojąca za systemem pyrofuse (tj. pirotechnicznym wyłącznikiem bezpieczeństwa) jest zupełnie inna.

wybuchający akumulator samochód elektryczny

Celem jest uniknięcie ryzyka porażenia prądem.

W razie wypadku nastąpi seria niewielkich eksplozji, które przerwą przewody elektryczne w newralgicznych miejscach. Dzięki temu ani pasażerowie pojazdu, ani osoby zmierzające na pomoc nie będą ryzykować życiem przy próbie dotknięcia karoserii samochodu.

O ile więc pozostaje pewien niedosyt (ile razy słyszeliście o pożarach aut elektrycznych, a ile razy o przypadkach gdy raziły ludzi prądem? No właśnie), to mimo wszystko koncepcja wydaje się ciekawa i niegłupia. Nie obawiałbym się też jakoś szczególnie tzw. „chorób wieku dziecięcego” z tego względu, że pirotechniczny wyłącznik bazuje na elementach stosowanych przez Boscha od lat właśnie w przypadku poduszek powietrznych. A poduszki powietrzne (pomijając aferę z produktami firmy Takata) to zwykle solidne, trwałe i bezpieczne elementy samochodu.

wybuchający akumulator samochód elektryczny
Układy Bosch CG912 są już od lat używane w instalacjach obsługujących poduszki powietrzne. Teraz trafią też obok akumulatorów trakcyjnych.

Jeśli już jednak system miałby zadziałać bez potrzeby, będzie to nieco problematyczne.

W tym miejscu można to porównać do wyłącznika pompy paliwa w samochodzie spalinowym. Jeśli takie zdarzenie będzie miało miejsce, choć auto będzie w stanie kontynuować podróż – nie ma problemu, pstryk, pompa włączona i jedziemy. Akumulatora trakcyjnego i jego połączenia z instalacją elektryczną nie będzie można odwybuchowić, pozostanie więc laweta (lub jakaś forma holowania, o ile producent będzie dopuszczać takie rozwiązanie).

Pyrofuse nie zbliża nas niestety w żaden sposób do zażegnania ryzyka pożarów.

Te oczywiście mogą się zdarzyć i w pojeździe spalinowym, tyle tylko że raz ugaszony samochód z silnikiem benzynowym lub wysokoprężnym raczej nie zacznie się palić znowu. Auto elektryczne może, dlatego też w zasadzie najlepiej jest podejrzane auto po prostu wrzucić na dobę do kontenera z wodą, gdy tylko uwolnieni zostaną pasażerowie.

Ale nie od razu Kraków zbudowano.

Pytanie brzmi, czy faktycznie taki system wejdzie do powszechnego użytku. Czy kupilibyście samochód elektryczny wiedząc, że zainstalowano mu coś takiego?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać