Klasyki

Masz 10 tys. zł i chcesz kupić wygodnego sedana? Zamiast W210 albo E39 wybierz Wołgę

Klasyki 30.03.2020 58 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 30.03.2020

Masz 10 tys. zł i chcesz kupić wygodnego sedana? Zamiast W210 albo E39 wybierz Wołgę

Michał Koziar
Michał Koziar30.03.2020
58 interakcji Dołącz do dyskusji

Mercedesy okularniki pomimo korozji nadal są wszędzie, stare BMW serii 5 znajdziesz na każdym osiedlu, francuskie wozy się psują, Lexusy są zbyt egzotyczne. Co by tu kupić w segmencie E za 10 tys. zł? Oczywiście Wołgę 3102.

Umówmy się, stare niemieckie auta premium to nudy. Francuski czy włoski podstarzały segment E może być ciekawy, ale do jazdy na co dzień nadaje się tylko przy mocnych nerwach i bliskiej znajomości z dobrym mechanikiem. Tymczasem Wołga oferuje taką samą wygodę i przestrzeń w środku, jak jej zachodni odpowiednicy, a przy okazji jest całkiem trwała. Problem w tym, że najpopularniejszy w Polsce model to GAZ 24, który jest już zabytkiem z cenami napompowanymi przez ślubny biznes. Na szczęście mamy w Polsce wielu Ukraińców, a oni chętnie sprzedają nam swoje stare samochody.

wołga faz 3102
Zrzut ekranu z ogłoszenia na OLX.

Wołga 3102 to świetny wybór.

Pani Anastazja, czy raczej Анастасия, ma na sprzedaż zmodernizowaną Wołgę, czyli model 3102, za 10 tys. zł. Jak możemy się dowiedzieć z opisu, ten egzemplarz z 1986 r. to nie tylko luksus na miarę dyrektora cementowni w Związku Radzieckim, ale i bardzo ekonomiczna maszyna. Ma LPG wpisane w arkusz danych. Czyli pani Anastazja wpisała go do Exce… dobra, ten żart jest już zbyt żenujący. Wszyscy wiemy, że to ogłoszenie pisał Tłumacz Google, a chodzi o dowód rejestracyjny.

Poza tym z opisu dowiemy się niewiele, pani Anastazja obiecuje przywieźć z Ukrainy brakujące części w 2021 r. (wcześniej raczej granice nie zostaną otwarte) i negocjuje cenę tylko przy aucie. Szkoda, że to ostatnie obecnie jest w Polsce nie do końca legalne, chyba że ktoś potrzebuje Wołgi 3102 na dojazdy do pracy. Można się zamienić za auto tej samej klasy, czyli BMW E39 czy Mercedesa W210, byle z silnikiem diesla od dwóch litrów w górę. Francuskie auta odpadają. Przy okazji w wozie za 10 tys. zł (czyli 18 ukraińskich średnich pensji) nie ma akumulatora. Wiecie, to bardzo cenny element, wart pewnie ze 150 zł, trzeba było wyjąć!

Tak czy siak, nie ma co się zastanawiać. Wołga 3102 nie ma żadnego wyposażenia, więc nie ma się co psuć. Części, o ile dojadą, można kupować na wagę. Ilość miejsca w środku jest zasadniczo taka sama jak w E39 czy W210. Do tego trzeba dodać niepowtarzalną stylistykę nadwozia, właściwą setnym modernizacjom starych konstrukcji w państwach komunistycznych. Wisienką na torcie są rewelacyjne kołpaki z marketu.

wołga faz 3102
Zrzut ekranu z ogłoszenia na OLX.

Dobra, bądźmy poważni.

Wystawianie za 10 tys. zł podrdzewiałej Wołgi 3102 pokazuje, że znajomość rynku aut w naszym kraju jest u pani Anastazji na podobnym poziomie, co umiejętność posługiwania się językiem polskim. Chciałem pokazać wam to ogłoszenie nie tylko by ponaśmiewać się z płonnych ukraińskich nadziei. Wołga 3102 to po prostu ciekawy, nieznany w Polsce wóz.

Oferowany w Słubicach pojazd to dość szeroko zakrojona modernizacja poczciwego GAZ-a 24 wprowadzona na rynek w 1982 r. Poza piękną inaczej restylizacją auto otrzymało też szereg usprawnień. Powiększyły się strefy zgniotu, bak został przeniesiony w bezpieczniejsze miejsce, a przednie hamulce bębnowe zostały zastąpione tarczowymi. Do tego doszły poprawki zawieszenia, szerzej rozstawione koła czy nowe wnętrze.

wołga faz 3102
Zrzut ekranu z ogłoszenia na OLX.

Modernizacja objęła także silnik. Niestety, to akurat był błąd. Zdecydowano się na nietypową zagrywkę i wprowadzono wstępne komory spalania. Ucierpiała na tym trwałość znanego z wytrzymałości i prostej obsługi motoru 2.4. Choć poprawiły się nieco jego osiągi i palił mniej paliwa, to zaczął mieć problemy z przegrzewaniem. Do tego stał się bardziej uciążliwy w serwisie. Na szczęście istnieje szansa, że oferowana w Polsce Wołga jet już po wymianie motoru na bardziej cywilizowany wariant, np. produkowane od 1994 r. 2.4 z wtryskiem.

Czy warto kupować taki wóz?

Warto, o ile stanieje. Pani Anastazja zapewne została zmylona przez polskie ceny Ład Żiguli i Wołg 24 oraz 21. Tok rozumowania pewnie był prosty: skoro Polacy importują od nas pojazdy, które uważamy za stare i bezużyteczne graty, a potem sprzedają między sobą za kilkanaście tysięcy złotych, to czemu mieliby nie dać 10 tys. za Wołgę 3102? Zapewne chwilę potrwa zanim pani Anastazja zorientuje się, że polscy graciarze wcale nie szastają gotówką na widok każdego wschodniego starocia. Chodzi o nostalgię, która modelu 3102 raczej nie obejmuje. Cena będzie musiała spaść. Zwłaszcza, że to wóz zarejestrowany na Ukrainie, czyli zapewne nadal po zakupie trzeba będzie opłacić cło i szereg innych rzeczy. Tymczasem na Ukrainie ceny takich wozów stosunkowo rzadko przekraczają 5 tys. zł.

W przyzwoitej, przynajmniej o połowę niższej od obecnej cenie warto rozważyć zakup tego GAZ-a 3102. Może w Polsce pełnić rolę bardzo ciekawego i niespotykanego youngtimera. Może i stan nie jest rewelacyjny, ale jeśli jeździ i od spodu trzyma się kupy, to jeszcze przez kilka lat porobi furorę na spotach. Jak już zaczną znowu zaczną być organizowane. Na razie można tą Wołgą co najwyżej pojechać do pracy i po bułki słuchając jedynie słusznego utworu:

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać