Relacje

Wjazd samochodem do USA od strony Meksyku to koszmar. Youtuberka skończyła w kajdankach

Relacje 28.05.2022 25 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 28.05.2022

Wjazd samochodem do USA od strony Meksyku to koszmar. Youtuberka skończyła w kajdankach

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski28.05.2022
25 interakcji Dołącz do dyskusji

Bądź podróżnikiem jadącym samochodem. Dojedź do granicy meksykańsko-amerykańskiej. Pogranicznicy skuwają cię w kajdanki bez powodu. Brak profitu.

Być może oglądacie na Youtube przygody Evy Zu Beck, polskiej podróżniczki nagrywającej po angielsku. Lubię te filmy, są bardzo postarane, inspirują mnie żeby gdzieś pojechać, tylko że nie mam czasu. Ostatnio zrobiło się jeszcze bardziej interesująco, bo Eva kupiła Defendera w dość niecodziennej wersji 110 dwudrzwiowy (długi rozstaw osi ale bez tylnych drzwi) i podróżuje nim jako kamperem z namiotem dachowym. Auto jest więcej niż wystarczające dla jednej osoby, chociaż oczywiście brakuje w nim łazienki. Polecam Wam serię filmów z przeróbkami tego wozu na kamper, bo Eva większość pracy zrobiła samodzielnie i wóz mimo pewnych ograniczeń jest zadziwiająco sensownie przygotowany do „overlandingu” (chociaż do czego się przydaje ten klucz nastawny w aucie to nie wiem).

Defenderem Eva była już w Turcji i ta podróż zakończyła się awarią skrzyni biegów. Pod filmami pojawiało się wtedy sporo komentarzy, że należało kupić Toyotę Land Cruiser. No nie wiem, moim zdaniem jazda Defenderem jest śmieszniejsza, jeśli jesteś podróżnikiem relacjonującym swoje życie na Youtube. Wtedy każda awaria to dobry temat na odcinek, stąd i decyzja o wyborze Land Rovera wydaje się całkiem uzasadniona.

W swojej najnowszej wyprawie Eva wybrała się Defenderem do Meksyku. Samochód został wysłany promem z Polski i odebrany na miejscu, co wymagało niezwykłych korowodów urzędowych. Uważam, że to była najciekawsza część z tej wyprawy, to znaczy jak odebrać skutecznie samochód z meksykańskiego portu będąc cudzoziemcem. Wysłanie Land Rovera z Bremy do Veracruz na promie typu roll-on-roll-off (nie w kontenerze, a na pokładzie cargo) kosztowało w przeliczeniu 13 000 zł. Eva pojeździła trochę Defenderem po Meksyku, a potem postanowiła wjechać do Stanów Zjednoczonych. Źle się to skończyło.

Wjazd samochodem do USA przez przejście w Nuevo Laredo zamienił się w koszmar

Rozumiem, że Stany Zjednoczone to kraj wolności tylko z nazwy i że na południowej granicy to właściwie tli się wojna napędzana przez kartele narkotykowe. Rozumiem też, że północny Meksyk to niebezpieczne miejsce, a tamtejsze drogi są znane z napadów na kierowców i porachunki gangów. Trudno mi jednak pojąć, dlaczego dziewczynę z Polski potraktowano jak przestępczynię. Może nie spodobał im się Land Rover Defender. Gdyby jechała starym pickupem, pewnie nikt by nie zwrócił uwagi. Wielogodzinne przesłuchania z powtarzającymi się pytaniami, przeszukania zahaczające o deptanie prywatności, wywalanie całej zawartości samochodu, aż wreszcie zakucie w kajdanki – wszystko po to, żeby ostatecznie wpuścić podróżniczkę do Teksasu i postemplować je wizę. Nie było nawet konieczne pokazywanie międzynarodowego prawa jazdy, o którego brak Eva martwi się na początku tego filmu. Międzynarodowe prawo jazdy to wyglądający jak żart świstek papieru wydawany przez wydział komunikacji jako dodatek do prawa jazdy w formie laminowanej karty. Zrobiłem sobie kiedyś takie prawo jazdy, żeby móc jeździć po USA, Kubie i Japonii. Wygląda jakbym wydrukował je sobie sam.

Wjeżdżałem raz samochodem do Stanów Zjednoczonych

Urzędniczka obudziła się na jakieś 5 sekund, żeby obrzucić znudzonym wzrokiem nasze polskie paszporty, a potem burknęła coś niezrozumiale i otworzyła szlaban. Różnica była tylko taka, że było to w Windsor, a przejście graniczne nie było z Meksykiem, tylko z Kanadą. Z tego wynika, że do USA należy wjeżdżać od strony Kanady, a nie od Meksyku. W sumie obejrzałem tyle tych filmów, że sam zacząłem planować kolejną wyprawę…

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać